Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stalag II B w Czarnem. Tylko niewielu udało się zbiec

Sylwia Lis
W takich barakach więziono jeńców, nie zapewniały podstawowych zasad egzystencji. Fot. www.bundesarchiv.de
W takich barakach więziono jeńców, nie zapewniały podstawowych zasad egzystencji. Fot. www.bundesarchiv.de
Na południu byłego województwa słupskiego znajduje się miejsce, gdzie w czasie drugiej wojny światowej mogło umrzeć nawet do stu tysięcy osób. To miejsce to dawny obóz Stalag II B w Czarnem. Niewielu udało się z niego uciec.

Obóz jeniecki założono w Czarnem (niem. Hammerstein) już podczas pierwszej wojny światowej. Więziono w nim pojmanych jeńców rosyjskich, których kilkadziesiąt tysięcy dostało się do niewoli w 1914 roku podczas bitew toczonych nad jeziorami mazurskimi. Po zakończeniu wojny jeńców zwolniono.

Po kilku latach na terenie obiektu utworzono obóz przejściowy dla chłopów pochodzenia niemieckiego (osiadłych na terenie Rosji), którzy ze względu na wyznawaną religię (menonici) musieli uciekać z ZSRR przed prześladowaniami. W 1930 roku obóz zamknięto, jednak nie na długo. Po zmianie ustroju w 1933 roku faszyści ponowie otworzyli obóz. Tym razem więziono w nim wszelkiego rodzaju elementy niepożądane społecznie - komunistów, Żydów, więźniów politycznych.

Pierwszy większy transport jeńców wojennych stanowili polscy żołnierze z kampanii wrześniowej w 1939 roku. Wówczas to również z konwencją przyjął on oficjalną nazwę Stalag II B Hammerstein (obóz dla szeregowców). Na Pomorzu utworzono jeszcze kilka obozów, z których dość duże znajdowały się w Gross Born (Borne) oraz Arnswalde (Choszczno).

W miarę podbijania kolejnych państw w obozie pojawiały się nowe narodowości: Belgowie, Francuzi,Jugosłowianie i obywatele państw Związku Radzieckiego, których kilka milionów poddało się Wehrmachtowi podczas letnich bitew okrążających w 1941 roku. Dla nich założono obóz o nazwie Ost (z niem. wschód), w których przetrzymywano tylko obywateli ZSRR. Pozostali przetrzymywali byli w obozie.

Mimo że jeńców strzeżono, w nocy podejmowali oni próby ucieczki, jednak tylko kilka z nich zakończyło się sukcesem. Gdy uciekał obywatel kraju zachodniego w przypadku schwytania miał on szansę na uratowanie życia. Jednak gdy na ucieczkę decydował się obywatel ZSRR, po schwytaniu zostawał przykładnie zabijany.

Jeńcy ryzykowali. Z obozu można było uciec tylko w jeden sposób. Trzeba było zapisać się do pracy poza terenem i wówczas próbować szczęścia.

Jeden taki udany przypadek opisany został opisany w publikacji listów o niemieckim tytule "Ich werde es nie vergessen. Briefe sowjetischer Kriegsgefangener 2004-2006", wydawnictwa ChLinks, Berlin 2007 ("Nigdy nie zapomnę. Listy sowieckich jeńców wojennych 2004-2006"). W książce tej znajduje się list opisujący ucieczkę jeńca.

Tołczakow dostał się do niewoli już w czerwcu 1941 roku w Lidzie na Białorusi. Opisuje również paniczną ucieczkę przed Niemcami. Służył w obsłudze szpitala polowego. Wraz z grupą 28 tysięcy innych jeńców radzieckich został osadzony w Hammerstein i otrzymał numer obozowy 13213. Żołnierz wspomina o strasznych warunkach, w których przetrzymywano jeńców oraz chorobach tyfusie i wszach. Dlatego wraz z kolegą postanowili uciec. W jego przypadku nie było to łatwe. Aby uciec, należało zgłosić się do pracy na roli. Przeszkadzał mu w tym zawód pomocnika lekarza, który wcześniej wykonywał i Niemcy wcielili go jako sanitariusza do izby chorych.

Tołczakow był szykanowany przez kierownika izby chorych. Jednak wizja ucieczki i przeżycia była tak silna, że dostał on pracę na roli. Żołnierze pracowali w miejscowości Barkowo (niem. Barkenfelde). Po kilku miesiącach pięciu zdecydowało się na ucieczkę i po 72 dniach w 17.8.1942 roku przyłączyli się do Białoruskich partyzantów koło Słucka.

Autor nie wspomina o tym, czy towarzyszom ucieczki udało się przeżyć. Uciekinierzy przebyli ponad 1000 kilometrów i musieli iść co najmniej 14 kilometrów dziennie, co nie jest łatwe przy nocnej wędrówce. Autor listu przez dwa lata walczył w partyzantce. Po zakończeniu wojny został lekarzem. Autor wspomina również o najczęstszych przyczynach śmierci stwierdzanych przez niemieckich lekarzy. Były nimi biegunka lub ogólne osłabienie.

W lutym 1945 roku obóz został wyzwolony. Jednak przez kilka lat swojego istnienia zmarło w nim z powodu chorób, wyczerpania oraz zabójstw nawet do 100.000 osób. Dokładne dane szacunkowe pozostają do dzisiaj nieustalone. Najwięcej zmarło jeńców z byłego ZSRR. Jednak umierali również więźniowie innych narodowości. Obecnie teren podobozu "Ost" znajduje się na terenie dawnego poligonu czołgowego. Odkryte w 1968 roku miejsce, gdzie grzebano umarłych, wprawiło w osłupienie historyków. Szacunkowa liczba pochowanych wynosi co najmniej 50 tysięcy. Jednak historycy twierdzą, że może być ich nawet 100 tysięcy. W części budynków obozu zachodniego mieści się zakład karny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza