Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stus: Przenosiny na ul. Hubalczyków, ale bez ginekologii

Magdalena Olechnowicz
Ryszard Stus
Ryszard Stus Łukasz Capar
Rozmowa z Ryszardem Stusem, dyrektorem Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Słupsku.

- Wstęga przecięta. Kiedy i w jakiej kolejności odbędzie się przeprowadzka oddziałów?

- Proces przeprowadzki przebiega w taki sposób, że najpierw muszą nastąpić odbiory. Dzisiaj otrzymaliśmy symboliczny klucz i możemy zaczynać. Zwróciliśmy się do NFZ i wojewody o zgodę na funkcjonowanie szpitala w nowym miejscu. W zależności od NFZ będziemy się przeprowadzać.

- Czyli kolejność nie zależy od pana?

- Planujemy zacząć od oddziałów pediatrycznego i płucnego, który też jest już gotowy. W następnej kolejności będzie laryngologia, która na część zabiegową będzie musiała jednak poczekać, aż ruszy blok operacyjny. Wszystko wskazuje na to, że lepiej byłoby przenieść najpierw oddziały niezabiegowe, a później zabiegowe. Jeśli to się nie uda, będziemy tak manewrować tymi przenosinami, aby z niczym nie kolidować.

- Kiedy zacznie się ten proces?

- Do pediatrii brakuje nam tylko rentgena. Potrzebne jest też laboratorium analityczne, które jest gotowe do przeprowadzki i trwają szkolenia pracowników.

- W październiku to się uda?

- Na pewno, choć raczej w drugiej połowie października. Jako pierwszy musi zostać uruchomiony Szpitalny Oddział Ratunkowy. Będzie on bazą do przyjęć na inne oddziały.

- Kiedy przeprowadzka się zakończy?

- Myślę, że powinniśmy zakończyć w listopadzie, najpóźniej w grudniu. Nie ma powodu, aby się spieszyć. Choć najkorzystniej byłoby oczywiście poszczególne budynki wyłączyć, żeby nie utrzymywać jednocześnie obiektów np. przy Kopernika i nowego szpitala.

- W nowym szpitalu nie będzie oddziału zakaźnego. Co się stanie z pacjentami "zakaźnymi"?

- W Szpitalnym Oddziale Ratunkowym jest sala dla pacjentów zakaźnych, jakiej np. na OIOM-ie dotychczas nie mieliśmy. Poza tym każdy oddział ma możliwość izolowania pacjentów z podejrzeniem choroby zakaźnej. Zakładam, że tych pacjentów, którzy dotychczas leczyli się na oddziale zakaźnym, u nas zostanie 85-90 procent. Pojedyncze przypadki - kilka, kilkanaście procent chorych, to pacjenci, którzy będą musieli skorzystać z pomocy Instytutu Chorób Zakaźnych. "Gruźlicę" z kolei będziemy mieli u nas na oddziale płucnym do momentu rozpoznania. Później gruźlica będzie leczona w szpitalu w Prabutach i Instytucie Chorób Zakaźnych w Gdańsku.

- Kiedy - i czy w ogóle - zostanie przeniesiona ginekologia i położnictwo?

- Mam już pewne plany, jak pozyskać pieniądze na ten cel. Pomysł wpadł mi, gdy byłem na otwarciu szpitala w Koszalinie. Ten szpital został zrealizowany na zasadzie partnerstwa publiczno-prywatnego. Wstępnie jestem już po rozmowach z inwestorem. Rozmawiałem też z marszałkiem o tym, aby ginekologię i położnictwo także zrealizować na tej samej zasadzie.

- Kiedy więc jest szansa na ginekologię?

- Myślę, że w styczniu uruchomione zostaną środki na projektowanie administracji, bo my nadal jesteśmy na Lotha. Tamten budynek sprzedamy i pozykamy pie-niądze, które przeznaczymy na adaptację administracji w nowym obiekcie. W przyszłym roku prowadzone będą intensywne rozmowy na temat finansowania ginekologii.

- Mówił pan, że jest tutaj pół tysiąca łóżek. To więcej czy mniej niż w starych obiektach?

- Ten szpital będzie miał globalnie 650 łóżek. Razem z ginekologią, położnictwem i nefrologią, która już tutaj jest od czterech lat. To tyle, ile było dotychczas.

- Ilu pracowników będzie tu pracowało?

- 1200, to więcej, bo SOR zatrudnia około stu pracowników, a SOR-u do tej pory nie mieliśmy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza