Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Studenci twierdzą, że muszą płacić 200 zł za błędy w karcie egzaminacyjnej

Daniel Klusek [email protected]
Studenci twierdzą, że muszą płacić 200 zł za błędy w karcie egzaminacyjnej.
Studenci twierdzą, że muszą płacić 200 zł za błędy w karcie egzaminacyjnej. MMzielonagora.pl
Studenci Akademii Pomorskiej w Słupsku twierdzą, że muszą płacić za błędy, jakie podczas sesji egzaminacyjnej popełnili wykładowcy. Płacić dosłownie. Po 200 złotych.

Jeden ze studentów naj­wię­kszej słupskiej uczelni poinformował nas o nieprawidłowościach, do jakich, jego zdaniem, miało dochodzić podczas zakończonej niedawno sesji zimowej.

- Część studentów nie ma wpisów z przedmiotów lub ma błędnie wpisaną na przykład datę egzaminu. Problem polega na tym, że część wykładowców jest spoza Słup­ska i fizycznie nie mogła zrobić tego na czas - pisze do redakcji student Akademii Pomorskiej. - Dziekanat stwier­dził tymczasem, że ci studenci mają płacić po 200 złotych za brak wpisu lub błąd w karcie zaliczeniowej. Najgorsze jest to, że wykładowcy nie zostali przeszkoleni z nowego systemu, jaki jest obecnie, i sami nie wiedzieli, jak wypełniać karty. Student dodaje, że warunek krótkoterminowy kosz­tuje 200 złotych i biorą go studenci, którzy nie uzyskali zaliczeń z przedmiotu, czyli nie zdali egzaminu.

Zobacz także: Akademia Pomorska w Słupsku. Rektor zwolnił konserwatorów

- Na większości uczelni nie ma czegoś takiego, że za błędnie wpisaną datę lub też za brak wpisu z przedmiotu pobierane są opłaty. Pomyś­lcie sami państwo, ile pienię­dzy zyska uczelnia kiedy wpisu nie dostanie na przykład grupa 50 studentów i każdy z nich wpłaci po 200 złotych - uważa nasz czytelnik.
Z takimi zarzutami nie zgadzają się jednak przedstawiciele Akademii Pomorskiej.

- Do 24 lutego, czyli tydzień po zakończeniu sesji zimowej, studenci mieli obowiązek dostarczenia do dziekanatów indeksów i kart egzaminacyjnych uzupełnio­nych o wszystkie wpisy. Jeśli te dokumenty nie są kompletne, dziekanat ma prawo nawet skreślić studenta z listy - mówi Katarzyna Mudryk-Praszczak, specjalista ds. wizerunku i promocji AP.

Zobacz także: Pierwsze studia dla seniorów z historii regionalnej na AP-ie

- Panie pracujące w dziekanatach zawsze przypominają studentom, że w ich indeksach lub na kartach brakuje wpisów. To studenci mają obowiązek po skończonym egzaminie upewnić się, że wpis jest kompletny i prawidłowy.

Katarzyna Mudryk-Praszczak przyznaje, że może się zdarzyć, że wykładowca, już po przeprowadzonym egzaminie, zachoruje i nie wpisze ocen do indeksów.

- Wówczas może to za niego zrobić uprawniony pracownik danego instytutu lub katedry - mówi . - Ukarany student w każdej chwili może odwołać się do prorektor do spraw kształcenia, która każdy przypadek rozpatruje indywidualnie. Zda­rza się więc, że opłata w wysokości 200 złotych za wpis warunkowy czy przywró­cenie na listę studentów nie jest pobierana.

Jak twierdzi Katarzyna Mudryk-Praszczak, za brak wpisów i konsekwencje tego odpowiedzialni są głównie studenci, którzy nie upewniają się, czy wykładowcy dokonali wpisów, a potem nie przestrzegają terminów złożenia dokumentów w dziekanacie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza