Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szkoły są za drogie. Radni chcą oszczędzać, ale ratusz raczej nie skłania się ku rewolucji

Zbigniew Marecki
Odebraliśmy liczne telefony od nauczycieli, którzy zaniepokoili się różnymi opiniami wyrażanymi przez radnych podczas publicznych dyskusji, które sprowadzały się do stwierdzenia, że miasto wydaje zbyt dużo pieniędzy na oświatę i że trzeba coś z tym zrobić.

- Najbardziej niepokojące jest to, że niektórzy radni są za tym, aby przekształcić szkoły samorządowe w szkoły niepubliczne. To by oznaczało, że nauczycieli zatrudnionych w szkołach niepublicznych już nie chroniłaby Karta Nauczyciela. W rezultacie można by było nam mniej płacić i łatwiej zwalniać - mówiła podczas rozmowy telefonicznej jedna z nauczycielek, która zadzwoniła do „Głosu” w tej sprawie.

Jednak chyba na razie nie ma się czego bać, bo gdy na jednej z konferencji prasowych zapytaliśmy o tę sprawę prezydent Krystynę Danilecką-Wojewódzką, to odpowiedziała, że na razie nie będzie się wypowiadać w tej kwestii, bo najpierw musi ją przedyskutować z radnymi.

Wczoraj odbyło się posiedzenie Komisji Edukacji i w programie jej obrad nie pojawił się żaden punkt dotyczący zmian w miejskiej oświacie, które miałyby obowiązywać od września bieżącego roku, a więc od nowego roku szkolnego.

- Na razie nie ma żadnego projektu uchwały w tego typu sprawach - zapewniła nas także Anna Sadlak, dyrektor Wydziału Edukacji w słupskim ratuszu, który sprawuje nadzór nad wszystkim szkołami i placówkami oświatowymi o charakterze samorządowym, które podlegają władzom miasta.

Tymczasem w mieście ubywa uczniów, a nauczycieli - w większości kosztownych, bo dyplomowanych i mianowanych - jest wielu. Dokładnie nie wiadomo, ilu uczniów przypada na jednego nauczyciela, ale z pewnością znacznie mniej niż 26, choć taka liczba uczniów ma być w standardowej klasie.

- Moim zdaniem całą dyskusję trzeba zacząć od dobrego audytu, w którym opiszemy sytuację słupskiego szkolnictwa i jego prognozy na przyszłość. Oczekuję, że tego typu materiał wraz ze swoimi urzędnikami przygotuje nam pani prezydent - mówi Tadeusz Bobrowski, szef Klubu Radnych PiS w Radzie Miejskiej w Słupsku.

Uczniów mniej, a nie więcej

Tylko cztery z jedenastu samorządowych szkół podstawowych w Słupsku będą w najbliższym czasie zwiększać liczbę uczniów. Taką informacją podzieliła się ze mną radna Małgorzata Lenart, szefowa Komisji Oświaty w Radzie Miejskiej w Słupsku.

- Od razu jednak chciałabym zaznaczyć, że to są dane statystyczne wynikające z zameldowania dzieci, które w najbliższych latach rozpoczną naukę szkolną. One jednak mogą trafić do innych szkół w mieście albo nawet do szkół w ościennych gminach, jeśli rodzice tak postanowią, albo rodzina zmieni miejsce zamieszkania - dodaje radna Lenart.

Zdradziła nam też, że do grona szkół z dużym potencjałem należy Szkoła Podstawowa nr 11 (do niedawna Gimnazjum nr 5) , która obecnie ma zaledwie nieco powyżej 100 uczniów, choć dysponuje bardzo dobrym budynkiem, podwórzem i nowoczesnym boiskiem wielofunkcyjnym zbudowanym bardzo szybko latem 2019 roku.

Nowa szkoła artystyczna

- Bardzo dobrym pomysłem jest, aby ta szkoła została działającą poza rejonem szkołą artystyczną, bo w mieście dysponujemy odpowiednim zapleczem fachowców z Akademii Pomorskiej. Ona mogłaby przyciągać uczniów nie tylko z miasta, ale także z całego regionu słupskiego - dodaje w rozmowie z „Głosem” radna Lenart.

Ten sam punkt widzenia zdaje się reprezentować także prezydent Krystyna Danilecka-Wojewódzka. Gdy o tę szkołę zapytaliśmy ją podczas jednej z niedawnych konferencji prasowych, odpowiedziała, że teraz piłka jest po stronie kierownictwa szkoły, które musi wyjść z konkretną propozycją.

Tak samo jak to w ubiegłym roku zrobiła dyrektorka IV LO, gdzie z sukcesem udało się stworzyć ciąg szkół sportowych - od podstawowej do średniej.

A może szkoły niepubliczne?

W rozmowach z radnymi można często usłyszeć, że podoba im się rozwiązanie wdrożone w Jarocinie, gdzie szkoły publiczne przekształcono w niepubliczne, co jest dobre dla budżetu miasta, bo ograniczyło jego wydatki. Rzecz w tym, że w Słupsku już raz mały ruch w tym kierunku wykonano, gdy prezydent Maciej Kobyliński chciał zlikwidować Szkołę Podstawową nr 7 przy ul. Kilińskiego. Wtedy, aby ją uratować, rodzice i nauczyciele zdecydowali się, że na bazie jej budynku, przekazanego przez miasto na zasadzie użyczenia, utworzą szkołę niepubliczną. Choć niektórzy wróżyli, że placówka zbyt długo nie będzie funkcjonować, to cały czas dobrze sobie radzi.

- Na dodatek niedawno nas poinformowano, że ta szkoła ma bardzo dobre wyniki nauczania - dodaje radny PiS Tadeusz Bobrowski. Jego zdaniem dyskusję na temat ewentualnych przekształceń w miejskiej oświacie trzeba poprzedzić wyjaśnieniem sprawy kosztów.

- Musimy ostatecznie ustalić, ile pieniędzy nam się należy od państwa, a ile musimy dołożyć do oświaty, jeśli chcemy dać uczniom więcej niż to, co finansuje państwowa subwencja oświatowa. Dlatego zachęcam panią prezydent do wejścia w spór prawny z rządem Zjednoczonej Prawicy. Tak jak to zrobiła w przypadku zadań zleconych, gdzie się domaga ponad 16 milionów złotych za trzy lata - przekonuje radny Bobrowski.

Zobacz także: Władze Słupska przymierzają się do zmian w miejskiej oświacie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza