Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Straszliwe okaleczona suczka trafiła na stół operacyjny

Katarzyna Sowińska
Suczka po zabiegu powoli dochodzi już do siebie.
Suczka po zabiegu powoli dochodzi już do siebie. Łukasz Capar
Fredka, kilkuletnia suczka, trafiła na stół operacyjny z gałęzią w genitaliach. Pies cierpiał katusze. Nie wiadomo, kto tak skrzywdził psa.

Właściciele Fredki mieszkają w Lękwicy. To niewielka i spokojna miejscowość. Pies każdego wieczoru wypuszczany był przez właścicieli, żeby sobie pobiegał.

W ubiegły poniedziałek suczka wróciła do domu dopiero po kilku godzinach, co się wcześniej nie zdarzało. Przeraźliwe piszczenie i skomlenie zaalarmowało właścicieli. Jak się okazało, pies miał w genitaliach gałąź, która poszarpała wnętrzności.

Jeszcze w nocy potwornie okaleczona i we wstrząsie Fredka trafiła do weterynarza. Zwierzak zoperowany został w klinice dr. Andrzeja Baczyńskiego w Słupsku.

Pies fizycznie dochodzi do siebie, jednak potwornie boi się ludzi, zwłaszcza mężczyzn.

- Cierpienia, na jakie naraził psa zwyrodnialec i potwór, bo tylko tak mogę określić sprawcę, były niewyobrażalne - mówi Renata Cieślik, komendant Straży Ochrony Zwierząt w Słupsku.

- Pracuję ze zwierzętami od trzydziestu lat i nigdy się z takim bestialstwem nie spotkałam, chociaż naprawdę wiele widziałam. Zastanawiam się, jak trzeba być totalnie odczłowieczonym, żeby dopuścić się czegoś tak potwornego. Takie zachowanie według mnie ewidentnie wskazuje na osobę z zaburzeniami psychicznymi. Nikt przy zdrowych zmysłach nie posunąłby się przecież do znęcania się nad zwierzęciem w ten sposób. Przyzwyczaiłam się już do tego, że ludzie kopią psy, rzucają w nie przedmiotami, a nawet, że je głodzą. Ale coś takiego? Oczywiście o wszystkim powiadomię policję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza