Decyzję o zwiększeniu funduszy na remont zamku radni podjęli na nadzwyczajnej poniedziałkowej sesji rady miasta. Musieli się śpieszyć, bo inwestycja ma być gotowa z końcem sierpnia, a na wrzesień zaplanowano już pierwszą zamkową konferencję poświęconą Małym Ojczyznom.
Nie obeszło się bez kontrowersji. Radny Roman Matuszak chciał wiedzieć, na co konkretnie przeznaczone są dodatkowe fundusze. Burmistrz Szczecinka Jerzy Hardie-Douglas tłumaczył, że w większości przeznaczono je na oczyszczenie elewacji południowej (od strony jeziora) i północnej (od dziedzińca) ze starego tynku. Spod niego światło dzienne ujrzały fragmenty murów pochodzące nawet ze średniowiecza, zdobione wypalaną cegłą zendrówką. Mimo licznych późniejszych przemurowań zachowały się w na tyle dobrym stanie, że w ratuszu zdecydowano się je wyeksponować.
Zabieg okazał się kosztowny. Polegał bowiem nie tylko na skuciu tynk i wypiaskowaniu ścian do czerwonej cegły. Należało uzupełnić ubytki cegłą zbliżoną do starej, a także zabezpieczyć elewację środkiem przeciwko chłonięciu wody. Wszystko to okazało się dużo droższe niż zakładane pierwotnie przykrycie ścian tynkiem.
- Musieliśmy zawrzeć kompromis między naszym chciejstwem, a tym co narzucał nam konserwator zabytków - mówił burmistrz.
Efekt wizualny już teraz jednak musi budzić uznanie, bo tzw. "gotyzacja", czyli przywrócenie największej możliwej liczby elementów z epoki gotyku, całkowicie zmieniła oblicze najstarszego skrzydła szczecineckiego zamku.
Wszyscy radni zmiany w budżecie poparli (pieniądze wygospodarowano z rezerwy ogólnej i oszczędności na rozbudowie ratusza), choć Roman Matuszak przypomniał, że renowacja zamku w sumie zdrożała już o 650 tys. zł, których nie będzie można uwzględnić w unijnej dotacji. - Sto procent dodatkowych kosztów zapłaci miasto - zauważył.
Jerzy Hardie-Douglas wyjaśniał, że nikt już nawet na etapie projektowania nie mógł przewiedzieć kosztów remontu zabytku, którego najstarsze fragmenty sięgają XIV wieku.
- Wiele decyzji podejmowaliśmy na placu budowy, często po odsłonięciu różnych niespodzianek np. w postaci zamurowanych otworów okiennych i drzwiowych - mówił i dodawał, że w wypadku takiego obiektu do przyjęcia był wzrost kosztów o 10 procent.
Renowacja pochłonąć miała pierwotnie blisko 9 mln zł, z czego połowę wykłada Unia Europejska. Koszty wzrosły nie tylko z powodu odkryć na placu budowy. Zdecydowano się także zastąpić posadzkę kamienną i drewnianą droższym, ale bardziej efektownym kamieniem Morawica, czy też pomalować część pomieszczeń lepszą farbą.
- Mam nadzieję, że to ostatnie dodatkowe wydatki - burmistrz podkreślał, że część kosztów udało się ograniczyć, bo wykonawca okazał się skłonny do ustępstw i współpracy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?