Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Święto Ulicy Marynarki Polskiej bez fajerwerków

Marcin Prusak [email protected]
Koncert Alicji Majewskiej obejrzało około 300 osób.
Koncert Alicji Majewskiej obejrzało około 300 osób. Fot. Łukasz Capar
Miała być superzabawa, która przyciągnie tłumy. Tymczasem goście dopisali średnio, a wystrój i organizacja pozostawia sporo do życzenia.
W Ustce z okazji świeta ulicy Marynarki Polskiej wystąpil zespól Parafraza.

Koncert Parafrazy

Pierwsze Święto Ulicy Marynarki Polskiej było raczej smutnym zakończeniem sezonu.

"Bo męska rzecz być daleko, a kobieca - wiernie czekać" śpiewała w sobotę wieczorem piosenkarka Alicja Majewska na scenie ustawionej na ul. Marynarki Polskiej.

Daleko od piosenkarki była także większość wypoczywających w Ustce turystów. Koncertu słuchało bowiem najwyżej 200-300 osób.

W przytłaczającej większości byli to ludzie w starszym lub średnim wieku. Rzadko można było zobaczyć wśród słuchaczy młodszych. Ci, w tym czasie spacerowali po promenadzie nadmorskiej i zapełniali okoliczne bary i dyskoteki.

- Taki koncert mnie nie interesuje. Nawet nie wiem, kim jest ta kobieta, która śpiewa - mówi Tomasz Dawidowicz, młody turysta z Wrocławia. - Przeszedłem ze znajomymi zobaczyć tylko, co się dzieje na ulicy i stwierdziliśmy, że trzeba iść na dyskotekę.

Na szczęście frekwencja na festynie lepiej wyglądała w dzień. Po zamkniętej od piątku do poniedziałku Ulicy Marynarki Polskiej spacerowali turyści i ustczanie. Na jezdni i chodnikach stały stragany i otwarte były wszystkie sklepy.
Dzieci najbardziej interesowały się występem teatru ulicznego. Zainteresowanie wzbudzały też stoiska policji, straży pożarnej i straży granicznej.

Sporo chętnych było także do zwiedzania zacumowanego przed kapitanatem portu okrętu wojennego.

Zwiedzający i klienci dopisali na stoisku Poczty Polskiej, gdzie można było kupić okolicznościową kartkę pocztową z datownikiem wydanym specjalnie na Święto Ulicy Marynarki Polskiej.

Smakosze trafiali także na stoisko producenta lokalnego serka pleśniowego "Słupski Chłopczyk". Niestety, jak na święto poświęcone ulicy, goście spacerowali po dość skromnie przystrojonej jezdni.

Na festyn, który w założeniu miał być bardzo kolorową imprezą, urzędnicy wywiesili tylko sznurki z flagami miasta. Pomysłodawcom impreza się podobała, choć oni też mają coś do zarzucenia organizacji.

- W przyszłym roku musi być wywieszonych na ulicy więcej kwiatów, zieleni, girland i proporców, żeby było radośnie i kolorowo - uważa Józef Jaskuła, prezes Towarzystwa Przyjaciół Ustki. - Trzeba też sprowadzić gwiazdy, które zainteresują większą liczbę turystów. Sama idea jest warta kontynuowania.

Na obronę imprezy trzeba wziąć pod uwagę, że święto swojej głównej ulicy Ustka organizowała w tym roku po raz pierwszy. Pomysł zabawy, choć dobry, to powstał dopiero w maju tego roku. Jego pomysłodawcą było Towarzystwo Przyjaciół Ustki, ale organizacją imprezy zajęli się urzędnicy z miejskiego ratusza.

Można powiedzieć, że imprezę przygotowywali na kolanie, bo jeszcze tydzień wcześniej nie było dokładnie wiadomo, kto na niej wystąpi i jakie będą atrakcje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza