Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Takich skarg jest coraz więcej - rodzice chcą znać nazwiska osób zakażonych. SP 3 w Słupsku przechodzi na zdalne nauczanie

Kinga Siwiec
Kinga Siwiec
Krzysztof Piotrkowski
Szkoła Podstawowa nr 3 w Słupsku przeszła na nauczanie zdalne, także w klasach 1-3. Powodem są zakażenia koronawirusem wśród nauczycieli. Rodzice dzieci są zaniepokojeni i oskarżają dyrekcję o udzielanie niepełnych informacji. Wyjaśniamy, dlaczego szkoła publicznie nie podaje danych osób chorych.

Od poniedziałku Szkoła Podstawowa nr 3 w Słupsku jest zamknięta, a nauczanie odbywa się jedynie zdalnie – także w najmłodszych klasach. Powodem jest zakażenie koronawirusem wśród kilku nauczycieli. Do naszej redakcji dotarły skargi rodziców uczniów, którzy uważają, że dyrekcja szkoły o przejściu na nauczanie zdalne poinformowała ich za późno, żeby mogli zorganizować opiekę dla swoich dzieci. Jednocześnie zarzucają szkole, że zataiła informacje o zakażonych, więc potencjalnie każde dziecko mogło mieć kontakt z osobą chorą i teraz nieświadomie roznosi wirusa dalej.

- Jako rodzice jesteśmy zaniepokojeni brakiem informacji w sprawie wdrożenia nauki zdalnej w klasach 1-3 w związku z zakażeniami COVID-19. Jako osoby pracujące nie wiemy, jak mamy sobie poradzić z opieką nad dziećmi - jest koniec roku, większość osób ma przez tegoroczny lockdown oraz całą pandemię wykorzystane urlopy. Nie mamy co zrobić z dziećmi, w pracy nie każdy pracodawca udziela urlopu bezpłatnego, a ze strony szkoły nie ma żadnych informacji, nawet wzmianki nt. możliwości poradzenia sobie w takiej sytuacji – pisze w mailu jeden z rodziców. - Szkoła poinformowała 30 października, około południa, że od poniedziałku zajęcia stacjonarne będą zawieszone do odwołania. Nie poinformowano nas czy mamy bać się o zakażenie, nie wiadomo, w których klasach i na jakich zajęciach doszło (lub nie doszło) do kontaktu naszych dzieci z osobami zakażonymi (uczniowie, nauczyciele). Nie wiadomo ilu ich jest, od kiedy wykryto u nich zakażenia, do kiedy może potrwać zamknięcie szkoły - nic nie wiadomo. Niektórzy z nas rodziców mieszkają z osobami starszymi, często schorowanymi i przez brak takich informacji, nieświadomie narażamy swoich bliskich znajdujących się w grupie podwyższonego ryzyka na możliwość zakażenia wirusem. Wiedząc w jakiej klasie był kontakt, moglibyśmy podjąć jakieś środki, aby zapobiec ewentualnym dalszym zakażeniom. Na stronie internetowej szkoły nie ma żadnych informacji, nawet najbardziej ogólnych. Z jednej strony staramy się zrozumieć podjęte przez szkołę środki prewencyjne, ale z drugiej strony jesteśmy oburzeni w jaki sposób jest to realizowane, szczególnie przez brak informacji.- Jako rodzice jesteśmy zaniepokojeni brakiem informacji w sprawie wdrożenia nauki zdalnej w klasach 1-3 w związku z zakażeniami COVID-19. Jako osoby pracujące nie wiemy, jak mamy sobie poradzić z opieką nad dziećmi - jest koniec roku, większość osób ma przez tegoroczny lockdown oraz całą pandemię wykorzystane urlopy. Nie mamy co zrobić z dziećmi, w pracy nie każdy pracodawca udziela urlopu bezpłatnego, a ze strony szkoły nie ma żadnych informacji, nawet wzmianki nt. możliwości poradzenia sobie w takiej sytuacji – pisze w mailu jeden z rodziców. - Szkoła poinformowała 30 października, około południa, że od poniedziałku zajęcia stacjonarne będą zawieszone do odwołania. Nie poinformowano nas czy mamy bać się o zakażenie, nie wiadomo, w których klasach i na jakich zajęciach doszło (lub nie doszło) do kontaktu naszych dzieci z osobami zakażonymi (uczniowie, nauczyciele). Nie wiadomo ilu ich jest, od kiedy wykryto u nich zakażenia, do kiedy może potrwać zamknięcie szkoły - nic nie wiadomo. Niektórzy z nas rodziców mieszkają z osobami starszymi, często schorowanymi i przez brak takich informacji, nieświadomie narażamy swoich bliskich znajdujących się w grupie podwyższonego ryzyka na możliwość zakażenia wirusem. Wiedząc w jakiej klasie był kontakt, moglibyśmy podjąć jakieś środki, aby zapobiec ewentualnym dalszym zakażeniom. Na stronie internetowej szkoły nie ma żadnych informacji, nawet najbardziej ogólnych. Z jednej strony staramy się zrozumieć podjęte przez szkołę środki prewencyjne, ale z drugiej strony jesteśmy oburzeni w jaki sposób jest to realizowane, szczególnie przez brak informacji.

Ponieważ podobne skargi od rodziców trafiają do nas nie pierwszy raz postanowiliśmy wyjaśnić, dlaczego dyrekcje szkół nie informują rodziców o tym, kto konkretnie został zakażony koronawirusem. Dzieje się tak dlatego, że są do dane poufne i delikatne, ale należy pamiętać, że szkoły udostępniają niezbędne dane kontaktowe lokalnemu sanepidowi. I to tam zostaje podjęta decyzja, kto powinien zostać skierowany na kwarantannę. Jolanta Wiśniewska, dyrektor SP 3, w rozmowie z nami odniosła się też do czasu poinformowania rodziców o zamknięciu szkoły.

- W czwartek, 29 października, otrzymałam z sanepidu informację o zakażeniach wśród kilku nauczycieli. W związku z tym, że inni nauczyciele również przebywali na zwolnieniach lekarskich, zwróciłam się do sanepidu z wnioskiem o wydanie opinii, czy szkoła powinna przejść na nauczanie zdalne również w klasach 1-3. Odpowiedź dostałam w piątek, 30 października, ok. godz. 10. Niezwłocznie złożyłam wniosek o zgodę na przejście na zdalną edukację do pani prezydent i dosłownie po kilku minutach otrzymałam zgodę na zamknięcie szkoły od dnia 2 listopada i przejście na zdalną naukę w klasach najmłodszych. Ok. godz. 11:30 wysłałam informację o tym do rodziców na Librusie, większość rodziców odczytała ją jeszcze tego samego dnia. Ponadto osoby, które po tym czasie przychodziły po swoje dzieci, były informowane ustnie o zamknięciu szkoły – wyjaśnia dyrektorka podstawówki. - Rozumiem, że dzieci w najmłodszych klasach wymagają opieki i rodzice mogą mieć problem z jej zorganizowaniem w tak krótkim czasie, ale wszystko zrobiliśmy tak sprawnie, jak to tylko było możliwe.

Jolanta Wiśniewska jednocześnie uspokaja, że choć szkoła publicznie nie podaje informacji o nazwiskach osób zakażonych, to jeśli dzieci miały kontakt z osoba chorą, byłyby skierowane na kwarantannę.

- Nie mam prawa upubliczniać informacji o chorobach naszych pracowników, ani o czyichkolwiek chorobach. Jako dyrektor szkoły mam obowiązek przekazać informacje sanepidowi i tak też zrobiłam - udostępniłam dane kontaktowe oraz dane o osobach, które miały kontakt z zakażonymi. Następnie to sanepid decyduje, kto wymaga odizolowania i do tych rodziców i pracowników dzwoni. Mówiąc prościej, rodzice, którzy informacji o skierowaniu na kwarantannę nie otrzymali, nie mają się czego obawiać, bo ich dziecko nie miało w ostatnich dniach kontaktu z zakażoną osobą – mówi Jolanta Wiśniewska- Nie mam prawa upubliczniać informacji o chorobach naszych pracowników, ani o czyichkolwiek chorobach. Jako dyrektor szkoły mam obowiązek przekazać informacje sanepidowi i tak też zrobiłam - udostępniłam dane kontaktowe oraz dane o osobach, które miały kontakt z zakażonymi. Następnie to sanepid decyduje, kto wymaga odizolowania i do tych rodziców i pracowników dzwoni. Mówiąc prościej, rodzice, którzy informacji o skierowaniu na kwarantannę nie otrzymali, nie mają się czego obawiać, bo ich dziecko nie miało w ostatnich dniach kontaktu z zakażoną osobą – mówi Jolanta Wiśniewska.

.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza