Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Mokwa: kariera krok za krokiem

Rafał Szymański
Rafał Szymański
Tomasz Mokwa (z lewej) przez dwa sezony zagrał już w 26 meczach w ekstraklasie. Zdobył  w tym czasie jednego gola, tu na zdjęciu podczas spotkania z Cracovią.
Tomasz Mokwa (z lewej) przez dwa sezony zagrał już w 26 meczach w ekstraklasie. Zdobył w tym czasie jednego gola, tu na zdjęciu podczas spotkania z Cracovią. WOJCIECH MATUSIK / POLSKAPRESSE
Kręte drogi młodego piłkarza, ze Słupska przez Gdynię, Kalisz, Świnoujście do Gliwic - miasta lidera ekstraklasy.

Dla ciebie ta runda mogłaby się nie kończyć. Piast Gliwice jest liderem, ty zostałeś graczem meczu ostatniej kolejki, w której pokonaliście Lecha Poznań - mistrza kraju.

Tomasz Mokwa: Skończyła się dla mnie bardzo miłym akcentem, chociaż przed sezonem moim głównym celem była regularna gra w pierwszym składzie. Potoczyło się trochę inaczej, nie zawsze jest tak, jak sobie zaplanujemy. Ale też trzeba się cieszyć z tego, co jest, bo jest bardzo dużo. Każdy z chłopaków z Piasta wie, że to jest praca nas wszystkich, czy gra dużo, czy mało to ta rywalizacja na treningach wpływa na jego formę. To, co mamy, zawdzięczamy drużynie.

Ten zespół musiał być od nowa budowany.

Wyszło super. Nikt się tego nie spodziewał, ale wciąż ciężko pracujemy. Trener Radoslav Latal zwraca uwagę na dyscyplinę i na to, że dużo zrobiliśmy, a życie i piłka są takie, że w ciągu miesiąca czy tygodnia wszystko możemy stracić.

Tak jesteście wciąż postrzegani, że Piast jak szybko wszedł na ligowy szczyt, tak łatwo z niego spadnie.

Dzisiaj jest tak, że z nami każdy się liczy. Udało się wypracować styl drużyny. Do tej pory nikt tak nie mówił o Piaście. Ot taki średniak ligowy, walczący o byt w ekstraklasie.

No i jeszcze ta Tesco - Arena, jak złośliwie mówią o stadionie Piasta kibice w Polsce.

Na żywo jest o wiele ładniejszy niż w telewizji. Każdego zapraszam, by obejrzał.

Jak przegraliście 2:5 z Górnikiem Zabrze, to już wydawać się mogło, że rywale was mają.

Mówiliśmy sobie w szatni, że lepiej przegrać raz wysoko niż trzy razy po 0:1. Mecz, wydawało się, że jest pod naszą kontrolą, a na własne życzenie przegraliśmy. No i Górnikowi trzeba oddać: potrzebowali tego momentu, żeby się odbić.

Wróćmy do trenera, to on z przeciętnego zespołu zrobił taką zdeterminowaną drużynę?

Czasem jest tak, że są dobrzy zawodnicy, ale nie można z nich tego wyciągnąć. A są trenerzy, którzy potrafią ci zaufać, dać pewność siebie. To ostatnie budują wyniki, ale Latal zna potencjał i potrafi wykorzystać silne strony zespołu. To jest klucz.

Każdy trener pewnie powie „ Ja wiem, jak dotrzeć, ja wiem, jak to zrobić. Dajcie mi szansę”. Nie każdy to przełoży na szatnię. Jak Latal dotarł do was?

To nie jest trener, który dużo rozmawia z zawodnikami. Ostatnio może więcej, bo jest już dłużej z nami. Wcześniej nie. Ale może ma to związek z sytuacją, jaką zastał w Gliwicach, bo przecież przyszedł utrzymać drużynę. U niego każdy wie, co ma robić, trzyma dyscyplinę. Tego nauczyła go kariera, chciałbym mieć taką. To jego podstawowa zaleta. Zawodnicy wiedzą, na co mogą sobie pozwolić, gdzie przebiega granica.

Gdzie?

Mamy w zespole zawodników, którzy wiedzą, że trzeba od siebie coś tej piłce dać. To nie są osoby, które mówią „OK. Dogramy sobie sezon czy dwa i kończymy karierę”. Wiedzą, że Piast to ekstraklasa, że to krok dalej, wyżej.

Dobre rezultaty budują was?

Bez wyniku nic się nie zrobi. Za dobrymi rezultatami idzie dobra atmosfera. A ta buduje wyniki.

Kiedy w jesiennej ligowej rundzie poczuliście, że to może być wasz czas?

Od początku naszym celem była ósemka. I to też pewnie wielu by myślało, że to cel na wyrost. Nikt też z nas nie chciał składać jakichś wielkich deklaracji o mistrzostwie Polski. Zresztą nie oszukujmy się, każdy czeka aż się nam powinie noga i Legia czy Lech wskoczą na pozycję lidera. My będziemy starali się pokrzyżować te plany. A ja sądzę, że z gry, zaangażowania, tego, co pokazujemy na treningach, zasługujemy na to, co obecnie mamy. Najlepszym potrafiliśmy narzucić swój styl gry. Ok, Legia i Lech grały w pucharach, ale jak chcą być najlepsi, to niech ich kluby tak to zorganizują, by wygrywali także na krajowym podwórku.

Rzadko się zdarza, by chłopak ze Słupska grał w ekstraklasie. I też, co dziwne, nie grałeś w Gryfie, czyli na lokalnym podwórku potentacie.

Nie było nic takiego, że Gryf mi nie pasował. Każdy chłopak grający w piłkę w mieście się z nim utożsamia. Ale potoczyło się inaczej. Na pierwszy trening w Słupsku zaprowadził mnie tata mojego kolegi Igora, pan Szwakiel, do hali przy ul. Krzywoustego. Trenowałem z chłopakami o 3-4 lata starszymi. Potem przyszedł do nas trener z Canal + Słupsk, małej dzielnicowej drużyny - Tadeusz Spionek. Następnie przeszedłem do Ustki, do Jantara. Tam był dobry trener, ale przede wszystkim wychowawca - Czesław Bujak. Pomógł wielu chłopakom nie tylko piłkarsko, ale wychowawczo. Poświęcał wiele czasu, byśmy grali w piłkę, ale także temu, byśmy byli dobrymi ludźmi. Potrafił też dobrze zorganizować treningi. Potem trafiłem w zespołach juniorskich na Piotra Piszkę. Później była już Gdynia i Arka.

Tam nie miałeś szansy wejścia do pierwszego zespołu?

Trenowałem z nimi, trener Dariusz Pasieka chciał mnie przyłączyć do szerokiego składu. Byłem blisko osiemnastki, ale wtedy Pasieka został zwolniony. Przyszedł trener Frantisek Straka, musiał utrzymać zespół w ekstraklasie i temat upadł. Arka spadła, ja miałem kontuzję, przyszedł trener Petr Nemec. Arka grała w I lidze, ja w rezerwach i nie widziałem dla siebie szansy. Nikt mnie nie wyganiał, ale postanowiłem odejść do II ligi, do Kalisza. Nikt mi tego nie nakazywał, sam postanowiłem coś zmienić.

Z perspektywy to było dobre posuniecie?

Grałem tam w podstawowej jedenastce, a to pomogło przejść potem do Floty Świnoujście, a następnie do Piasta.

Ktoś cię zauważył we Flocie?

To mały klub w I lidze. Zawdzięczam mu dużo, ale było w I lidze wiele innych klubów, lepszych organizacyjnie, z lepszą strukturą szkolenia. Ale potrafiliśmy wygrywać u siebie. We Flocie dostałem po roku zaproszenie na testy do Piasta. Pojechałem i podpisałem kontrakt. To była dla mnie olbrzymia szansa, jechałem tam z myślą, że muszę zostać. Piasta prowadził wtedy Angel Perez. Spodobałem się. Do Świnoujścia pojechałem tylko po rzeczy i wróciłem do Gliwic podpisać umowę.

Jest różnica między Piastem Pereza i Piastem Latala?

Jest, ale trzeba oddać Hiszpanowi, że pomógł w utrzymaniu. Różnica jest w podejściu trenerów do życia, w mentalności. U Latala jest żelazna dyscyplina, a Perez to był bardzo luźny człowiek. „Porażka? Nie ma problemu, za tydzień wygramy, głowy do góry. Będzie dobrze”. Te zbytnie rozluźnienie źle wpłynęło na zespół.

Jak rodzice reagują na to, co już osiągnąłeś?

Bardzo wiele im zawdzięczam. Zawsze mogłem na nich liczyć. Grałem w Słupsku - tata woził mnie na treningi, grałem Ustce - także. Przychodził z pracy, nic nie jadł, tylko od razu zawoził mnie na trening, czekał i przywoził z powrotem. W Gdyni, gdy mieszkałem w internacie, w poniedziałki zawoził mnie o piątej rano. Cieszę się, że dzisiaj mogę im się odpłacić. Rodzice są dumni - mówią mi to. Chciałbym sprawić, by z każdym rokiem byli coraz bardziej zadowoleni.

Reprezentacja?

By osiągnąć taki duży cel, trzeba realizować te mniejsze. Muszę regularnie grać w podstawowym składzie. Każdy chłopak chciałby tam trafić.

Przyszłość?

Zamienić Piast na większy klub. Marzę o wyjeździe na zachód. Fajnie, jakby była Bundesliga, ale jak przyjdzie oferta z innego państwa, to pewnie się zdecyduję.

Braki?

Więcej spokoju. To przyjdzie z ograniem. W pierwszych meczach w ekstraklasie chciałem zrobić wszystko dobrze, a to wywoływało stres. Teraz już łapię ten luz.

Ulubiony klub/piłkarz?

Real Madryt. A gracz? Najpierw Ronaldinho, potem Ronaldo.

Pozycja?

Najpierw środkowa pomoc, potem skrzydło, teraz jestem bocznym obrońcą.

Rozwój?

Nigdzie nie jest powiedziane, że jak się ma 16-17 lat i gra w Arce czy Lechii, to do razu się dostanie do ekstraklasy. Są różne drogi. Na każdej z nich trzeba wierzyć w siebie, trenować i szukać swoich szans.

Szukasz informacji na temat piłki nożnej w regionie? Kliknij i przeczytaj inne artykuły.

 

gp24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza