10 lutego, 20 lutego, 27 lutego,13 marca br. - to już cztery terminy składania i otwarcia ofert na remont oddziału wewnętrznego miasteckiego szpitala. Dlaczego terminy są przesuwane?
Jest mało czasu, aby nie zwracać 6 mln zł
Pytanie jest tym bardziej zasadne, że czas w tym remoncie ma olbrzymie znaczenie. Lecznica musi zakończyć prace do grudnia br. Jeśli tak się nie stanie, to do zwrotu będzie około 6 mln zł kilku dotacji, w tym unijnej, za które wcześniej kupiono sprzęt medyczny w ramach tego projektu.
Co mówi prezes miasteckiego szpitala Tomasz Bojar-Fijałkowski?
- Zmiany terminów wynikają z rozmów, które mają znaczenie z punktu widzenia wydatkowania pieniędzy przez szpital na prace. Chodzi o to, aby wydać tych pieniędzy mniej. Nie mogę mówić teraz o szczegółach. Przesunięcie terminu poleciła mi rada nadzorcza - oznajmia Tomasz Bojar-Fijałkowski.
Dodajmy, że wcześniej prezes szpitala powiedział, że przesuwa termin na prośbę firmy, która zamierza przystąpić do tego przetargu.
Tu wyjaśnijmy, że przetarg na remont oddziału wewnętrznego został wykrojony z większego unijnego projektu, na realizację którego miasteckiej placówki obecnie nie stać. Chodzi jeszcze o modernizację bloku operacyjnego oraz oddziału rehabilitacji kardiologicznej.
Przypomnijmy, że miastecki szpital już w 2017 roku dostał zielone światło i zapewnienie unijnego finansowania na modernizację bloku operacyjnego, oddziału wewnętrznego oraz oddziału rehabilitacji kardiologicznej. W chwili przyznawania dotacji wartość inwestycji wyliczono na około 15,6 mln zł (teraz jest to około 27 mln zł - dop. redakcji). Do tej sumy unijne dofinansowanie wyniosło 12,1 mln zł, wsparcie z budżetu państwa 1,4 mln zł. Około 2,1 mln zł szpital miał wyłożyć z własnej kieszeni.
Brak ofert, za drogie oferty, brak pieniędzy
Przez ostatnich 5 lat miastecka lecznica kilka razy próbowała rozpocząć inwestycję. Nie udało się (brak ofert, za drogie oferty, brak własnych środków). Zgodnie z pierwotną umową, wszystkie prace miały zostać wykonane do końca 2022 r. Szpitalowi udało się aneksować umowę z Urzędem Marszałkowskim w Gdańsku na wykorzystanie dotacji do końca 2023 r. I ten termin jest już sztywny, nieprzekraczalny.
Choć miastecki szpital nie rozpoczął żadnych prac budowlanych, to wydał z tej dotacji (były też inne źródła) około 6 mln zł na zakup sprzętu, m.in. tomografu, kardiomonitorów. I te pieniądze trzeba będzie zwrócić, jeśli unijny projekt nie zostanie zrealizowany, choćby w okrojonym zakresie. To może przesądzić o losie miasteckiej lecznicy, czego nie ukrywa sam prezes placówki.
O tym, że ogłoszono przetarg na modernizację oddziału wewnętrznego, a nie na blok operacyjny, zdecydował sam prezes, za co był krytykowany m.in. przez chirurgów. - To moja odpowiedzialność - mówił wtedy Tomasz Bojar-Fijałkowski. Teraz zmienia zdanie mówiąc, że być może jednak to blok operacyjny będzie modernizowany, a nie oddział wewnętrzny, bo ma być to tańsze i łatwiejsze. I zapewne tej sprawy dotyczą rozmowy, o których mówi na początku Tomasz Bojar-Fijałkowski.
- Chaos w tym projekcie był od samego początku. Nikt nie zaplanował środków na remont oddziału intensywnej opieki medycznej, a on jest powiązany z blokiem operacyjnym i oddziałem wewnętrznym. Za to wpisano do projektu odcinek rehabilitacji kardiologicznej, którego nigdy nie będzie - stwierdził wcześniej Tomasz Bojar-Fijałkowski.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?