Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczecin. Lekarz odpowiada za swoje błędy

Notowała: Bogna Skarul [email protected] 91 481 33 34 Fot. Marcin Bielecki
Jeżeli w trakcie leczenia lekarz dopuścił się uchybienia, które może być uznane za błąd w sztuce lekarskiej, a ów błąd lekarski nastąpił z jego winy, można dochodzić naprawienia wyrządzonej szkody - twierdzi mecenas Sławomir Żakowski.
Jeżeli w trakcie leczenia lekarz dopuścił się uchybienia, które może być uznane za błąd w sztuce lekarskiej, a ów błąd lekarski nastąpił z jego winy, można dochodzić naprawienia wyrządzonej szkody - twierdzi mecenas Sławomir Żakowski.
Mecenas Sławomir Żakowski podpowiada, co robić w sytuacji, kiedy pacjentka uważa, że była źle leczona.

 Byłam źle leczona przez jednego dentystę. Wypadły mi zęby na skutek uszkodzenia kości szczęki. Poszłam do drugiego, który stwierdził, że rzeczywiście był tu błąd lekarski. Ale ten drugi lekarz nie chciał mi dać opinii na papierze, bo powiedział, że lekarz lekarzowi takich rzeczy nie robi. To taka solidarność zawodowa. Zwróciłam się do ubezpieczyciela przychodni, w której leczy ten pierwszy lekarz, ale nie uzyskałam jednoznacznej odpowiedzi przeciwko komu skierować roszczenie. Ubezpieczyciel odmawia dobrowolnej wypłaty odszkodowania powołując między innymi brak ciągłości ubezpieczenia przychodni. Co mam robić? 

 - Przepis kodeksu cywilnego statuujące zasady odpowiedzialności za szkodę wywołaną czynem niedozwolonym, mają zastosowanie również do lekarzy oraz lekarzy stomatologów. Oznacza to, że również na nich ciąży obowiązek naprawienia szkody wywołanej własnym, zawinionym i bezprawnym działaniem. Jeżeli w trakcie leczenia lekarz dopuścił się uchybienia, które może być uznane za błąd w sztuce lekarskiej, a ów błąd lekarski nastąpił z jego winy, może Pani dochodzić naprawienia wyrządzonej szkody. Roszczenie o naprawienie szkody wyrządzonej czynem niedozwolonym ulega przedawnieniu z upływem lat trzech od dnia, w którym poszkodowany dowiedział się o szkodzie i o osobie obowiązanej do jej naprawienia. Terminy te nie mają zastosowania w przypadku, gdy szkoda wynikła z przestępstwa - wtedy roszczenie przedawnia się po 20 latach (chociaż takiej sytuacji tu nie podejrzewam).

 Na chwilę obecną nie można również w sposób jednoznaczny stwierdzić, kto jest podmiotem odpowiedzialnym za szkodę. Decydujące tu będzie kryterium formy, w jakiej lekarz udziela świadczeń zdrowotnych (wykonuje swój zawód). Jeżeli lekarz świadczył usługi medyczne na podstawie stosunku pracy, to odpowiada jego pracodawca (np. NZOZ). Lekarza chroni bowiem immunitet pracowniczy (art. 119-120 Kodeksu pracy). Podstawą zaś odpowiedzialności zakładu medycznego będzie art. 430 KC. Jeżeli zaś mamy do czynienia z tzw. lekarzem kontraktowym, to wtedy przepisy prawa pracy nie będą miały zastosowania, i wydaje się, że odpowiedzialność ponosić będzie lekarz (art. 415 KC i 429 KC). Tak samo gdyby lekarz udzielał świadczeń samodzielnie w ramach prywatnej praktyki lekarskiej.

 Reasumując, na tą chwilę należy stwierdzić, że pani roszczenie odszkodowawcze przedawni się po upływie 3 lat od chwili, kiedy stwierdzimy kto jest osobą odpowiedzialną za szkodę w tym konkretnym przypadku. W pani sytuacji wydaje się, że jest już najwyższy czas aby skierować sprawę do sądu, bo próby pozasądowego rozwiązania konfliktu, w tym zainicjowanie procesu likwidacji szkody przez ubezpieczyciela przychodni nie przynoszą rezultatów. Proponuję pozwać dłużnika (NZOZ lub lekarza), a nie ubezpieczyciela, gdyż ten podnosi, że co prawda ubezpieczał NZOZ, ale nie w całym okresie w którym mogło dość do błędu medycznego. Zresztą problem polega na tym, iż nadal nie wiadomo, kto jest dłużnikiem (NZOZ czy lekarz). Można pozwać i NZOZ i lekarza, ale wówczas jeżeli odpowiada tylko NZOZ to przegra się z lekarzem (i odwrotnie), a to ma wpływ na koszty jakimi przegrywający proces jest obciążany.

 W mojej opinii może Pani dochodzić 5000 zł odszkodowania (udokumentowane koszty leczenia wywołane błędem medycznym) i mniej więcej, jak oceniam, 15 tys. zł zadośćuczynienia. Należy się jednak liczyć z tym, że wysokość zadośćuczynienia ostatecznie ustali sąd. Oczywiście nie ma on w tym zakresie pełnej dowolności. Ustaleń dotyczących wysokości należnego zadośćuczynienia dokonuje się na podstawie ustalonych w doktrynie i orzecznictwie "mierników" mając za punkt odniesienia całokształt okoliczności sprawy. O wysokości zadośćuczynienia decydują w szczególności: rodzaj doznanej szkody, stopień cierpień fizycznych i psychicznych, ich intensywność i długotrwałość.

 Nie mając więc pewności co do treści rozstrzygnięcia trzeba wszak mieć na uwadze koszty związane z wytoczeniem powództwa. Będzie to przede wszystkim koszt opłaty od pozwu, opinii biegłych (które w tej sprawie będą niezbędne) oraz koszty zastępstwa procesowego. W przypadku wygrania sprawy koszty te zostaną zwrócone Pani przez przeciwnika.
Z uwagi na zawiłość sprawy, w tym przede wszystkim problem z ustaleniem osoby pozwanego, a także coraz bliższy termin przedawnienia roszczeń, zdecydowanie polecam skorzystanie z pomocy radcy prawnego lub adwokata. Proszę pokazać mu niniejszy tekst (moją opinię) celem oceny czy i na ile zawarta tu argumentacja przyda się w dalszym toku sprawy. Jednocześnie odradzam pomoc nieprofesjonalnych prawników.

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza