Uchwały te stały się pretekstem do dyskusji nad kondycją finansową miasta i wpływem kryzysu na budżet Szczecinka. O "roztropną ostrożność" w braniu pożyczek apelował radny Andrzej Bratkowski (SLD) przypominając, że miasto już jest zadłużone.
- Z zaplanowanych na ten rok ponad 12 mln wpływów ze sprzedaży mienia komunalnego do połowy roku mieliśmy tylko 623 tys. zł - przestrzegał.
Radny Janusz Rautszko ze Wspólnoty Samorządowej przypominał, że miasto cały czas porusza się w granicach uchwalonego wcześniej deficytu (ok. 12 mln zł). Kredyty pójdą m.in. na budowę nowego cmentarza i kanalizacji deszczowej na osiedlu Marcelin przed powstaniem tam dróg.
Z kolei burmistrz Jerzy Hardie-Douglas szacował, że na koniec roku całkowite zadłużenie Szczecinka wyniesie 23,8 mln zł. I w najbliższych latach będzie rosnąć, bo jest okazja do wzięcia unijnych dotacji, do których jednak trzeba wnieść tzw. wkład własny.
Burmistrz dodawał, że choć sprzedaż mienia faktycznie nie idzie, to i tak udaje się zrobić prawie wszystkie zaplanowane inwestycje. Kryzys ma bowiem ten dobry skutek, że w przetargach wykonawcy schodzą z cen.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?