Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Święty Mikołaj od przedszkola, do liceum? Wiara, czy naiwność?

Adaś i tat... mikołaj
Adaś i tat... mikołaj archiwum rodzinne
Znacie, to poczytajcie. Przecież sami mieliście pewnie takie przygody...

Mikołaj czasów zarazy

To były święta Bożego Narodzenia w 2020 roku, czyli okres pandemii koronawirusa. Na święta zawsze jechaliśmy w nasze rodzinne strony, ale nie tym razem. Pozytywny wynik testu naszego syna Adasia spowodował, że wszyscy utknęliśmy w domu na kwarantannie. Tym samym czekała nas pierwsza Wigilia we własnym mieszkaniu i bez naszych rodziców. Trzeba było stanąć na wysokości zadania.

Oczywiście rodzice nie zawiedli i pod drzwi naszego mieszkania dostarczyli nam jedzenie, prezenty i…. strój Świętego Mikołaja. Postanowiłem, że wezmę na swoje barki odegranie roli człowieka z siwą brodą. To jednak nie było łatwe zadanie. Przecież nie mogłem wyjść z mieszkania, więc musiałem jakoś przebrać się w pokoju obok. Dodatkowo nasz 4-letni wtedy syn ma autyzm, więc kompletnie nie wiedzieliśmy jak zachowa się na widok Świętego Mikołaja. Raz się żyje - pomyślałem dorobiłem sobie brzuch, nałożyłem brodę i okulary. Wyszedłem z pokoju robiąc klasyczne: Ho Ho Ho.

Adaś w szoku, nie spodziewał się, że odwiedzi go sam Święty Mikołaj. Ku naszemu zaskoczeniu zareagował rewelacyjnie, zaśpiewał Mikołajowi piosenkę, a później pomógł wyciągać prezenty z worka. Kiedy znów wróciłem jako tata, chwalił się prezentami i powiedział, że był u niego Mikołaj. Udało się!

Łukasz Czerwiński

Wiara jest w nas

Jak sobie przypominam, to w Świętego Mikołaja - w porównaniu z rówieśnikami - wierzyłem dość długo. Chyba do dziewiątego lub dziesiątego roku życia.

Pierwsze zetknięcie z Mikołajem, które sobie przypominam, to jak miałem trzy, może cztery lata. Byłem z mamą w mieście na zakupach i jak przyszedłem do domu to prezent już czekał. Tato powiedział, że był Mikołaj i zostawił to dla mnie. Wtedy rodzice wytłumaczyli mi kto to jest Mikołaj i dlaczego jest taki fajny.

W kolejnym roku, m.in. dzięki rozmowom z koleżankami i kolegami z przedszkola już dobrze wiedziałem, że Mikołaj jest wielkim przyjacielem dzieci, bo przynosi prezenty. Jednak wtedy zacząłem się zastanawiać, dlaczego Mikołaj przynosi prezenty dwa razy - na Mikołaja i na Boże Narodzenie. Ale w sumie nie było problemu, bo od prezentów głowa nie boli.

Moja wiara w istnienie Świętego Mikołaja została poważnie nadwątlona, gdy miałem siedem czy osiem lat. To było na zabawie choinkowej u mamy w pracy.

Był tam oczywiście Mikołaj, który każdemu dziecku osobiście wręczał prezenty. Kiedy przyszła moja kolej z przejęciem podszedłem do niego i...zauważyłem, że spod białej brody wystają czarne wąsy.

A kiedy Mikołaj odezwał się do mnie wręczając prezent rozpoznałem głos pana Waldka z biura w którym pracowała moja mama.
Podobnie jak w przypadku przedszkola tak i teraz dziecięca samoedukacja zrobiła swoje i już w następnym roku zostałem dostatecznie uświadomiony przez kolegów, że żadnego Mikołaja nie ma, a prezenty kupują rodzice, dziadkowie i reszta rodziny. Przyznaję, że trochę się rozczarowałem.

Wojciech Frelichowski

Wujek? Jaki wujek!

Dzisiaj, gdy o tym pomyślę, wydaje mi się niemożliwe, że uwierzyłem, że święty Mikołaj do nas przyszedł. A jednak!

Miałem kilka lat, dokładnie nie pamiętam, ale mam nadzieję, że nie chodziłem jeszcze do liceum. Wigilia była w moim domu rodzinnym. W tamtych latach było bardzo rodzinnie, bo żyły jeszcze babcie, ciocie, dziadkowe, wujkowie, kuzyni.

W pewnej chwili do drzwi ktoś zadzwonił. To był mikołaj. Wyglądał tak prawdziwie, że po żadnym szczególe nie można było zauważyć, że to przebieraniec.

Pamiętam, że w pokoju nie było wtedy wujka, który z jakiegoś powodu wyszedł. Ale rodzice tak nas zakręcili przekonywająco, że nieobecność wujka przestała być podejrzana, a my cieszyliśmy się obecnością Mikołaja, który przyniósł worek pieniędzy.

Jakiś czas po jego wyjściu, wrócił wujek. A ja nadal nie dałem się przekonać starszym kuzynom, że to on był mikołajem. W tej nieświadomości trwam nadal, wierząc w św. Mikołaja.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Święty Mikołaj od przedszkola, do liceum? Wiara, czy naiwność? - Plus Głos Koszaliński

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza