Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tajemnice PRL. W szeregach SB byli ludzie, którzy odważyli się mieć własne zdanie. Na krótko.

Redakcja
Dwa lata szukała słupska bezpieka zdrajcy w swoich szeregach, który mówił wprost o tym, że nie podobają mu się jej "wałki". Gdy go znalazła, wyrzuciła z pracy na bruk. Kapitan Ch. do dziś żyje w Słupsku.

28 kwietnia 1981 roku. Gabinet pułkownika Stanisława Łukasiaka, szefa Służby Bezpieczeństwa w Słupsku. Dzwoni telefon. "Dzień dobry. Łukasiak". "Dzień dobry pułkowniku, Lewański. Przewodniczący MKZ (Międzyzakładowego Komitetu Związkowego dop. red.)."

Lewański miał na imię Tadeusz. Szefował lokalnej "Solidarności". "Czy Pan wie o tych ulotkach, które się ukazały, a których autorem jest Kozłowski?" - pytał.

Marek Kozłowski współpracował z Komitetem Obrony Robotników. Barwna postać. Wywodził się ze środowiska przestępczego. Sens życia znalazł w "Solidarności". Ale przez samych jej członków był uznawany za radykała.

"Nie, w tej chwili nie wiem, szczerze. Zaskakuje mnie Pan" - kontynuował Łukasiak.

"To ja Panu przeczytam. Jak przerwę to znaczy, że ktoś wszedł do pokoju" - odpowiedział Lewański.

Ta rozmowa odbyła się naprawdę. Spisano ją w pomieszczeniach SB. Stenopis zachował się do dziś.

Ty wy, byli fornale

Lewański przeczytał: "Kolego majorze K. i komendacie Łukasiak. Przestańcie się interesować moją osobą. Znam Wasz styl i obrzydliwe metody. Poznałem je w kawiarni, gdzie major proponował mi współpracę z Wami. Za opluwanie mnie traficie do sądu. Wasze paszkwile podaję Waszym i swoim zwierzchnikom do wiadomości. Jest to ostatnie ostrzeżenie. Sami jesteście złodziejami. Ma pan majorze dwie wille, hoduje zwierzęta futerkowe, a pan, komendancie Łukasiak, za co kupił Pan wille przy ul. Nadmorskiej? Synowi kupił pan luksusowy samochód i prowadzi pan styl burżuja, uganiając się służbowym samochodem za dziczyzną. Skostniałe łby to wy, byli fornale, a obecnie czerwona burżuazja." Podpisane - Marek Kozłowski.

Lewański, który rozmawiał z Łukasiakiem sugerował, że autorem paszkwilu jest sama bezpieka. Łukasiak obiecał zajęcie się sprawą. Sam Kozłowski złożył wyjaśnienia w "S", a później przed prokuraturą, że z ulotkami nie ma nic wspólnego.

Bezpieka wszczęła jednak śledztwo, chcąc dowiedzieć się, kto był rzeczywistym autorem paszkwilu. Nomen omen - po informacji "Solidarności".
Spotkania szefów "S" z SB były w tamtym czasie nadzwyczaj dziwne. Oto notatka komendanta Łukasiaka z 12 kwietnia 1981 roku z Lewańskim, Romanem Kornatowskim (wiceszefem MKZ) i Zbigniewem Hoppe (członkiem Prezdydium MKZ). "Życzliwie zostałem także poinformowany, że podobnie jak w KW PZPR, także w milicji są do MKZ przecieki i, co gorsza, określoną wiedzą dysponują w "Solidarności" elementy ekstremistyczne, utrudniając im programową pracę. Jest jednak faktem, że te 80 procent odtworzonych mi informacji zgodna była ze stanem faktycznym".

Informacje były na tyle niepokojące, że wszczęto dwie sprawy operacyjne "Przeciek" i "Trąd". Esbecja szukała, czy w jej szeregach nie było zdrajców.

Tajny współpracownik pod lupą

Nie znamy wyniku sprawy "Przeciek". Według byłego funkcjonariusza SB, do którego udało nam się dotrzeć, bezpieka ustaliła, że jeden z jej funkcjonariuszy przekazał informacje o agenturze w "S".

Natomiast sprawa paszkwilu nazwana "Trąd" trwała aż dwa lata. Potencjalnego podejrzanego wytypowano dopiero w 1982 roku. Został nim Ryszard Ch., kapitan z kontrwywiadu SB.

Wszystko dzięki notatce jego kolegi, podporucznika Jana Pawłowskiego. "Podczas rozmów prowadzonych z kapitanem Ryszardem Ch. odnośnie sytuacji Józefa Ś. i całkoształtu jego starań o wyjazd do RFN wypowiadał się, ze Ś. powinien uzyskać zgodę i po wyjeździe rozpropagować informacje o środowisku tutejszej komendy nawet w Radio Wolna Europa. Zdaniem rozmówcy ocena tego środowiska powinna zawierać wszelkie nieprawidłowości i machlojki. Również w RWE powinien podać nieprawidłowości całego Słupska."

Józef Ś. był tajnym współpracownikiem "Marta", którego prowadził właśnie Ryszard Ch.

Obu wzięto pod lupę. Sprawę poprowadził porucznik Henryk Bartczak.

"Marta" dość szybko zaczął sypać, że za paszkwilami stoi kapitan Ch. Twierdził także iż ten ostrzegał go przed akcjami wymierzonymi w niego (na przykład przeszukania domu).

Pułkownik Ł. całuje panią K.

Z kapitanem Ch. spotkaliśmy się w jego mieszkaniu. - Ja nic nie pisałem. Dla mnie ta sprawa to była jakaś prowokacja, która miała na celu pozbycie się mnie. Jak twierdzi, romans z SB kosztował go masę zdrowia, a zawsze był w nim na widelcu.
Najpierw, gdy jako młody funkcjonariusz zadarł z szefem bezpieki w Słupsku - Władysławem Żurkiem. Skończyło się tym, że wylądował na zesłaniu w Koszalinie, w milicji. W sumie to było dla niego szczęście, bo prowadził śledztwa kryminalne, a nie polityczne. W tym się sprawdzał.

Później jednak znów wrócił do SB i, jak mówi, nie lubił "wałków", które tam miały miejsce. I mówił o tym głośno.

5 kwietnia 1983 roku. Bartczak notuje, co Ch. przekazywał "Marcie". "1. Podpułkownik Kowalski wysłuchuje w domu RWE. 2. Podpułkownik Rakowski napisał raport na naczelnika, ze osoba x nie otrzymała paszportu mimo obietnic, i mimo ze zbudował naczelnikowi cały dom na ulicy M. Fornalskiej. O tym wie kierownictwo komendy. 3. Zabawa 8 Marca w kasynie KW MO. Obecny komendant bawił się z młodą kobietą, a jego żona z pracownikami wydziału II, komendant Ł. całował się z K. 4.

Na rocznicę Armii Czerwonej wydział II zrobił popijawę. Pito alkohol w kasynie milicyjnym, śpiewano 100 lat oficerom rosyjskim, podrzucano do góry, a jednego opuszczono na ziemię. 5. Pułkownik M. utrzymuje kontakty z pracownicami. Pije się alkohol, robi się striptiz.".

Czasy agentów

Ś. mimo początkowych utrudnień wyjechał za granicę do Niemiec. Kapitan Ch. stracił swoją pracę. Resztę lat.80 przejeździł jako taksówkarz. Kto był autorem paszkwili? Nie wiadomo. Może sama SB, a może kapitan Ch.?

A może najważniejsze jest to, co Ch. powiedział w rozmowie z nami: - Byli tacy od nas, którzy chcieli przekazywać informacje do "Solidarności", ale wszyscy wiedzieli o olbrzymiej skali nasycenia jej agenturą. Takie były czasy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza