Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szef prywatnej armii Putina chce karać dziennikarzy za ujawnienie, iż na Donbasie walczą rosyjscy więźniowie

Andrzej Pisalnik
Andrzej Pisalnik
Według danych organizacji "Ruś siedząca", zrzeszającej krewnych więźniów rosyjskich kolonii karnych, na Ukrainie może walczyć już ponad tysiąc ochotników, zwerbowanych w rosyjskich zakładach karnych przez Grupę Wagnera
Według danych organizacji "Ruś siedząca", zrzeszającej krewnych więźniów rosyjskich kolonii karnych, na Ukrainie może walczyć już ponad tysiąc ochotników, zwerbowanych w rosyjskich zakładach karnych przez Grupę Wagnera Fot.: fsin-mag.ru
Jewgienij Prigożyn, przedsiębiorca, będący zaufanym człowiekiem rosyjskiego dyktatora Władimira Putina do zadań specjalnych, zarządzający powiązana z rosyjskim wywiadem wojskowym prywatną armią o nazwie Grupa Wagnera, kazał jednej ze swoich firm skierować donos do Komitetu Śledczego Rosji na dziennikarkę petersburskiego wydania internetowego Fontanka.ru i szefa tej redakcji.

Według autora donosu, podpisanego przez prawnika należącej do Prigożyna firmy Concord, petersburska dziennikarka Ksenia Kłoczkowa w czwartek 25 sierpnia 2022 roku opublikowała na stronie Fontanka.ru artykuł, którego treść posiada znamiona zbrodni, polegającej na rozpowszechnianiu kłamliwych informacji o siłach zbrojnych Federacji Rosyjskiej. Za publikację artykułu donosiciel prosi ukarać także redaktora naczelnego petersburskiego wydania Aleksandra Gorszkowa, który dopuścił, aby tekst „mający stworzyć negatywny obraz Rosji i kierownictwa kraju” został udostępniony szerokiej opinii publicznej.

Tekst, który nie spodobał się biznesmenowi Putina do zadań specjalnych to artykuł, opowiadający historię rosyjskiego więźnia, który został zwerbowany do Grupy Wagnera w jednej z kolonii karnych Rosji i wysłany walczyć na Donbasie. Artykuł został napisany ze słów narzeczonej mężczyzny, która starając się uchronić go przed wysłaniem na front pisała skargi do różnych urzędów i w ten sposób weszła w konflikt z matką skazańca, której zależało na otrzymywaniu żołdu, płaconego walczącym na Ukrainie więźniom przelewem na kartę bankową, którą operują ich krewni.

„Wyślijcie na Donbas swoje dzieci i przestańcie paskudzić”

Jewgienij Prigożyn, uważający, iż ujawnienie powyższej historii jest nieprawdą i rzuca cień na dobre imię Rosji oraz kierownictwo kraju, opublikował komentarz do napisanego na jego życzenie donosu. Oświadczył w nim, że radzi redakcji portalu Fontanka.ru, aby ta „w pełnym składzie udała się na Donbas, żeby bronić interesów Rosji, bądź wysłała tam dzieci swoich pracowników” i „przestała paskudzić w kierunku ochotników”, którzy walczą na Donbasie.

Redaktor naczelny Fontanka.ru Aleksander Gorszkow w rozmowie z wydaniem internetowym „Bumaga” odniósł się do treści donosu Jewgienija Prigożyna i oznajmił, że nie zgadza się z oskarżeniem, gdyż opublikowany artykuł zawiera wyłącznie prawdziwe informacje.

A wiadomości o werbowaniu ochotników do walki na Donbasie w koloniach karnych były szeroko publikowane między innymi przez kanały na Telegramie, prowadzone przez firmy, powiązane z Jewgienijem Prigożynem.

Próba zatrzymania lawiny

Trudno powiedzieć, dlaczego zaufany człowiek Putina, praktycznie nie kryjący się z tym, że zarządza nielegalną z punktu widzenia prawa formacją zbrojną, postanowił przykładnie ukarać jedno z wielu mediów, piszących o rosyjskich skazańcach, którzy walczą na Ukrainie. Wcześniej, w połowie lipca, biznesmen napisał donos na dyrektorkę opozycyjnego wydania „Meduza” oraz na korespondentkę tej redakcji Lilię Japparową za publikację, ujawniającą, iż najemnicy z Grupy Wagnera są na Ukrainie w ogóle obecni.

Powstaje wrażenie, iż Prigożyn zarządzający nielegalnym biznesem, jakim jest Grupa Wagnera, najpierw próbował uciszyć głosy, mówiące o tym, że jego najemnicy walczą na Ukrainie, a teraz stara się zatrzymać lawinę świadectw, że tymi najemnikami są więźniowie rosyjskich kolonii karnych, skazani za morderstwa i rozboje, czyli najobrzydliwsze zbiry.

Straszenie przez Prigożyna rosyjskich dziennikarzy prześladowaniem ze strony organów ścigania nie przynosi oczekiwanych przez biznesmena efektów.

Kolejna historia zwerbowanego skazańca, tym razem poległego na Donbasie

Już dzisiaj rano, w piątek 26 sierpnia 2022 roku, opozycyjne media rosyjskie opublikowały historię kolejnego rosyjskiego skazańca zwerbowanego przez przyjaciela Putina na wojnę z Ukrainą.

Jest nim 44-letni więzień Jewgienij Jeremienko, skazany na 10 lat kolonii karnej, który właśnie zginął na froncie, a jego matka postanowiła upamiętnić syna, opowiadając jego historię niezależnemu rosyjskiemu projektowi dziennikarskiemu „Mediazona”.

Jak pisze „Mediazona” poległy na Ukrainie skazaniec z 10 zasądzonych mu lat zdążył odsiedzieć zaledwie dwa. Karę odbywał w kolonii karnej nr 9 w Petrozawodzku na Północy Rosji.

Pod koniec maja skazaniec przestał telefonować do matki, a w czerwcu poinformował, że zostaje „przenoszony do innego regionu kraju”.

Od tamtego momentu matka skazańca nic nie wiedziała o losie syna. Dopiero 14 sierpnia do jej domu zawitali dwaj mężczyźni i wręczyli świadectwo śmierci syna, wypisane przez władze samozwańczej Lugańskiej Republiki Ludowej. Z dokumentu wynikało , że Jewgienij Jeremienko zginął 24 lipca w obwodzie donieckim pod Bachmutem, o który toczyły się wówczas zacięte walki między siłami ukraińskimi i rosyjskimi.

W historii więźnia, poległego pod Bachmutem, zwraca na siebie uwagę to, że wbrew zapewnieniom Grupy Wagnera i samego Prigożyna, obiecującego więźniom wysoki żołd i rekompensaty w przypadku kontuzji oraz wielomilionowe wypłaty krewnym w przypadku śmierci, matka poległego nie otrzymała za śmierć syna żadnego świadczenia pieniężnego. Dwaj żegnający poległego więźnia nieznajomi mężczyźni, dyskretnie zrefundowali matce tylko wydatki, związane z pogrzebem syna w kwocie, wynoszącej 145 tysięcy rubli (ok. 11,5 tys. złotych).

Historii będzie więcej, bo obiecane świadczenia to fikcja

Gdyby matka poległego na Donbasie skazańca Jewgienija Jeremienki otrzymała obiecaną mu na przypadek śmierci przez Prigożyna rekompensatę wysokości 5 milionów rubli (ok. 400000 złotych), to ze swoim bólem i rozczarowaniem prawdopodobnie nie poszłaby do opozycyjnych dziennikarzy.

Wszystko wskazuje jednak na to, że ani Prigożyn, ani tym bardziej Putin, oficjalnie nie przyznający się do istnienia Grupy Wagnera, nie mają zamiaru spełniać obietnic, dawanych werbowanym na wojnę więźniom. Oznacza to, że liczba historii o rosyjskich skazańcach, ginących na Ukrainie będzie rosła i tej lawiny nie zatrzymają, żadne donosy do Komitetu Śledczego Rosji.

Według organizacji „Ruś siedząca” założonej i prowadzonej przez bliskich rosyjskich skazańców, liczba zwerbowanych na wojnę z Ukrainą więźniów rosyjskich kolonii karnych już powinna była przekroczyć tysiąc osób. A werbunek wojennego „mięsa armatniego” wśród skazańców odbywał się w ponad dwudziestu zakładach karnych, rozsianych po 13 regionach kraju.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Szef prywatnej armii Putina chce karać dziennikarzy za ujawnienie, iż na Donbasie walczą rosyjscy więźniowie - Portal i.pl

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza