Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tragedii dzieci Izraela z kart historii wymazać się nie da­­

Marcin Kamiński [email protected]
Rabin Robert Samuels razem z władzami samorządowymi odsłonił pamiątkowe tablice umieszczone na odrestaurowanym ogrodzeniu, które okalało przedwojenną słupską synagogę.
Rabin Robert Samuels razem z władzami samorządowymi odsłonił pamiątkowe tablice umieszczone na odrestaurowanym ogrodzeniu, które okalało przedwojenną słupską synagogę. Marcin Kamiński
O tragicznych wydarzeniach, jakie przyniósł rok 1942 przypominać będzie mieszkańcom Słupska tablica, która 10 lipca 2008 r. zawisła na ścianie sali gimnastycznej Gimnazjum nr 1. Dokładnie tam, gdzie 66 lat temu kilkuset Żydów czekało na swoją ostatnią podróż.

Inicjatorką wmurowania tablicy była Isabel Sellheim - Niemka, słupszczanka i świadek wydarzeń lipcowych sprzed kilkudziesięciu lat. Dla niej ta historia jest ciągle żywa.

- Żydzi to byli nasi sąsiedzi, nasi adwokaci i przyjaciele. Lekarzem rodzinnym, który zajmował się mną i moim rodzeństwem była Żydówka. Jednak od 1933 r. wszystko zaczęło się zmieniać - wspomina Isabel Sellheim. - Najpierw pojawiły się zakazy dla Żydów. Nie mogli chodzić do niektórych restauracji, kupować w niektórych sklepach.

Jako mała dziewczynka nie rozumiałam, dlaczego ludzie, którzy jeszcze wczoraj byli pełnoprawnymi członkami naszego społeczeństwa, teraz traktowani są jako ci gorsi. W końcu niektórzy zaczęli wyjeżdżać, a pewnego dnia zniknęli wszyscy. Nikt nie mówił wtedy o obozach koncentracyjnych, ludzie nie mieli pojęcia, że one istnieją. Po prostu nagle zabrakło tych lekarzy, adwokatów, sąsiadów.

Pomysł upamiętnienia słupskich Żydów narodził się w 1998 roku. Isabel Sellheim pisała wtedy w Niemczech opowiadanie o Żydzie, którego pamiętała z dzieciństwa. Traktowany był jak dziwak, dzieci uwielbiały się za nim uganiać. Wołały za nim Szmaciarz. Nosił mocno znoszone, typowe żydowskie ubranie, a na tle słupskich zasymilowanych Żydów stanowił nie lada ciekawostkę. Wkrótce i on zniknął. Dziesięć lat po napisaniu opowiadania kilkanaście osób zebrało się w teatrze Rondo i postanowiło zamienić słowa i pamięć w coś trwałego.

Komitet społeczny z Jolantą Krawczykiewicz na czele, zorganizował aukcję, której celem było ufundowanie pamiątkowej tablicy. Najcenniejszym darem była 24-tomowa Księga Zohar darowana przez dyrektora szpitala Ryszarda Stusa.

Tablica waży 198 kg i jest odlana w brązie. Tekst po polsku i niemiecku przypomina o deportacji Żydów ze Słupska i wschodniej części Pomorza, którzy znaleźli się w obozie zbiorczym. Jest jeszcze zdanie po hebrajsku "Błogosławiona jest pamięć". Pamięć o tragicznej śmierci słupskich Żydów przetrwała także w ich rodzinach. Na odsłonięcie tablicy przyjechał wnuk ostatniego rabina Słupska Amos Kohen. To on ufundował wierną kopię ogrodzenia, które stało niegdyś przed synagogą.

U Żydów bardzo ważną rolę odgrywała synagoga, tam bowiem odprawiano modły, tam miała swą siedzibę gmina żydowska, spełniała ona przede wszystkim rolę jednoczącą społeczność. Słupska synagoga była bardzo okazałą budowlą. Została zbudowana w latach 1901-1902, według projektu architekta Eduarda Kocha. W sali modlitewnej było aż 400 miejsc siedzących dla mężczyzn i 300 miejsc dla kobiet. Mieściła się tam też sala posiedzeń, gdzie odbywały się narady członków rady gminy synagogalnej.

Synagoga została spalona przez Niemców podczas Nocy Kryształowej w 1938 roku.Po pożarze mury synagogi nadal stały, a ich wysadzenie w powietrze sfinansowano z budżetu miasta. Słynący z wielkiej tolerancji ówczesny burmistrz miasta Walter Sperling nakazał policji złapanie sprawców podpalenia, lecz pod naciskiem Gestapo zostało ono zbagatelizowane.

W 2006 roku Fundacja Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego, która opiekuje się terenem po synagodze, we współpracy z Urzędem Miasta Słupska odbudowała fragment kutego płotu, którym przed wojną była otoczona synagoga. Monument został ufundowany przez rodzinę Maxa Josepha, rabina Słupska w latach 1902-1936.
Na dwóch słupach furty umieszczono tablice pamiątkowe w językach polskim, angielskim, niemieckim i hebrajskim. Pierwsza z wizerunkiem synagogi umieszczona na lewym słupie upamiętnia jej istnienie oraz odbudowę ogrodzenia:

"Ten mur jest rekonstrukcją ogrodzenia synagogi, która stała w tym miejscu od roku 1902 do jej zniszczenia w czasie Nocy Kryształowej w listopadzie 1938."

Druga umieszczona na prawym słupie upamiętnia społeczność żydowską Słupska, rabina Maxa Josepha i jego córkę Susan:

"Dla upamiętnienia całej społeczności żydowskiej Słupska z okresu 1705-1942, wszystkich ofiar Holocaustu, a także naszego dziadka dr. Maxa Josepha, rabina Słupska w latach 1902-1936, oraz jego córki Susan 1906-1942. Tablicę tę ufundowały w czerwcu 2006 wnuki rabina Josepha: Joseph, Benjamin, Elizabeth, Amos."

23 czerwca na uroczystości odsłonięcia monumentu i tablic pamiątkowych obecni byli między innymi. fundatorzy, rabin Robert Samuels, przedstawiciele społeczności żydowskiej, prezydent Słupska, konsul generalny Republiki Federalnej Niemiec, przedstawiciel biskupa diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej.
Pomnik ku czci więźniów podobozu w Stutthofie.

26 sierpnia 1944 r. na terenie zakładów naprawczych kolei w Słupsku przy Geerstrasse (obecnej ul. Kołłątaja) naziści utworzyli podobóz KL Stutthof, tzw. Aussenarbeitslager Stolp. Komendantem placówki został SS-hauptscharfuehrer Julius Sakowski, załogę obozu stanowili strażnicy zakładów kolejowych.

W pierwszym transporcie z KL Stutthof do podobozu w Słupsku skierowano 621 więźniów. 27 października 1944 roku do Słupska skierowano 20 nastoletnich chłopców, pochodzących z getta w Łodzi. Dane dotyczące liczby więźniów wraz z wyszczególnieniem liczby mężczyzn i kobiet wskazują, że w późniejszym okresie do obozu kierowano kolejne transporty.

Więźniowie byli zmuszani do prac przy naprawach taboru kolejowego, naprawach torów, kopania rowów fortyfikacyjnych oraz robót porządkowych. Jak podaje Danuta Drywa w książce "Zagłada Żydów w obozie koncentracyjnym Stutthof 1939-1945", najcięższe prace zlecano kobietom, które jesienią 1944 r. stanowiły większość więźniów.

Zakwaterowano ich w wagonowni oraz w sali gimnastycznej, gdzie wstawiono czteropiętrowe prycze. Dzienna racja żywnościowa składała się z porcji zupy oraz kawałka chleba. Więźniowie narażeni byli na szykany ze strony strażników. Na porządku dziennym była kara chłosty, wymierzana za najmniejsze przewinienia. Pod koniec 1944 roku na terenie obozu naziści wykonali publiczną egzekucję pięciu więźniów, oskarżonych o kradzież tytoniu.

W lutym 1945 r. przebywających w obozie 640 żydowskich więźniów skierowano do kopania rowów przeciwczołgowych. Bezpośrednio z miejsca pracy zostali oni wysłani koleją do obozu w Kokoszkach, skąd później trafili do KL Stutthof, dzieląc tragiczny los innych więźniów. Po wyzwoleniu w Słupsku przy ul. Kołłątaja odsłonięto pomnik ku czci więźniów podobozu.

Wyryto na nim napis: "Pamięci ofiar hitlerowskiego bestialstwa - 800 więźniom obozu koncentracyjnego Stutthof, męczonych i mordowanych od lipca 1944 do lutego 1945 r. na terenie wagonowni w Słupsku".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza