Do Słupska miał przyjechać w towarzystwie posłanki Beaty Kempy. jednak pojawił się sam. W sali Civitas Christiana czekało na niego niespełna dwadzieścia osób. Mimo to nie stracił rezonu. Ponad godzinę mówił o swoich obserwacjach i spostrzeżeniach dotyczących zestawienia Polski z innymi krajami Unii Europejskiej.
- Unia ma świra na punkcie katolicyzmu i chrześcijaństwa. Te geje, ten rozkład rodziny i muzułmanie to prawda. Jeśli jednak chodzi o robotnika i emeryta, to tam, na Zachodzie, wszystko jest bardziej sprawiedliwe. Tam się dba o podstawowe prawa pracownicze. Jest o czym dyskutować, bo to, co jest teraz, prędzej czy później się rozsypie - mówił Cymański jako jeden z liderów Solidarnej Polski.
Nie ukrywał, że szanuje Piotra Dudę, przewodniczącego NSZZ "Solidarność" od 2010 roku, bo on walczy o podstawowe prawa pracowników i wnosi coś nowego do dyskusji społecznej w naszym kraju.
- Do tej pory mieliśmy tylko różne wersje Balcerowicza, włącznie z ministrem Rostowskim. za czasów Krzaklewskiego i Śniadka takich tekstów, które wygłasza Duda nie słyszeliśmy. Związkowiec nie powinien bronić energetyków i górników, bo oni mają nieźle, ale tych dziewczyn z supermarketów. To jest dobra rzecz - przekonywał Cymański. Według niego związki zawodowe są potrzebne, bo nie ma innej realnej siły, która by broniła ludzi pracy. - Kapitalista nie ma interesu, aby to robić. Tylko potężne związki mogą doprowadzić do równowagi. W Europie potężne związki zawodowe są do dzisiaj - podkreślał.
Nie ukrywał, że on miał szczęście, bo jako eurodeputowany nie może narzekać na zarobki, ale wie, że jako ojciec pięciorga dzieci miałby trudno, gdyby ciągle pracował w banku, gdzie zaczynał swoją karierę zawodową. Jego zdaniem rząd Tuska nie sprzyja rodzinie, choć "niebieska" propaganda, którą uprawia wmawia ludziom co innego.
- W Polsce rodzi się coraz mniej dzieci. Za 50 lat będzie dramat, jeśli nie stworzymy prawdziwej polityki prorodzinnej. Teraz jesteśmy na szarym końcu państw europejskich. To jest efekt tej liberalnej doktryny - mówił Cymański.
Przypominał, że w ubiegłym roku od 1996 roku średnia pensja wzrosła mniej niż inflacja. Ponadto wiele pensji jest obniżanych. - To oznacza, że ludzie mogą realnie kupić coraz mniej. Straszne jest to, że dzisiaj na dziecko w Polsce przypada 68 zł zasiłku, jeśli dochód na osobę w rodzinie nie przekracza 539 zł netto - przypominał.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?