- Mówiąc o nadużyciach mam na myśli celowe działania, czyli przestępstwa pracowników - podkreśla w rozmowie z "Głosem" Bartosz Pikuła, prawnik Towarzystwa Ubezpieczeń Euler Hermes. Podczas wczorajszych warsztatów biznesowych w szczecińskim Radissonie analizował przypadki nadużyć pracowniczych, mówił o ryzyku z tym związanym. Warsztaty poświęcone były właśnie tego typu zagrożeniom.
Najwięcej tracą na fałszerstwach
- Jeśli chodzi o skalę procederu, to najwięcej przypadków dotyczy kradzieży gotówki, materiałów do produkcji czy gotowych towarów - stwierdza Pikuła. - Ale najbardziej dotkliwe dla właścicieli firm są fałszerstwa. W Zachodniopomorskiem były przypadki, że przedsiębiorcy przez tego typu przestępstwa pracowników tracili kilka, a nawet kilkanaście milionów złotych.
Przeczytaj także: Urzędnik w Białogardzie wyłudzał zasiłki na fikcyjnych bezrobotnych
Kradzieży najczęściej dopuszczają się magazynierzy, kasjerki, przedstawiciele handlowi, pracownicy produkcji. Ale tutaj mówimy o szkodach firm rzędu najwyżej 50-100 tys. zł. Nieporównywalnie bardziej dotkliwe są fałszerstwa, np. dokumentów finansowych, sprawozdań, faktur itp. Dopuszczają się tego zazwyczaj pracownicy działów księgowo-finansowych.
Jest to nowy rynek, dopiero powstaje
- Zdarzają się przypadki zmiany rachunków bankowych - dodaje nasz rozmówca. Pieniądze trafiają wówczas na inne konto. Albo martwe dusze w firmach, nie istnieją w rzeczywistości ale pieniądze "dla nich" trafiają na wskazane konto.
Pikuła przyznaje, że nie ma jeszcze kompleksowych danych dotyczących tego rodzaju nadużyć. Towarzystwa ubezpieczeniowe pod kątem przestępstw pracowniczych analizują rynek w naszym kraju dopiero od niespełna dwóch lat.
Potwierdza to fakt, że zaledwie klika towarzystw oferuje ubezpieczenia od tego rodzaju ryzyk.
Ale z pewnością będzie się rozwijał. Choć wymaga przełamania pewnych barier mentalnych, większej świadomości biznesmenów o potrzebie zabezpieczania się przed takimi przestępstwami.
Mądrzy po szkodzie
- Nie można porównywać szkód zez strony pracowników z wywołanymi żywiołem, powodzią - przyznaje nasz rozmówca. - Ale generalnie pokutuje zasada "Polak mądr po szkodzie".
To znaczy, że dopóki nie zostaniemy boleśnie doświadczeni, uważamy ubezpieczenia za zbędne. Tkwimy w przekonaniu, że nas los nie doświadczy.
- Tymczasem biorąc pod uwagę straty, jakie ponoszą firmy , składki z tytułu ubezpieczenia ryzyka sprzeniewierzenia są relatywnie niskie - zapewnia.
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?