MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Szymon Nehring - Zaklinacz Dźwięków. Blog 58. FPP, odcinek IV

Anna Czerny-Marecka
Szymon Nehring występuje na całym świecie, w najsłynniejszych salach koncertowych, ale pozostaje sympatycznym, niezwykle skromnym człowiekiem. I na recitalu w niewielkim Słupsku daje z siebie tyle samo, co w nowojorskiej Carnegie Hall
Szymon Nehring występuje na całym świecie, w najsłynniejszych salach koncertowych, ale pozostaje sympatycznym, niezwykle skromnym człowiekiem. I na recitalu w niewielkim Słupsku daje z siebie tyle samo, co w nowojorskiej Carnegie Hall Anna Czerny-Marecka
Wtorek, 10 września 2024 roku, zapisał się złotą kartą w historii Festiwalu Pianistyki Polskiej. Szymon Nehring, który wypełnił swoim recitalem ten wieczór w filharmonii, wspiął się na wyżyny pianistyki. I nie ma w tym żadnej przesady. Po prostu tak było i już. Młody pianista zabrał melomanów w muzyczny kosmos.

To, że czeka nas ciekawy i świetny występ, wiedziałam już wcześniej. W końcu Szymon Nehring przyjechał do Słupska po raz czwarty, więc były już okazje, żeby poznać go jako wielce utalentowanego solistę. Okazało się jednak, że artysta, którego nazwano w programie mistrzem, tego wieczoru zabrzmiał jak arcymistrz.

Już sama kompozycja programu była przemyślana perfekcyjnie. W pierwszej części Beethoven, najbardziej romantyczny z klasyków wiedeńskich. W drugiej - dwaj wielcy romantycy, różniący się od siebie jak woda i ogień: introwertyczny Chopin i ekstrawertyczny Liszt. Słuchacz dostał więc repertuar jednocześnie spójny, logiczny, chronologiczny, jak i różnorodny.

Ciekawym zabiegiem było zagranie Chopina i Liszta bez przerwy na oklaski. Jednym ciągiem. Łącznikiem było muzyczne falowanie, charakteryzujące zarówno Kołysankę Chopina, jak i Au lac de Wallenstadt Liszta. O czym mówił Andrzej Zborowski, który podał także wiele innych niezwykle interesujących informacji dotyczących kompozytorów, ich dzieł oraz technik i pułapek wykonawczych.

Tych ostatnich było sporo, bo, zwłaszcza w części drugiej, nie brakowało taktów wirtuozowskich, najeżonych trudnościami, ale Szymon Nehring grał tak lekko, jakby absolutnie nic trudnego w nutach nie zapisano. Nie wiem, czy to sprawa jedynie wielkiego talentu, czy także ciężkiej codziennej pracy, ale pisanie w przypadku tego pianisty o technice nie ma chyba większego sensu. Temat nie istnieje. Palce Nehringa śmigały po klawiaturze z prędkością światła i zawsze trafiały w odpowiedni klawisz.

To oczywiście budziło podziw, ale tak naprawdę największą wartością tego występu była nie wirtuozeria, lecz muzykalność. Barwa dźwięku. Frazowanie. Logiczna interpretacja, jednocześnie pełna pasji, emocji, płynącego nie z rozumu, lecz z gorącego serca piękna.

Co uderzyło mnie z siłą gromu, to zmiana stylu gry idąca w parze ze zmianą kompozytora. Inny dźwięk, inna barwa, inna siła uderzenia, inna dynamika i frazowanie w zależności od tego, czy był to Beethoven, Chopin czy Liszt. Fortepian słuchał Nehringa jak zaklęty, czule reagując na najdelikatniejszy nawet dotyk. Barwa i osadzenie (pewność) dźwięków wysokiego rejestru w dynamice piano była szczególnie zachwycająca.

Nie może więc dziwić, że wraz z ostatnim dźwiękiem ostatniego utworu Liszta widownia wybuchła olbrzymim, poczwórnym chyba fortissimo. I nie ustępowała, już stojąc w rzędach, aż do pierwszego, a potem drugiego bisu. Na trzeci już nikt nie ważył się naciskać. Nie dlatego, że ludzie mieli już dość, tylko dlatego, że artysta po tym maratonie miał prawo do zejścia ze sceny o własnych siłach. Obyśmy szybko go na niej znowu mogliśmy podziwiać. Takie mam marzenie. A wy?

Dla porządku

58. Festiwal Pianistyki Polskiej w Słupsku
10 września 2024 roku, filharmonia
Recital mistrzowski - pianista Szymon Nehring

Program:
Ludwig van Beethoven: I Sonata fortepianowa f-moll op. 2 nr 1, XVIII Sonata fortepianowa Es-dur op. 31 nr 3
Fryderyk Chopin: Rondo c-moll op. 1, 4 Mazurki op. 68, Berceuse Des-dur op. 57
Ferenc Liszt: Au lac de Wallenstadt, Pastorale; Les cloches de Geneve (Nocturne); Valleé d'Obermann
Prowadzenie: Andrzej Zborowski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Waldemar Kulej: Ojciec był jak doktor Jekyll i mister Hyde".

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza