Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stan wojenny nas skundlił, brutalnie zatrzymał i niszczył przemiany, które zachodziły

Zbigniew Marecki
Zbigniew Marecki
Rozmowa „Głosu Pomorza” z Alicją Kulaszką, działaczką pierwszej Solidarności w Słupsku.
Rozmowa „Głosu Pomorza” z Alicją Kulaszką, działaczką pierwszej Solidarności w Słupsku. Łukasz Capar
Rozmowa „Głosu Pomorza” z Alicją Kulaszką, działaczką pierwszej Solidarności w Słupsku.

Żyjemy w okresie, kiedy 35. rocznica ogłoszenia stanu wojennego stała się elememtem gry politycznej między PiS-em a opozycją. Jak Pani odbiera tę sytuację?

Gdybym więcej wiedziała o kulisach powstania I Solidarności, to być może bym się nie dziwiła, bo w świetle dokumentów, które są teraz ujawniane, można się domyślać, w jak dużym stopniu Solidarność była infiltrowana i jak mocno próbowano manipulować tym ruchem.

Zamiary manipulatorów się powiodły?

Nie, bo masa krytyczna, czyli ta olbrzymia liczba ludzi, która wtedy, w czasie polskiego Sierpnia, poszła za porywem serca, była tak duża, że ta manipulacja w pełni się nie powiodła. Jednak Solidarność była naszpikowana rozmaitymi ludźmi złej woli. Ówczesne manipulacje wobec ruchu społecznego, jakim była Solidarność, miały niewątpliwie duży wpływ. Stąd nie powinno dziwić to, co się dzieje teraz. Nadal bowiem mają miejsce próby manipulacji i politycznego wykorzystania tego ogromnego doświadczenia Polaków i mitu Solidarności, który wciąż jest żywy. Niestety, na potrzeby gry politycznej obecnie pompuje się nowych bohaterów typu pani Henryka Krzywonos, których wykorzystuje się przeciw ludziom, którzy stanęli po innej stronie barykady. Choć staram się patrzeć realistycznie na to wszystko, co się obecnie dzieje, to jednak odczucie nie jest najlepsze, bo najczęściej smutek miesza się z elementami tragikomicznymi.

Od 13 grudnia 1981 roku minęło już 35 lat. Zawsze w takim kontekście rodzi się pytanie: czy wtedy warto się było angażować?

Warto było. Zdecydowanie. Dla mnie samej doświadczenie Solidarnośći było ważne. Choćby w kontekście kontaktu z ludźmi z bardzo różnych środowisk, których spotkałam, angażując się w Solidarność. Dla mnie to było rodzajem wyjścia z przymusowej izolacji, którą narzucał komunizm. Warto było także spróbować dla budowania czegoś dobrego w naszym kraju. Choć wtedy stan wojenny brutalnie i bezwględnie to zatrzymał i niszczył, aby skundlić naród, to jednak zasiane ziarno zostało.

Jednak czy to, co w Polsce powstało po 1989 roku, było spełnieniem marzeń ludzi pierwszej Solidarności?

Nie do końca, bo stan wojenny przetrącił to coś anielskiego, co się przebudziło w Polakach podczas karnawału Solidarności. Mam wrażenie, że stan wojenny przerwał proces głębokiej przemiany naszego społeczeństwa. W związku z tym jako społeczeństwo po 1989 roku wchodziliśmy w okres przemian w pewnym stopniu przygotowani, ale duch narodu pozostał jednak przetrącony. Nie byliśmy już aniołami, ale ludźmi złamanymi stanem wojennym. Owszem, zaangażowanie było, ale już nie takie szlachetne. Wierzę, że PiS ma szansę na pewną naprawę życia społecznego.

Zbigniew Marecki

Przeczytaj także na GP24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza