- Z rana zawsze mam kolejkę, bo po 8-10 osób przychodzi po atesty. Ze względu na bezpieczeństwo kupujących oglądam wszystkie grzyby na rynku, żeby ewentualnie wyeliminować niebezpieczny towar. Stali sprzedawcy grzybów, to zawodowcy, o nich się nie martwię, ale sporadycznie przychodzą nowi, a wtedy nie mam pewności, czy faktycznie znają się na grzybach.
Te obawy okazały się zasadne, bo ktoś przyniósł podobną do zielonki gąskę zielonożółtą, po zjedzeniu której można dostać boleści, a także gąskę niekształtną, która nie jest dopuszczona do obrotu, choć można ją jeść. Pojawił się też sprzedawca szmaciaka gałęziastego, popularnie zwanego kozią brodą, który jest pod ochroną, więc nie wolno go zbierać i za to straż leśna może ukarać grzybiarza.
Opłata za wystawienie atestu jest symboliczna, bo wynosi zaledwie złotówkę od gatunku grzyba, natomiast mandat (minimum 100 zł, za notoryczny brak - 500 zł), wystawiony przez sanepid, może boleśnie uderzyć po kieszeni. A kontrole sanepidu były już kilkakrotnie na targu!
Co jakiś czas kierownik przypomina o tym przez megafon. - Słaby jest ten rok dla grzybiarzy, bo wysyp podgrzybka był tylko raz dwa tygodnie temu, o borowiku nie wspomnę, który na sztuki jest sprzedawany - kontynuował nasz rozmówca.
- Króluje kurka, a teraz doszła niemka, dziś pokazały się kozaki i maślaki. Do tej pory wystawiłem zaledwie 80 atestów, a w zeszłym roku o tej porze było ich ponad sto. Atest trzeba mieć na wszystkie grzyby leśne, tylko hodowana pieczarka i boczniak nie potrzebują go, natomiast leśny boczniak - wymaga atestu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?