Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczecin: Ukraińcy zostali bez kasy

Piotr Jasina [email protected] Fot. Marcin Bielecki
- Liczymy na uczciwość tej kobiety - mówią goście spod Sambora na Ukrainie. - Przyjechaliśmy tutaj, by zarobić. Na razie nie mamy nawet na powrót do domu.
- Liczymy na uczciwość tej kobiety - mówią goście spod Sambora na Ukrainie. - Przyjechaliśmy tutaj, by zarobić. Na razie nie mamy nawet na powrót do domu.
Trzech Ukraińców polskiego pochodzenie nie otrzymało 21 tys. zł za prace budowlane. Kiedy przyszło do wypłaty, właścicielka zakładu wulkanizacji i wymiany opon spod szczecińskiego Mierzyna, wyjechała do Anglii.

 

Mają Karty Polaków

Przyjechali z niewielkiej miejscowości Łanowice, położonej nieopodal Sambora na Ukrainie. Cała trójka ma polskie korzenie.

- Posiadamy Karty Polaka, jesteśmy tu legalnie, mamy wizy na rok czasu - wyjaśnia Kazimierz Figiel. - Przyjechałem z młodszym bratem Jankiem i kolegą Stanisławem Hnatem. Chcieliśmy zarobić, nie boimy się pracy. Jesteśmy młodzi. Ja mam 25 lat, brat -21, Stanisław ma 23 lata.

Do Polski przyjechali w kwietniu. Trafili do Szczecina, ponieważ tutaj była wczesniej ich znajoma z Łanowic, poleciła im to miasto.

Mieli stałą pracę

- Mieli stałą pracę, zrezygnowali bo właścicielka firmy wulkanizacyjnej z Mierzyna zaproponowała im pracę przy budowie zakładu na ul. Weleckiej - wyjaśnia Aleksander Żenczykowski, który pomaga gościom spod Sambora. Zameldował ich u siebie. Nadzorował nawet ich prace, bo jest starym budowlańcem.

- Ustaliliśmy z właścicielką, że będzie płacić nam etapami za wykonaną pracę - kontynuuje Kazimierz Figiel. - Była to umowa ustna, ale kosztorysy prac zrobiliśmy. Zaczęliśmy pracę na początku czerwca. Zrobiliśmy zbrojenie, wieńce na murach nowego zakładu, wymurowaliśmy trzy szczyty. Mieliśmy za to otrzymać 5,7 tys. zł. Dostaliśmy 1300 zł gotówki i 1700 zł na narzędzia, które zakupiliśmy. Czyli o 2,7 tys. zł za mało. Zaczęło się zwodzenie.

Kolejnym etapem budowy był już dach. Umówili się z właścicielką, że im zapłaci 18 tys. zł.

Na budowie od rana do wieczora

- Pracowaliśmy ciężko po kilkanaście godzin, od rana do wieczora - dodaje Stanisław. - Nie przyjechaliśmy tu przecież na odpoczynek, tylko zarobić trochę grosza.

- Pani Patrycja miała zapłacić nam całą kwotę z zaległościami, czyli 21 tys. zł trzy tygodnie temu - kontynuuje Kazimierz. - Nie zapłaciła ani złotówki, nie oddała zaległych pieniędzy. Zeszliśmy więc z budowy. Zakład zamknęła, zmieniła kłódkę i wyjechała do męża, który pracuje w Anglii.

Młodzi ludzie są załamani. Ciężko pracowali, nie mają na życie, nawet na bilet, by wrócić do domu.

- Jakoś sobie radzimy, ale jak tak można? - dziwi się Kazimierz. - Wygląda na to, że właścicielka od początku planowała nas zostawić na lodzie. Chcemy otrzymać pieniądze. Ale jak to zrobić? Przestała odbierać od nas telefon komórkowy.

Niestety, inspekcja pracy nie pomoże, ponieważ zajmuje się tylko osobami zatrudnionymi na umowy o prace. Te chroni kodeks pracy. Umowy o dzieło, czy zlecenia to już cywilno-prawne. Ustna umowa w takim przypadku też jest wiążąca, ale pokrzywdzenie swoich roszczeń mogą dochodzić tylko w sądzie cywilnym.

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza