Władysław Bieniek gospodaruje na 60 hektarach. - Potrzebuję drugie tyle, aby moja działalność była rentowna i bym mógł utrzymać rodzinę - mówi. Jestem w stanie zapłacić za hektar 25-30 tys. zł. Ale nie dwa razy tyle. A takie kwoty są licytowane w otwartych przetargach.
Andrzej Znaczko z trudem hamował emocje. - Wygrałem przetarg na kupno 17 ha gruntów w maju, w lipcu podpisałem umowę - opowiada. - Po czym dostałem z oddziału ANR pismo, że od stycznia bez umowy korzystałem z tych gruntów. Urzędnikowi nie chciało się nawet przyjechać, obejrzeć tę ziemię, którą porastały już nie krzaki a drzewa. Musiałem potem tłumaczyć, że nie mam garba. Ale jak już mi nachlapią w papierach, to potem już do żadnego przetargu mnie nie dopuszczą, nie mówiąc już o kredycie.
Inny rolnik z powiatu świdnickiego wziął udział w wieloletnim programie hodowli krów. - Zainwestowałem w hodowlę, zbudowałem oborę, a Agencja nie chce mi przedłużyć dzierżawy na ten okres - tłumaczy. - Mam likwidować krowy, rozebrać oborę?
Robert Zborowski, szef oddziału ANR w Szczecinie tłumaczył, że jego pracownicy mają bardzo dużo pracy. Samych przetargów w tym roku było 2,5 tys. - dodał. Przyznał, że pomyłki się zdarzają. Zapewnił jednak, że wszystkie przypadki będą weryfikowane, a rolnikom zwrócone zostaną koszty niesłusznie naliczonych opłat.
Edward Kosmal szef rolników "Solidarności" w regionie zwrócił uwagę, że projekt ustawy, która ma być przyjęta znosi kryterium ceny przy przetargach. Stałe kryteria to: posiadany areał przez zainteresowanego kupnem czy dzierżawą, odległość gruntów od gospodarstwa, intensywność prowadzonej hodowli oraz ilość ziemi wcześniej nabytej od Agencji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?