Właściciele Fredki mieszkają w Lękwicy. To niewielka i spokojna miejscowość. Pies każdego wieczoru wypuszczany był przez właścicieli, żeby sobie pobiegał.
W ubiegły poniedziałek suczka wróciła do domu dopiero po kilku godzinach, co się wcześniej nie zdarzało. Przeraźliwe piszczenie i skomlenie zaalarmowało właścicieli. Jak się okazało, pies miał w genitaliach gałąź, która poszarpała wnętrzności.
Jeszcze w nocy potwornie okaleczona i we wstrząsie Fredka trafiła do weterynarza. Zwierzak zoperowany został w klinice dr. Andrzeja Baczyńskiego w Słupsku.
Pies fizycznie dochodzi do siebie, jednak potwornie boi się ludzi, zwłaszcza mężczyzn.
- Cierpienia, na jakie naraził psa zwyrodnialec i potwór, bo tylko tak mogę określić sprawcę, były niewyobrażalne - mówi Renata Cieślik, komendant Straży Ochrony Zwierząt w Słupsku.
- Pracuję ze zwierzętami od trzydziestu lat i nigdy się z takim bestialstwem nie spotkałam, chociaż naprawdę wiele widziałam. Zastanawiam się, jak trzeba być totalnie odczłowieczonym, żeby dopuścić się czegoś tak potwornego. Takie zachowanie według mnie ewidentnie wskazuje na osobę z zaburzeniami psychicznymi. Nikt przy zdrowych zmysłach nie posunąłby się przecież do znęcania się nad zwierzęciem w ten sposób. Przyzwyczaiłam się już do tego, że ludzie kopią psy, rzucają w nie przedmiotami, a nawet, że je głodzą. Ale coś takiego? Oczywiście o wszystkim powiadomię policję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?