Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Światło może w dowolnym momencie zmienić się z zielonego na czerwone i to z pominięciem żółtego. Jak inwestować w czasie bessy?

Dorota Seń
Dorota Seń, ekspertka BGŻOptima
Dorota Seń, ekspertka BGŻOptima BGŻOptima
„Światło może w dowolnym momencie zmienić się z zielonego na czerwone i to z pominięciem żółtego” – napisał ostatnio do akcjonariuszy Warren Buffet. Załamanie rynków z początku lutego przypomniało entuzjastom, że indeksy nie będą stale bić rekordów. Warto wiedzieć, jak zabezpieczyć się przed gwałtownymi spadkami na rynkach oraz gdzie ulokować pieniądze, aby ochronić kapitał.

Jeszcze w czerwcu 2017 r. Janet Yellen, ówczesna szefowa FED powiedziała, że za naszego życia kryzys finansowy się nie wydarzy. Tymczasem ponad pół roku później - 5 lutego 2018 r. indeks Dow Jones zaliczył największy w punktach spadek w historii. Ostry zjazd trwał kilka dni i do dzisiaj główne indeksy nie odrobiły strat sprzed kilku tygodni. Teorii dlaczego doszło do gwałtownej wyprzedaży jest mnóstwo. Niezależnie od przyczyn spadki przypomniały inwestorom, że należy liczyć się z możliwą przeceną aktywów. Jak zatem zabezpieczyć kapitał przed wahaniami rynków oraz w co inwestować pieniądze, żeby ich nie stracić?

Bezpieczne przystanie

Jest kilka aktywów tradycyjnie uważanych za bezpieczne przystanie, gdzie można zaparkować kapitał i przeczekać burzę na rynkach. Do najpopularniejszych należy złoto i inne metale szlachetne. Dziś rynek złota w dużej mierze jest oparty o złoto „papierowe”, czyli kontrakty terminowe, a nie realny kruszec. Mimo to wciąż jest to aktywo istniejące w fizycznej postaci i inwestor może kupić sztabkę złota i trzymać ją w skrytce. Czy złoto rzeczywiście chroni przed utratą wartości w kryzysie? Kryzys dot.com 2001 r. oraz kryzys finansowy z 2008 r. potwierdziły odporność żółtego metalu na zawirowania rynkowe. W czasie bańki internetowej Nasdaq Composite spadł z 5 tys. do 2 tys. punktów, a złoto zyskało solidne 24 proc. Między listopadem 2008 r. a marcem 2009 r. indeks S&P zniżkował o 30 proc. To prawie tyle samo zyskało złoto.

Przeczytaj koniecznie!

Niestety podczas kryzysu zadłużeniowego 2011 r. złoto już nie poradziło sobie tak dobrze. Jego ceny osiągnęły wówczas historyczny szczyt i cena zbliżyła się do 2000 dolarów za uncję, a następnie zaczęła osiągać granice 1000 dolarów za uncję.
Od 2016 r. wraz ze wzrostem napięć i niepokojów na świecie złoto znowu powraca do portfeli inwestorów już nie jako aktywo do maksymalizowania zysków, ale ochrony kapitału.

Pomimo niesprzyjających okoliczności, jak rosnące stopy procentowe, które zazwyczaj osłabiają kurs złota, cena kruszcu od dwóch lat utrzymuje się powyżej 1000 dolarów za uncję. Związane jest to bezpośrednio z sytuacją polityczną na świecie (np. wojna na Ukrainie czy Brexit).

„Rynek obligacji nigdy nie kłamie”

W czasie ostatnich kryzysów stosunkowo dużą odpornością wykazał się rynek obligacji rządowych. Na początku lat 2000. – w czasie internetowej bańki – wzrósł o 8 proc. W czasie krachu finansowego lat 2008-2009 - o 14 proc. Gorzej zachowywał się w kryzysie zadłużeniowym 2011 r., który związany był ze spadkiem zaufania oraz niepokojem, że solidne gospodarki ogłoszą bankructwo. 5 z 17 krajów strefy euro poprosiło wówczas o pomoc Europejski Bank Centralny, gdyż miało problem ze sfinansowaniem swoich budżetów. W praktyce oznaczało to problem z wypłacalnością.

Na niezwykle wahliwym i niestabilnym rynku obligacji rządowych były jednak aktywa charakteryzujące się nadzwyczajną odpornością – jak niemieckie obligacje rządowe. Cieszyły się one ogromną popularnością inwestorów, pomimo faktu, że w pewnym momencie miały ujemne oprocentowanie. Według Halle Institute of Economic Research między 2010 a 2015 rokiem niemiecki rząd zaoszczędził na emisjach obligacji równowartość 3 proc. PKB kraju, dzięki niższym kosztom odsetek.

Twarda waluta

Rządowe papiery solidnych gospodarek oraz krajów powiązanych z surowcami są traktowane podczas kryzysów jako materialne zabezpieczenie, gdzie można zaparkować kapitał i przeczekać zawieruchę. Podobnie postrzegane są wybrane waluty. Kiedy rynek wpada w turbulencje natychmiast rośnie popyt na franka szwajcarskiego. Dzięki neutralności, stabilnemu pieniądzowi i dużej zamożności Szwajcaria powszechnie uważana jest za oazę spokoju i bezpieczeństwa. W pół roku od wybuchu kryzysu finansowego 2008 r. frank umocnił się o 20 proc. w stosunku do dolara.

W kryzysowych momentach kapitał płynie też do walut stabilnych krajów surowcowych, jak Norwegia, Kanada, Australia. Za defensywną walutę, służącą za tarczę, która chroni się przed spadkiem wartości uważany jest również jen oraz dolar.

Niezbędna cierpliwość

Ostatnie gwałtowne spadki z początku lutego, podobnie jak poprzednie kryzysy pokazują, że nawet po drastycznych spadkach przychodzi odreagowanie i zdołowane kursy znowu zmierzają na północ. Nie warto poddać się ogólnym nastrojom i wyprzedawać aktywa byle tylko ograniczyć straty. Chyba, że pieniądze zostały ulokowane w rynki rozdęte przez bańki spekulacyjne. - Załamania są najczęściej efektem pęknięcia inwestycyjnych balonów i pociągają w dół wyceny wszystkich spółek również tych najbardziej stabilnych.

Berkshire Capital Warrena Buffeta w kryzysowych latach 2008-09 stracił na wartości aż 51 proc. Przypomina on jednak, że w inwestycjach ważna jest konsekwencja, a przede wszystkim cierpliwość. Jak mówi: „Czasami zwrot z inwestycji będzie skromny, a okazjonalnie wystrzeli w niebo. Czasami popełni się kosztowny błąd, ale średnio, w długim terminie z takim podejściem do inwestowania powinniśmy uzyskać przyzwoite wyniki”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Światło może w dowolnym momencie zmienić się z zielonego na czerwone i to z pominięciem żółtego. Jak inwestować w czasie bessy? - Strefa Biznesu

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza