Jeden ze studentów największej słupskiej uczelni poinformował nas o nieprawidłowościach, do jakich, jego zdaniem, miało dochodzić podczas zakończonej niedawno sesji zimowej.
- Część studentów nie ma wpisów z przedmiotów lub ma błędnie wpisaną na przykład datę egzaminu. Problem polega na tym, że część wykładowców jest spoza Słupska i fizycznie nie mogła zrobić tego na czas - pisze do redakcji student Akademii Pomorskiej. - Dziekanat stwierdził tymczasem, że ci studenci mają płacić po 200 złotych za brak wpisu lub błąd w karcie zaliczeniowej. Najgorsze jest to, że wykładowcy nie zostali przeszkoleni z nowego systemu, jaki jest obecnie, i sami nie wiedzieli, jak wypełniać karty. Student dodaje, że warunek krótkoterminowy kosztuje 200 złotych i biorą go studenci, którzy nie uzyskali zaliczeń z przedmiotu, czyli nie zdali egzaminu.
Zobacz także: Akademia Pomorska w Słupsku. Rektor zwolnił konserwatorów
- Na większości uczelni nie ma czegoś takiego, że za błędnie wpisaną datę lub też za brak wpisu z przedmiotu pobierane są opłaty. Pomyślcie sami państwo, ile pieniędzy zyska uczelnia kiedy wpisu nie dostanie na przykład grupa 50 studentów i każdy z nich wpłaci po 200 złotych - uważa nasz czytelnik.
Z takimi zarzutami nie zgadzają się jednak przedstawiciele Akademii Pomorskiej.
- Do 24 lutego, czyli tydzień po zakończeniu sesji zimowej, studenci mieli obowiązek dostarczenia do dziekanatów indeksów i kart egzaminacyjnych uzupełnionych o wszystkie wpisy. Jeśli te dokumenty nie są kompletne, dziekanat ma prawo nawet skreślić studenta z listy - mówi Katarzyna Mudryk-Praszczak, specjalista ds. wizerunku i promocji AP.
Zobacz także: Pierwsze studia dla seniorów z historii regionalnej na AP-ie
- Panie pracujące w dziekanatach zawsze przypominają studentom, że w ich indeksach lub na kartach brakuje wpisów. To studenci mają obowiązek po skończonym egzaminie upewnić się, że wpis jest kompletny i prawidłowy.
Katarzyna Mudryk-Praszczak przyznaje, że może się zdarzyć, że wykładowca, już po przeprowadzonym egzaminie, zachoruje i nie wpisze ocen do indeksów.
- Wówczas może to za niego zrobić uprawniony pracownik danego instytutu lub katedry - mówi . - Ukarany student w każdej chwili może odwołać się do prorektor do spraw kształcenia, która każdy przypadek rozpatruje indywidualnie. Zdarza się więc, że opłata w wysokości 200 złotych za wpis warunkowy czy przywrócenie na listę studentów nie jest pobierana.
Jak twierdzi Katarzyna Mudryk-Praszczak, za brak wpisów i konsekwencje tego odpowiedzialni są głównie studenci, którzy nie upewniają się, czy wykładowcy dokonali wpisów, a potem nie przestrzegają terminów złożenia dokumentów w dziekanacie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?