Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Studenci boją się brać pożyczki na naukę

Natalia Kwapisz [email protected] tel. (059) 848 81 00 Fot. Kamil Nagórek
Ola, studentka pierwszego roku, na zakupach skrzętnie liczy każdy grosz.
Ola, studentka pierwszego roku, na zakupach skrzętnie liczy każdy grosz.
Studenckie kredyty na naukę nie maja powodzenia. Studenci wolą starać się o stypendia albo prosić o pomoc rodziców. Jednak życie w mieście kosztuje.

Tylko na utrzymanie słupscy żacy wydają około tysiąca złotych miesięcznie.

Na złożenie dokumentów przy ubieganiu się o kredyt studencki zainteresowani mają czas do 15 listopada. W bankach kolejek nie widać.

– Kredyt to kredyt. Trzeba go kiedyś spłacić. A dziś niełatwo jest znaleźć pracę zaraz po studiach. Nie chciałabym kończyć studiów z poczuciem, że mam zaciągnięty dług, który teraz muszę oddać. Myślę, że jak ktoś nie jest zbyt zamożny, to lepiej postarać się o stypendium. Tych pieniędzy przynajmniej nie trzeba oddawać – mówi Sylwia Gmyrek z Kościerzyny, studentka pierwszego roku.

Zapytani przez nas słupscy studenci szacują, że na zaspokojenie podstawowych potrzeb potrzebują około 800 zł miesięcznie. Za miejsce w akademiku trzeba zapłacić od 220 zł do nawet 470 zł. Wyżywienie, w zależności od wariantu, to koszt minimum 300 zł. Jeśli do tego doliczyć bilety i wydatki na pomoce naukowe uzbiera się okrągła kwota.

– Na utrzymanie w Słupsku potrzeba około 1000 zł miesięcznie, a taki kredyt to raptem kilkaset złotych. No i trzeba go potem oddać – potwierdza Marta Fryckowska z Dębnicy Kaszubskiej, studentka drugiego roku. – Większość moich znajomych korzysta ze wsparcia rodziców, a gdy to nie wystarcza, pracują dorywczo. Moim zdaniem lepiej znaleźć sobie pracę albo ubiegać się o stypendium.

Nawet ci, którzy zdecydowali się na pożyczkę, i tak traktują ją jak ostateczność.

– Dla mnie taki kredyt to ostatnia deska ratunku – mówi Justyna, studentka pierwszego roku pedagogiki na AP w Słupsku. – Rodziców nie stać na to, aby sfinansować mi naukę. Chętnie poszłabym do pracy, ale to nie takie proste. Nie ma zbyt wielu ofert, a poza tym niełatwo, zwłaszcza na początku studiów, pogodzić pracę z nauką – dodaje. – Najgorsze jest jednak to, że decyzję o otrzymaniu kredytu otrzymam dopiero w lutym przyszłego roku, a do tego czasu muszę sobie jakoś radzić.

Z roku na rok wnioski o kredyt składa coraz mniej studentów. Dwa lata temu w całym kraju starało się o niego 21 tysięcy osób, a rok temu tylko 16 tysięcy. O kredyt mogą się ubiegać wszyscy studenci, także doktoranci, bez względu na typ uczelni. Ci, którzy zdecydują się na wzięcie takiego kredytu, będą przez cały okres studiów, przez 10 miesięcy w roku otrzymywali od 400 do 600 złotych miesięcznie. Spłacanie tego kredytu rozpoczną dopiero 2 lata po skończeniu nauki.

Niektórym może się poszczęścić, bo bank może umorzyć część kredytu. Niestety, tylko tym, którzy znaleźli się w gronie 5% najlepszych absolwentów. Mogą oni liczyć na spłacenie za nich 20% kredytu. O umorzenie całości kredytu lub jego części mogą ubiegać się ci ze studentów, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji życiowej, na przykład z powodu choroby lub wypadku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza