Strażacy z Ustki odznaczeni za akcję ratowanie koni na skutej lodem Słupi (wideo z relacją z akcji)

Aby wręczyć odznaczenia trzem strażakom zawodowym, przyjechali wczoraj do Ustki zastępca komendanta głównego straży pożarnej Marek Kowalski oraz Stanisław Gawłowski, wiceminister środowiska.

Ustczanie z dumą przyjęli odznaczenia przypinane im do mundurów, ale nie kryli też swojego zażenowania. Wszyscy trzej mówią, że nie czują się bohaterami, a jedynie wykonywali swoją pracę. - To była nietypowa akcja, bo nikt z nas nie wiedział, jaka jest grubość lodu i jak podejść do koni
- mówi Krzysztof Aniszewski. Usteccy strażacy twierdzą, że choć akcja ratunkowa prowadzona na kruchym lodzie była niebezpieczna, nie myśleli o niebezpieczeństwie i nie mieli czasu się bać. - Z całego zdarzenia najbardziej zapamię­tałem uczucie, jakiego doznałem, gdy spojrzałem w oczy tonącemu koniowi - tłumaczy Dariusz Kujawa, ustecki strażak. - Widać w nich było, że to zwierzę krzyczy do nas, błagając o ratunek, ale nic nie może zrobić. Takiej akcji nie mieliśmy jeszcze nigdy. Nie pamiętali takiej nawet najstarsi strażacy, którzy służą już po 20 lat.

Trójka nagrodzonych wczoraj strażaków dostała odznaki honorowe za zasługi dla ochrony środowiska i gospodarki wodnej. To jedyni odznaczeni nimi strażacy w powiecie słupskim.

Do dramatycznej akcji ratunkowej doszło w piątek, 5 lutego tego roku. Pod czterema młodymi konikami górskimi hodowanymi w jednym z gospodarstw rolnych w podusteckim Charnowie załamał się lód na Słupi. Zwierzęta wpadły do wody.

O walczących o życie koniach powiadomił strażaków wędkarz przebywający w tym czasie nad rzeką. Strażacy działali w sile dwóch zastępów. Mieli ze sobą łódź oraz kombinezony płetwonurków. Na miejscu okazało się, że łódź nie będzie potrzebna, bo nie ma gdzie użyć jej na skutej lodem rzece.

Konie pływały na środku rzeki w przerębli o powierzchni zaledwie dwóch metrów kwadratowych. Ponad lód wystawały im tylko łby. Jeden z ratowników, zabezpieczony na linie, podczołgał się do koni, złapał za łeb najsłabszego konia, który już się topił. Strażak przytrzymywał go, a w tym czasie dwóch innych wycinało w lodzie ścieżkę. Przez wyciętą drogę strażacy po kolei holowali zwierzęta do brzegu i wyciągali je na twardy grunt. W ten sposób udało się uratować trzy konie, czwarty zatonął jeszcze przed przyjazdem strażaków. - Konie mają się dziś dobrze - mówi Grzegorz Ferlin, zastępca komendanta straży pożarnej. - Jedna z klaczy ma zdrowe źrebię.

Jeszcze tydzień czekamy na głosy czytelników

Coraz większe emocje towarzyszą naszemu plebiscytowi na Strażaka Roku 2010. Walka o pierwsze miejsca staje się coraz bardziej zażarta.

Najbardziej zażarta walka o zwycięstwo toczy się wśród kandydatów do tytułu Strażak Roku w kategorii ochotników. Na pierwszym miejscu utrzymuje się Bogdan Chwal (SMS pod nr 71466 o treści gp.och.5). Tuż za nim w klasyfikacji uplasował się Grzegorz Szcześniak (SMS pod nr 71466 o treści gp.och.16). Na trzecim miejscu znajduje się Jarosław Ziemski (SMS pod nr 71466 o treści gp.och.20). W kategorii strażaków zawodowych na pierwszym miejscu umocnił się Krzysztof Najmrocki (SMS pod nr 71466 o treści gp.zaw.8). Na drugim miejscu znajduje się Sebastian Kluska (SMS pod nr 71466 o treści gp.zaw.5), a na trzecim Andrzej Leśniak (SMS pod nr 71466 o treści gp.zaw.7). Wśród nominowanych do plebiscytu jednostek OSP, czytelnicy i internauci najwyżej oceniają Zakładową Ochotniczą Straż Pożarną z Bielska Pomorskiego (SMS pod nr 71466 o treści gp.jed.39). Na drugim miejscu są strażacy z OSP Wrząca (SMS pod nr 71466 o treści gp.jed.35), na trzecim OSP Damnica (SMS pod nr 71466 o treści gp.jed.3).

To niepełne wyniki głosowania. Nasz plebiscyt trwa jeszcze przez tydzień. W tym czasie kolejność wszystkich kandydatów może się diametralnie zmienić. Wszystko zależy od tego, jak głosować będą nasi czytelnicy.

(map)