Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szpitale idą do sądu

Agnieszka Kowalska
Zachodniopomorskie szpitale wynajmą najlepszych prawników, by odzyskać od kasy chorych pieniądze za niezapłacone usługi medyczne

Szpitale od kilku miesięcy domagają się od Zachodniopomorskiej Regionalnej Kasy Chorych zwrotu pieniędzy za wykonane w 2001 r. świadczenia ponadlimitowe (takie, których nie przewidywała umowa z kasą). W skali województwa chodzi o 26 mln zł.
- Kasa zajmuje bardzo sztywne stanowisko w sprawie rozliczenia się z nami za nadlimity. Ciągle słyszymy od niej tylko "nie, nie, nie..." - mówi Mirosław Mikietyński, dyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Koszalinie.
Szefowie poszczególnych placówek już wcześniej zapowiadali, że jeżeli negocjacjami nic nie wskórają, o należne zapłaty walczyć będą w sądzie. Wszystko wskazuje na to, że tak właśnie się stanie. - Tą drogą poszły już inne szpitale w kraju. Pieniądze za nadlimity odzyskały na przykład placówki w Rzeszowie i Krakowie - wyjaśnia Tomasz Walasek, dyrektor szpitala w Białogardzie.
Związek Pracodawców Szpitali Województwa Zachodniopomorskiego (skupia większość placówek z naszego terenu) zamieścił niedawno na łamach "Rzeczpospolitej" ogłoszenie, że zleci firmom prawniczym dochodzenie milionowych należności. Chętnych nie trzeba było długo szukać. - Trzy firmy zaprosiliśmy na rozmowy, wybierzemy tę najlepszą, która będzie reprezentować nas w windykacji należności - wyjaśnia dyrektor Mikietyński.
Swoje siły w boju o pieniądze zjednoczyło 30 szpitali z zachodniopomorskiego, w tym z Koszalina, Białogardu, Szczecinka, Kołobrzegu, Sławna.
- Limitować to można hodowlę ziemniaka, a nie sprawy, które decydują o zdrowiu i życiu ludzi. Nie braliśmy pacjentów z łapanki - chorzy, w większości ubezpieczeni właśnie w ZRKCh, przyszli się u nas wyleczyć. Domagamy się więc od kasy uczciwie wypracowanych pieniędzy, niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania szpitali - podkreśla dyrektor Walasek.
Dyrektorzy wierzą, że wyegzekwują swoje należności na drodze prawnej. Tymczasem kasa chorych po raz kolejny oświadcza, że za zeszłoroczne nadlimity im nie zapłaci.
- Bo po prostu nie ma na to pieniędzy - tłumaczy Małgorzata Pieleszek, rzecznik prasowy ZRKCh. Widmo procesów kasy chorych nie przeraża. - Warto za to wspomnieć o wysokich kosztach sądowych. Wyliczyliśmy, że wstępna opłata na poczet wydatków procesowych może kosztować szpitale nawet 300 tys. zł. Za proces - niezależnie od końcowego wyroku zapłacą przecież pacjenci - dodaje rzecznik ZRKCh.
Dyrektorzy nie podzielają tej opinii. - Nie chodzi wcale o wygórowane kwoty - twierdzą zgodnie, ale nie mówią konkretnie, ile będzie ich kosztować odzyskiwanie długów. - Na pewno nie straci na tym pacjent. Mankamentem jest tylko to, że sprawy mogą ciągnąć się latami.

Słupsk przegrał

O pieniądze boje toczą też szpitale z regionu słupskiego. Szpital w Słupsku, który chce odzyskać 6 milionów 800 tysięcy złotych, pozwał do sądu Pomorską Regionalną Kasę Chorych. Ale proces przegrał. Dyrektor lecznicy zapowiada, że odwoła się od wyroku.

O jakie pieniądze walczą dyrektorzy szpitali?

- w Koszalinie - 3,2 mln zł
- w Białogardzie - 1,2 mln zł
- w Szczecinku - 1 mln zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza