Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczecin z Gdynią połaczą się bez bólu

Piotr Jasina [email protected] Fot. Marcin Bielecki
Gdyby majątek stoczni sprzedano pokawałkowany, nie widziałbym szansy dla stoczni - mówi Bogusław Adamski, dyrektor Polskich Stoczni SA.
Gdyby majątek stoczni sprzedano pokawałkowany, nie widziałbym szansy dla stoczni - mówi Bogusław Adamski, dyrektor Polskich Stoczni SA.
- Jest szansa odtworzenia działalności stoczniowej, choć to jeszcze nie gwarancja - podkreśla w rozmowie z "Głosem" Bogusław Adamski, dyrektor szczecińskiego zakładu w Polskich Stoczniach SA.

 

 - W stoczni nadal cisza?

- Na razie bez zmian. Zatrudniamy prawie 200 pracowników. Dodatkowo 50 osób wynajmujemy z firmy ochroniarskiej. Urządzenia, instalacje są dozorowane, sieć wodociągowa także. Zabezpieczamy kotłownieitd.

- Jak zakład będzie wyglądał w nowej strukturze?

- Nasza stocznia i gdyńska będą oddziałami Polskich Stoczni SA. Byłem w Gdyni, by przyjrzeć się dotychczasowej organizacji tamtej stoczni. Nie ma zbyt wielu różnic, co powinno nam ułatwić integrację.

Część działań będzie kierowanych przez centralę: wspólne finansowanie, zdobywanie pieniędzy na produkcję, obsługa prawna. Zakup stali, dużych urządzeń jak silniki, czy układów napędowych, farb przy dużych kontraktach też lepiej dokonywać dla dwóch stoczni, bo można uzyskać atrakcyjniejsze ceny. Podobnie jest z kontraktami.

- W Szczecinie będą zapadły jakieś decyzje?

- Oczywiście, cała część produkcyjna, zakupy krótkoterminowe związane z harmonogramem pracy. Tu muszą być kadry, bhp, transport, nadzór. Tym wszystkim nie da się sterować z daleka. Także wstępna obróbka dokumentów, faktur musi być robiona na miejscu.

- Ilu stoczniowców może wrócić do zawodu?

- Dzisiaj o liczbach naprawdę trudno mówić. W 1997-1998 roku holding zatrudniał około 12 tys. osób. Rocznie robiono 22-23 statki. Majątek stoczni od czasu holdingu się nie zmienił. Wszystko zależy od zamówień. Teraz, kiedy produkcja jest całkowicie wygaszona wystarczy wspomnianych 200 osób i spółka ochroniarska. Jeśli będą zamówienia, sytuacja może się raptownie zmienić.

Musimy jednak rozdzielić zatrudnienie przez stocznię, zatrudnienie przez spółki współpracując na terenie stoczni i pracę w otoczeniu stoczni. W samej stoczni 2 - 2,5 tys. osób zatrudnionych, to może być jakiś realny wyznacznik.

- Sceptycy twierdzą, że sprzedaż majątku o niczym nie przesądza, a likwidacja stoczni to porażka rządu.

- Posunęliśmy się do przodu. Jest bowiem szansa odtworzenia działalności stoczniowej i gospodarczej, choć to jeszcze nie gwarancja. Gdyby majątek stoczni sprzedano pokawałkowany, takiej szansy już bym nie widział.

- Kiedy zakład ożyje?

- Myslę, że to my będziemy wykańczać statek stojący przy nabrzeżu, logika na to wskazuje. To nasi stoczniowcy go wybudowali. Czekamy na ogłoszenie przetargu przez Agencję Rozwoju.

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza