Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sto procent więcej prób samobójczych wśród dziewcząt. To dramatyczne wołanie o pomoc

Magdalena Olechnowicz
Magdalena Olechnowicz
Rozmawiamy  z dr Martą Anną Sałapatą, psychotraumatolożką specjalizującą się w tematyce straty i żałoby, od 18 lat nauczycielką akademicką na Uniwersytecie Pomorskim w Słupsku. Jako pedagog zajmuje się między innymi tanatopedagogiką, czyli taką, która związana jest z umieraniem i śmiercią.
Rozmawiamy  z dr Martą Anną Sałapatą, psychotraumatolożką specjalizującą się w tematyce straty i żałoby, od 18 lat nauczycielką akademicką na Uniwersytecie Pomorskim w Słupsku. Jako pedagog zajmuje się między innymi tanatopedagogiką, czyli taką, która związana jest z umieraniem i śmiercią. Archiwum prywatne
Rozmawiamy  z dr Martą Anną Sałapatą, psychotraumatolożką specjalizującą się w tematyce straty i żałoby, od 18 lat nauczycielką akademicką na Uniwersytecie Pomorskim w Słupsku. Jako pedagog zajmuje się między innymi tanatopedagogiką, czyli taką, która związana jest z umieraniem i śmiercią.

- Była pani organizatorką konferencji o samobójstwach wśród dzieci i młodzieży na Uniwersytecie Pomorskim w Słupsku, która uświadomiła nam wszystkim, jak duży jest to problem.

- Konferencję zorganizowano w ramach projektu Aktywna Akademia finansowanego ze środków Ministerstwa Edukacji i Nauki. To miało być niewielkie wydarzenie, ale w międzyczasie spotkałam kilkoro młodych ludzi, którzy mierzą się z myślami o odebraniu sobie życia. Przeprowadziłam wiele rozmów z pogranicza rozpaczy i nadziei. Te rozmowy pokazały mi, że to spotkanie musi się odbyć przy współudziale pedagogów, psychologów, policjantów, rodziców. Wszyscy musimy współpracować, aby tym nieszczęściom zapobiegać.. W swojej codziennej pracy zawodowej zajmuję się chorobą, stratą i żałobą. I niestety coraz częściej spotykam się z żałobą po śmierci samobójczej dziecka. To jest szczególny obszar mojej troski. Pracuję z rodzicami, którzy pytają mnie: dlaczego? czego nie zauważyłem? Pracuję też z nauczycielami, którzy obwiniają siebie o to, że coś przeoczyli. W takiej sytuacji pojawia się gigantyczne poczucie winy. Pomyślałam, że trzeba zrobić coś, aby takim wydarzeniom próbować zapobiec. Stąd pomysł, aby zaprosić gości z Polskiego Towarzystwa Suicydalnego. Zaprosiliśmy też do udziału przedstawicieli niemal wszystkich
instytucji, którzy na co dzień w swojej pracy spotykają się z problemem samobójstw wśród dzieci i młodzieży

- Statystyki są przerażające. W 2022 roku było 156 samobójstw dzieci do 18. roku życia i aż 1937 prób samobójczych.

- Skala problemu jest bardzo duża. W porównaniu do lat ubiegłych mamy ponadstuprocentowy wzrost prób samobójczych u dziewcząt. Przeraża nas fakt, że takie próby podejmują już dzieci od siódmego roku życia. Ciężko sobie w ogóle wyobrazić takie małe dziecko, które rozważa odebranie sobie życia, ale prawda jest taka, że te dzieci nie tylko podejmują próby, ale także skutecznie to życie sobie odbierają. Tymczasem większość z nas ma wspomnienia radosnego i beztroskiego dzieciństwa, a takie zachowania nie kołatały nam się po głowie…

- Co się więc zmieniło? Postęp cywilizacyjny wyrządził dzieciom tak wielką krzywdę?
- Samobójstwa były zawsze, ale nie taką skalę, jaką mamy dzisiaj. Zmieniło się bardzo dużo w naszej przestrzeni kulturowej i w obszarze naszych relacji społecznych. Jako przykłady podać można chociażby zmianę sposobu funkcjonowania w świecie internetowym, wyrwę pokoleniową, narastające nierówności społeczne, zmianę relacji międzyludzkich, postępujące osamotnienie, izolację...

- Czyli brak tych relacji?

- Może nie tyle brak, co sposób, w jaki te relacje nawiązujemy i jak je podtrzymujemy. Nie możemy powiedzieć, że internet to zło i tam się nic dobrego nie dzieje. On też umożliwia podtrzymywanie różnych relacji. Jednak obszar kontaktów osobistych, interpersonalnych, związanych z obecnością fizyczną tego człowieka, jego dotykiem, jego energią, jest niezwykle ważny, co pokazała nam pandemia, kiedy okazało się, że te kontakty przez oczko kamery nie są wystarczające i pogłębiają różnego rodzaju trudności związane z izolacją. Kontakty interpersonalne są bardzo ważne.

- Czasami wystarczy potrzymać za rękę...
- Tak, czasami wsparcie polega tylko i wyłącznie na obecności. Tylko na tym, aby pobyć obok i potrzymać za rękę. Nie trzeba nic mówić.

- Ale kto to powinien być w przypadku dziecka – nastolatka? Matka, ojciec czy przyjaciel? W pewnym wieku wsparcie rówieśnika jest ważniejsze niż wsparcie rodzica. Jednak, gdy dojdzie do tragedii, obwiniają się wszyscy.

- Tak, obwinia się wiele osób. Nie można jednak powiedzieć, kto powinien ponosić odpowiedzialność. Nie używajmy słowa „powinien”. Przez całe życie budujemy sobie sieć wsparcia. Niektórzy te sieci mają bardzo bogate, inni nie. Ta odpowiedzialność nie może być skoncentrowana na jednej osobie – przyjacielu czy rodzicu. Odpowiedzialność niejako rozprasza się na wszystkich – ponoszą ją i rodzice, i przyjaciele, i nauczyciele. Czasami obca osoba może udzielić nam dużo wsparcia. Dlatego tak ważne jest edukowanie nas wszystkich do obecności przy drugim człowieku, kiedy tego potrzebuje. Oczekiwanie odpowiedzialności od jednej grupy nakłada na nią bardzo duży ciężar. Ważne, aby rodzice budowali relacje z dzieckiem i podtrzymywali je później, gdy jest nastolatkiem. Wsparcie rówieśnicze również jest bardzo ważne. To koledzy słyszą najczęściej: „mam już dosyć, nie mam już siły, może faktycznie lepiej by było, gdyby mnie nie było”. I teraz taki nastolatek wyposażony w wiedzę, może pomóc. Będzie wiedział, do kogo się zgłosić. Może ruszyć machinę wsparcia, angażując psychologa czy pedagoga. To ważne, że nikt w cierpieniu nie powinien być sam, ale też nikt w pomaganiu nie powinien być sam. w pomaganiu również ważne, by nie nieść tego ciężaru samotnie. Dlatego tak ważne jest budowanie zespołów i superwizja.
Bywa, że ludzie się boją podejmować trudnych rozmów, bo jak usłyszą, że ktoś chce odebrać sobie życie, to jest to teraz moja odpowiedzialność. Jak coś złego się stanie, myślą: "To jest teraz moja odpowiedzialność. Jak coś złego się stanie, to będzie to moja wina". W budowaniu sieci wsparcia upatruję ratunku. Każdy coś zauważy i można to połączyć jak puzzle po to, aby zaopiekować te dzieci w kryzysie.

- Najwięcej samobójstw popełniają chłopcy – mężczyźni, jednak porażająca jest liczba prób samobójczych wśród dziewcząt. Z czego to wynika?

- Próby samobójcze to wołanie o pomoc. Mężczyźni podejmują te próby bardziej skutecznie. Potwierdzają to dane statystyczne, że wybierają taką formę, miejsce i czas, aby ta próba z większym prawdopodobieństwem zakończyła się skutecznie. Dziewczęta wykorzystują to, aby powiedzieć światu, że jest mi bardzo źle. Nie radzę sobie. Potrzebuję kogoś, kto mnie wesprze. Jeśli ktoś jest bardzo zdecydowany, to tak planuje ten akt, że nie ma możliwości, aby próba się nie powiodła. Ostatnio konsultowałam taki przypadek, kiedy miała miejsce taka sytuacja, że młody mężczyzna wjechał w drzewo – zrobił to w środku nocy, w miejscu bardzo odległym od zabudowań. Zanim go ktoś odnalazł, minęło wiele godzin. To pokazuje jak był zdeterminowany.

- A skąd taki wzrost prób samobójczych wśród dziewcząt w stosunku do lat ubiegłych?
- Dla młodych ludzi bardzo ważny jest proces budowania własnej tożsamości. Kiedyś różne trudne sytuacje, które miały miejsce między rówieśnikami, zamykały się w obrębie klasy, czasami dwóch klas. Teraz wszystko rozgrywa się w sieci. Ośmieszające filmy idą w świat. Nie mamy możliwości konfrontacji ze sprawcą hejtu, autorem filmu. To poczucie anonimowości z jednej strony chroni sprawcę, który pozwala sobie na więcej, niż miałby odwagę powiedzieć komuś prosto w twarz. Ale też bronić się przed hejtem w internecie jest trudno. Komentarze pod tymi zdjęciami, próby wyjaśnienia sytuacji, są jeszcze większą pożywką. Jest jeszcze kwestia porównywania się z innymi. Jak dziewczyny napatrzą się na gwiazdy na Instagramie, influencerki, porównują się do nich. Stawia to te młode osoby na pozycji przegranej. Wydałoby się, że liczba serduszek, czy kciuków podniesionych w górę pod zdjęciem nie jest żadną informacją zwrotną na temat naszej wartości, ale młodzież często właśnie na tej podstawie buduje przekonanie, kim jest w świecie, ile jest warta. Trudno wskazać jedną przyczynę, bo zazwyczaj jest to splot wielu trudnych doświadczeń. Na dziecięce problemy nałoży się jeszcze brak relacji z rodzicem, który albo nie ma czasu, albo siedzi w nosie z telefonem, albo mówi dziecku, że jego problem, to żaden problem, to te przyczyny kumulują się. Dlatego tak bliska jest mi metafora szklanki. Przez całe życie wlewamy po kropelce, aż przyjdzie ten moment, że w końcu się przeleje. Potem my, z zewnątrz widzimy tę ostatnią przyczynę, a nie widzimy tego, co przez wiele lat się doprowadzało do podjęcia tak przerażającej nas wszystkich decyzji.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza