Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczecin; Stoczniowcy żądają 70 milionów

Marek Rudnicki [email protected] 91 481 33 34
Szczecin; Stoczniowcy żądają 70 milionów
Szczecin; Stoczniowcy żądają 70 milionów Rys. Agnieszka Olszewska
Ruszył proces zbiorowy przeciwko Skarbowi Państwa. Temat - akcje, które przez doprowadzenie do upadku stoczni straciły na wartości. Na razie wystąpiło w pozwie zbiorowym ponad 1200 osób.

Wczoraj odbyła się pierwsza rozprawa, na której sędzia wbrew oporowi przedstawiciela Skarbu Państwa zdecydował, że przyjmuje pozew zbiorowy. Wniosło go ponad 1200 osób, ale lista nadal jest otwarta i może się zwiększyć do 4 tysięcy! Można ją uzupełniać jeszcze przez 30 dni. Akcjonariusze będą domagać się od Skarbu Państwa ok. 70 mln zł.
Stocznia Szczecińska Porta Holding była spółką akcyjną, która wyemitowała około 8 tys. akcji. Posiadaczami są osoby, które przepracowały w większości ponad 10 lat. Udziałowcy Holdingu czekali na rozpoczęcie rozprawy prawie rok.

Wartość akcji stoczni zmieniała się. Na początku, w 1998 r. austriacka firma asekuracyjna wyceniła wartość pojedynczej akcji na 168 zł. W 2001 r. spadła do 20,47 zł. Stało się to, jak mówi były prezes Holdingu, Krzysztof Piotrowski, dzięki manipulacjom rządu, który chciał przejąć doskonale prosperującą firmę dla swoich ludzi.

- Dziś to bezwartościowy papier - dodaje prezes. - Dlatego akcjonariusze chcieliby odzyskać zwrot ich wartości.
Stoczniowcy dostali akcje w ramach pakietu, który przysługiwał pracownikom zakładu przy prywatyzacji. Upadłość holdingu nastąpiła w okresie rządów SLD. Zarzucono jego kierownictwu, że doprowadziło do szkód majątkowych. Upadłość Stoczni Szczecińskiej Porta Holding ogłoszono w lipcu 2002 r., a następnie zarządowi wytoczono proces o narażenie spółki na szkody w wysokości ponad 63 mln zł.

Zarzuty były mocno naciągane, ale mimo to aresztowano ich. Dopiero w kwietniu 2008 r. szczeciński Sąd Okręgowy uniewinnił ich od zarzucanych im czynów. Prokuratura wprawdzie odwołała się, ale Sąd Najwyższy oddalił wniosek.

- Oskarżenie nas służyło złodziejom, aby uzyskać ten czas na wykonanie operacji, które miały przynieść im pożytek - mówi Piotrowski. - Okazało się jednak, że nie wystarczy ukraść podmiot gospodarczy i wsadzić do niego swoich ludzi, trzeba mieć jeszcze wiedzę. Obsadzili firmę swoimi panami i paniami, którzy nie mieli pojęcia o kierowaniu holdingiem i w konsekwencji doprowadzili go do upadku. I to w sytuacji, gdy na świecie była najlepsza prosperita dla przemysłu okrętowego.

Wspomina też, co było bezpośrednią przyczyną postawienia im fikcyjnych zarzutów o nieprawidłowości na rzecz spółki.

- Kooperowaliśmy z Amerykanami, opracowaliśmy wspólnie biznesplan. Prawdopodobnie przyczyną był człon holdingu, który miał się zająć dystrybucją paliw - _mówił. -. Powiedziano nam wprost, że weszliśmy "nie do swojego koryta"._
 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza