Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczecińscy funkcjonariusze postawili na nogi słupską policję. Teraz za to odpowiedzą

Fot. Krzysztof Tomasik
Fot. Krzysztof Tomasik
Komendant wojewódzki policji w Szczecinie wszczął postępowanie wyjaśniające wobec swoich podwładnych. Tych, którzy w poniedziałek przejechali przez Słupsk.

Jak powiedział nam Maciej Karczyński, rzecznik zachodniopomorskiej policji, wczoraj do Szczecina trafiła już notatka służbowa, sporządzona przez policję ze Słupska po incydencie, do którego doszło w poniedziałek na ulicach naszego miasta.

Szczecinianie przeprowadzali nowe radiowozy z Gdańska do Szczecina. W Słupsku beztrosko zatrzymali się na obiad, zostawiając auta w niedozwolonym miejscu, pod bankiem przy ul. Jagiełły.

Byli nieumundurowani, a dwa ich auta nie miały tablic rejestracyjnych. Co gorsza, słupska policja nic nie wiedziała o tym transporcie. Gdy dowiedziała się o dziwnych radiowozach, które wzięły się pod bankiem nie wiadomo skąd, profilaktycznie zorganizowała szybką akcję w celu wyjaśnienia, czy przypadkiem jacyś przebierańcy nie organizują napadu na bank. Domniemanych bandytów zatrzymano zaraz po tym, gdy tylko zakończyli konsumpcję. Był krótki pościg, migające koguty, wycie syren i zablokowanie ruchu na ul. Tuwima.
Rzecznik zachodniopomorskiej policji powiedział nam wczoraj, że ustalono już, iż szczecinianie nie mieli obowiązku informowania słupskiej policji, że w kolumnie będą przejeżdżać przez miasto. Taka procedura obowiązuje tylko wówczas, gdy policjanci na terenie innej jednostki prowadzą konkretne działania, a to był tylko przejazd. Wszystko wskazuje jednak, że funkcjonariusze zachodniopomorscy dopuścili się kilku innych uchybień.

Nie powinni parkować w miejscu niedozwolonym ani prowadzić aut bez tablic rejestracyjnych. Powinni też być umundurowani lub przynajmniej mieć na sobie kamizelki z napisem "Policja".

- Postępowanie dyscyplinarne to normalne dochodzenie, ale najpierw trzeba wysłuchać tych funkcjonariuszy - wyjaśnił nam rzecznik zachodniopomorskiego komendanta. Dodał, że skutki tej procedury mogą być o wiele bardziej dokuczliwsze dla policjantów niż zwykłe mandaty. Wcześniej internauci komentujący naszą wczorajszą relację z akcji zarzucali policji, że na ewidentne przewinienia funkcjonariuszy zza miedzy patrzyła przez palce.

Maciej Karczyński wyjaśnił, że najłagodniejszą karą w postępowaniu dyscyplinarnym jest rozmowa ostrzegawcza z przełożonym, najostrzejszą - wydalenie ze służby.

Jeśli funkcjonariusze zostaną ukarani, odczują to o wiele boleśniej niż mandat, bo przez pewien czas nie będą dostawać nagród ani trzynastek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza