Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Wieszczycki: Mecze Lecha z Legią czasem zasługiwały na Oscara

Tomasz Biliński
Tomasz Biliński
W dwóch tegorocznych meczach Lotto Ekstraklasy Lech dwukrotnie przegrał, Legia - odniosła zwycięstwo i poniosła porażkę.
W dwóch tegorocznych meczach Lotto Ekstraklasy Lech dwukrotnie przegrał, Legia - odniosła zwycięstwo i poniosła porażkę. Grzegorz Dembinski/Polska Press
LECH POZNAŃ LEGIA WARSZAWA ONLINE STREAM NA ŻYWO LOTTO EKSTRAKLASA 23 KOLEJKA. - Porównując zespoły formacjami, Legia jest lepsza od Lecha. Ale nasze ligowe klasyki mają swoje historie - mówi przed sobotnim hitem (godz. 18) ekspert Canal+ Sport Tomasz Wieszczycki, który w ekstraklasie rozegrał 363 mecze.

W weekend oprócz meczu Lech Poznań - Legia Warszawa odbędzie się gala wręczenia Oscarów (oba wydarzenia będą transmitowane w Canal+ w paśmie odkodowanym). Gdyby miał pan je przyznać obu polskim klubom, to w jakich kategoriach?
Za najlepszy film i najlepsze role pierwszo- i drugoplanowe byłaby to drużyna Legii, która została mistrzem Polski i zdobyła krajowy puchar. Niesmak jednak jest, bo o ile na naszym podwórku wszystko wygrała, to za granicą radziła sobie słabo. Na Oscara za film obcojęzyczny nie ma więc co liczyć. Legioniści słabo radzili sobie z rywalami nie z najwyższej półki tylko zdecydowanie niższej. Występ na początku tego sezonu upokorzył naszą piłkę klubową.

Lech zasłużył choćby na nominacje?
Pierwsza drużyna rozczarowała, ale statuetkę należałoby wręczyć za szkolenie młodzieży, jej promowanie i spieniężenie. Na przestrzeni lat to tak naprawdę jedyna rzecz, jak klubowi z Poznania się udaje. Nie wiem do końca, jak wygląda jego polityka. Patrząc po transferach i wypowiedziach ludzi zarządzających, to mimo wszystko chcą też wygrywać. Na razie im nie wychodzi. I tak jest od paru lat. Jeśli rozmawiamy tylko o Lechu i Legii, w ostatnich sześciu sezonach stołeczny zespół pięć razy był mistrzem, a „Kolejorz” tylko raz. To Legia znów grała w fazie grupowej Ligi Mistrzów, swoją drogą, bardzo fajnie się ją oglądało. Lech z kolei zawodził.

Spychając na drugi plan fakt, że Legia obecnie jest w tabeli druga, a Lech szósty, to kto przed sobotnim meczem jest w trudniejszej sytuacji?
Zdecydowanie Lech. Początek pracy Adama Nawałki był dobry. Wprawdzie poznaniacy przegrali z Cracovią, ale później do czasu przerwy zimowej odnieśli trzy zwycięstwa. Przyszedł czas na pracę - a jak wiadomo były selekcjoner jest pracoholikiem - i uzupełnienie kadry. Mimo to drużyna zanotowała falstart pod każdym względem. Ani w ofensywie, ani w defensywie nie miała argumentów. Przegrać można z każdym, ale ogólne wrażenie z gry jest słabe. W sztabie Lecha jest trener mentalny Paweł Frelik. Mam wrażenie, że to on ma porównywalnie dużo pracy, co Nawałka. Kadra Lecha jest silna, stać ją na awans na miejsce dające szansę gry w europejskich pucharach. Ale na dziś prezentują się bardzo słabo i wydaje się, że problem leży w mentalności zawodników. Na teraz lechici totalnie rozczarowują, ale przed nimi jeszcze 15 meczów. Starcie z Legią u siebie to dobry moment na przełamanie.

Nawałka w Lechu to trener, który nie padnie ofiarą piłkarzy?
Władze klubu sprawiają wrażenie, że ich ruchy są przemyślane. Jednak często wkrótce okazuje się, że one im nie wychodzą. Zatrudnienie byłego selekcjonera powinno być jednym z tych udanych. I nie wyobrażam sobie, by trener, który - patrząc na całokształt - odniósł z kadrą sukces, został zwolniony po jeszcze jednej czy dwóch porażkach. To musi być projekt długofalowy. Inaczej będzie to totalne zagubienie się władz, dla których najlepiej byłoby oddać klub w inne ręce. W momencie zatrudnienia Nawałki była mowa o zakwalifikowaniu się do Ligi Europy i to jest w zasięgu, patrząc na moment sezonu i potencjał piłkarzy. W tej chwili piłkarze powinni walczyć o to, by zostać w Lechu.

Legia po wygranej 1:0 z Wisłą w Płocku i porażce 0:2 u siebie pozostaje tajemnicą?
Przeciwko Wiśle była zdecydowanie lepszym zespołem. Nieskutecznym, ale takim, którym zostawił pozytywne wrażenie. Natomiast w meczu z Cracovią mnie rozczarowała. Co prawda goście przystępowali do spotkania rozpędzeni, bo po pięciu wygranych z rzędu, ale w Warszawie nie pokonali Legii od 68 lat. Swoją drogą, Michał Probierz i jego drużyna mi zaimponowali. Nie pamiętam tak dobrze grającej Cracovii. Nawet jak wygrywała w tej serii, to nie w takim stylu. Na terenie mistrza Polski zrobiła jeszcze większe wrażenie. I co jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się nie do pomyślenia, mogą liczyć się w walce o europejskie puchary. Wracając do Legii, sytuacje miała, ale nie potrafiła zdominować przeciwnika. Choć podkreślam, że mocnego. Tak czy inaczej jest dużo znaków zapytania, co dalej. Ostatnie miesiące to czyszczenie szatni, nowa wizja, promocja młodych graczy, jak Radosław Majecki, Sebastian Szymański czy Sandro Kulenović. Pewnie po to, by niedługo ich wytransferować i wspomóc budżet. Mam wrażenie, że w tej chwili dla Legii celem nadrzędnym jest awans do fazy grupowej Ligi Europy. Oczywiście obrona mistrzostwa Polski też jest ważna i jego brak byłby rozczarowaniem, ale w ostatnich latach tyle razy wyrywała ligę, że rok bez tytułu nie byłby taką tragedią, jak kolejne nie zakwalifikowanie się do europejskich pucharów. Szczególnie dla budżetu.

Ricardo Sa Pinto, jego metody i gra zespołu pana przekonują?
Stara się ukrywać wszystko, co dzieje się w drużynie - swoją drogą, Nawałka robi podobnie. Wychodzi mu to i ciekawy jestem, czy taka praca zaowocuje. Patrząc na kadrę drużyny i umiejętności jej piłkarzy, to Legia jest najmocniejsza w naszej lidze. Z całym szacunkiem dla Lechii Gdańsk, Jagiellonii Białystok czy Lecha, to jednak Legia ma największe podstawy, by pozostać mistrzem.

Czy ten projekt sprawdzi się na dłużej?
Dariusz Mioduski miał wielką wizję z udziałem Chorwatów. Akademia Legii miała wychowywać piłkarzy, którzy najpierw zasilaliby pierwszą drużynę, odnosili z nią sukces, a następnie byliby sprzedawani za duże pieniądze. Nie wyszło mu, ale przyznał się do błędu. Po takim potknięciu myślę, że jako prezes i właściciel klubu poświęcił dużo czasu i środków, żeby zrobić dobry wywiad dotyczący nowego projektu. Kierunek wybrał ciekawy. Z informacji, jakie do nas docierały, Sa Pinto był charakteryzowany jako człowiek niepokorny, bardzo trudny w relacjach z ludźmi w klubie i nie tylko oraz nieprzewidywalny. Słynie też z silnego charakteru. Być może Mioduski szukał kogoś podobnego do Stanisława Czerczesowa. Rosjanin też wyróżniał się silną ręką, ale mam wrażenie, że zachowywał przy tym więcej kultury. Potrafił wzbudzić sympatię. Na konferencjach też czasem wchodził w konflikt, ale rozwiązywał go z humorem. Sa Pinto tego nie ma. Jeśli chodzi o relacje interpersonalne, to nie słyszałem o nim dobrego słowa. Sprawia wrażenie, jakby był wielkim szefem i lekceważy podwładnych czy ludzi spoza klubu. Grając w polskich klubach, we Francji czy Grecji, nie przypominam sobie trenera z takim charakterem. Nie jest to budujące, choć w materiałach telewizji klubowej widziałem jak ściskał się z prezesem i wyglądało to prawdziwie. W każdym razie najważniejsze jest jednak, żeby drużyna wygrała. A opinie o nim jako trenerze są niezłe.

Obecnie w jakich formacjach lepsza jest Legia, a w jakich Lech?
Legia ma lepszą defensywę począwszy od utalentowanego bramkarza Radosława Majeckiego. W drugiej linii delikatną przewagę dla mnie także ma stołeczny zespół. W ataku korzystniej wypada Lech. Potwierdzają to statystyki. Chrystian Gytkjaer, wraz z Igorem Angulo z Górnika Zabrze, jest liderem klasyfikacji kanadyjskiej. Ma dziesięć goli i pięć asyst. Co więcej, uważam, że jest piłkarzem, którego i tak zespół do końca nie potrafi wykorzystać. Joao Amaral i Pedro Tiba powinni częściej szukać go podaniami na boisku. Podsumowując, wychodzi na dużą przewagę Legii, ale nasze ligowe klasyki mają swoją historię, czasem zupełnie inną od potencjału zespołów. Zawsze za to wywołują większe emocje i dodatkową energię. To Legia i Lech w ostatnich latach rywalizują o to, kto będzie mistrzem Polski. Co prawda czasem pod względem piłkarskim te mecze zawodzą, ale bywa, że mają filmowy przebieg.

Który z nich można uznać na oscarowy?
Może ten, w którym grałem i strzeliłem gola, w 1996 r., 5:1 przy Łazienkowskiej? Haha! Choć bardziej na Oscara zasłużyło spotkanie w kwietniu 2017 r. Zwłaszcza za przebieg. Lech prowadził 1:0, w końcówce wyrównał Maciej Dąbrowski, a w ostatnich sekundach doliczonego czasu gry zwycięskiego gola strzelił wprowadzony niewiele wcześniej Kasper Hamalainen, czyli były lechita. Emocje nieprawdopodobne.

Tak w ogóle jest pan kinomanem?
Nie nazwałbym się tak, choć od małego lubię chodzić do kina. Z „Twarem” [Andrzejem Twarowskim, komentatorem Canal+ Sport - red.] często polecamy sobie filmy, które warto obejrzeć, a później wystawiamy im oceny. Ostatnim hitem jest dla mnie „Bohemian Rhapsody”. Bez względu na wszystko jako fan grupy Queen musiałem na niego iść. Dla ludzi, którzy lubią zespół czy Freddie’ego Mercury’ego to pozycja obowiązkowa. Choć nie wiem czy innym aż tak przypadłby do gustu. W każdym razie dla mnie rewelacja i jestem ciekawy, ile Oscarów otrzyma.

Kino wygrało kiedyś z pana pasją, wędkowaniem?
Nie, nigdy, to niemożliwe. Najpierw są mecze i łowienie ryb, które planuję w oparciu o terminarze rozgrywek, a dopiero później ewentualnie wchodzi film.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Tomasz Wieszczycki: Mecze Lecha z Legią czasem zasługiwały na Oscara - Sportowy24

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza