Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczecin: Monika Pyrek wróciła ze srebrnym medalem mistrzostw świata

Fot: gs24.pl
Fot: gs24.pl
Przed północą wróciła z Berlina do Szczecina Monika Pyrek. która na mistrzostwach świata w Berlinie skoczyła 4,65 i wywalczyła srebrny medal. Ustąpiła tylko Annie Rogowskiej, która skoczyła na wysokość 4,75 i zdobyła złoto.

Osiągnięcia Moniki Pyrek

Osiągnięcia Moniki Pyrek

Trzy razy zdobyła medal mistrzostw świata. Dwa razy srebro (Helsinki 2005 i Berlin 2009) i raz brąz (Edmonton 2001). Podczas Igrzysk Olimpijskich nie udało jej się stanąć na podium. Najwyżej, na 4. miejscu, była w Atenach w 2004 roku. Jest również wicemistrzynią Europy z 2006 roku z Goeteborgu. Pyrek zdobyła także po dwa brązowe medale w halowych mistrzostwach świata w w Birmingham (2003) i Walencji (2008) oraz w halowych mistrzostwach Europy w Wiedniu (2002) i w Madrycie (2005). Jej rekord życiowy to 4,82 m.

- Bardzo się cieszę, przecież nie można mieć wszystkiego. Nie spodziewałam się takiego przywitania w Szczecinie o tak późnej porze - mówiła wyraźnie wzruszona Pyrek.

Zawodniczka SKL-u przyznaje jednak, że czuje pewien niedosyt.
- Gdyby miesiąc temu ktoś dawał mi wicemistrzostwo, wzięłabym je w ciemno - mówiła Pyrek. - Teraz czuję, że 4,75 to był wynik w moim zasięgu.

Odniosła się także do wpadki organizatorów. Najpierw wyczytano ją jako brązową medalistkę.
- Nie czuję się gorsza tylko dlatego, że moje nazwisko zaczyna się na dalszą literę alfabetu (Pyrek została sklasyfikowana ex aequo z Amerykanką Chelsea Johnson, obie zawodniczki zdobyły tę samą wysokość i miały taką samą ilość strąceń - dop. red.).

Podczas ceremonii zawieszono jej na szyi medal przygotowany dla Johnson. Teraz musi go odesłać, bo rzekomo organizatorzy nie byli przygotowani na dwa srebrne medale w konkursie i nie wygrawerowali na nim sylwetki tyczkarki, a tyczkarza!

Sam konkurs także nie stał na najwyższym poziomie. Przed zawodami prognozowano, że przeskoczona wysokość 4,75 m może dać medal, ale nikt się raczej nie spodziewał, że może to być złoty.

- Ten konkurs był lekkim szokiem - przyznała sama Pyrek. - Szkoda, że nie poradziłam sobie z wysokością 4.75. Byłam na nią przygotowana. Wyżej byłoby ciężko, ale 4,75 było jak najbardziej w zasięgu. No, ale i tak dobrze, że po nerwowych eliminacjach udało się skakać wysoko.

Pyrek zaczęła dobrze konkurs szybko pokonując pierwsze wysokości. Kiedy przeskoczyła 4,65 nie przypuszczała zapewne, że wystarczy to do srebra. Rywalki, zarówno Pyrek jak i Anny Rogowskiej, szybko odpadły z konkursu i w grze pozostały tylko cztery z nich. Obok Polek była również Amerykanka Chelsea Johnson oraz Rosjanka Jelena Isinbajewa, która jako ostatnia przystąpiła do skoków. Zwykle pewna siebie Rosjanka tym razem nie zdołała zaliczyć żadnej wysokości. Nikt obecny na stadionie w Berlinie, razem z jej mentorem - Siergiejem Bubką, nie mógł w to uwierzyć.

Pyrek skomentowała nieudany występ utytułowanej rywalki.
- Ona miała jakiś problem w bieganiu - mówiła. - Już na rozbiegu było widać, że jeżeli na górze się nie wyratuje, to będzie źle. Do tej pory dominowała wynikowo, więc wydawało się, że każdy inny rezultat, niż ona osiąga, to jest mało. Nawet 4,75 przy jej wynikach to słabo. Fajnie byłoby, gdyby w końcu zeszła z tego kosmosu.

W Berlinie przyszedł czas cieszenia się osiągnięciami Polek, w tym naszej szczecińskiej srebrnej medalistki. - Trzeba się cieszyć, z tego co się ma - uważa Monika. - Co więcej trzeba do szczęścia...? Mam nadzieję, że jakoś dotrwam do igrzysk w Londynie, to tylko trzy lata.

Zdjęcia z powitania:Monika Pyrek w Szczecinie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza