MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Trener Słupi Słupsk: Walczymy o ekstraklasę, ale sytuacja jest trudna

Krzysztof Niekrasz
Szkoleniowiec Słupi wierzy w swój zespół.
Szkoleniowiec Słupi wierzy w swój zespół.
Rozmowa z Michałem Zakrzewskim, słupskim trenerem szczypiornistek pierwszoligowej Słupi.

- Czym dla pana jest praca z kobiecym zespołem ze Słupska?

- Wielkim wyzwaniem. Jest to jednocześnie spora przyjemność. Z wielkimi nadziejami obejmowałem Słupię, by poprawić klimat wśród zawodniczek, które mają spory potencjał, ale trzeba go z nich wydobyć. To chyba udało mi się zrealizować. Moja drużyna ma nadal szansę na awans do ekstraklasy.

- Słyszałem opinię, że pan trzyma mocno w ryzach swoje szczypiornistki. Ile w tym jest prawdy?

- Między nami jest dobra chemia. Umię i potrafię dobrze współpracować z zawodniczkami. Czasami trzeba się pokłócić dla dobra sprawy. Niekiedy też lecą bluzgi. Ale zaraz umiemy normalnie rozmawiać i to bez żadnego obrażania się na siebie. Wzajemny szacunek jest bardzo istotny w sporcie. Czasami są problemy w kobiecym zespole i przy ich rozwiązywaniu moim świetnym doradcą jest żona Katarzyna.

- Jak drużyna wykorzystała dwutygodniową przerwę?

- Zostaliśmy wybici z rytmu meczowego. Może to i dobrze. Niektóre zawodniczki zaleczyły kontuzje. Szczególnie dotyczy to Karoliny Szczukowskiej i Agnieszki Łazańskiej-Korewo.
Mieliśmy też czas popracować nad taktyką. Wszystkie zajęcia były bardzo intensywne.

- Słupia ma bardzo trudny terminarz gier. Co pan o nim sądzi?

- My jesteśmy przygotowani na twardą i nieustępliwą walkę. W każdym meczu trzeba grać o zwycięstwo. Żadna drużyna nie da punktów za darmo. Presja wyniku z pewnością nie pomaga i moje zawodniczki są w trudnej sytuacji, ale w każdym meczu z Tczewem, Szczecinem i Warszawą dadzą z siebie wszystko, by uzyskać dobre wyniki.

- Jaką taktykę mają przygotowaną pana podopieczne na grę przeciwko Samborowi?

- Jestem zadowolony z tego, co zawodniczki demonstrowały na treningach przed tym niezwykle istotnym spotkaniem. Wszystkie ćwiczyły z wielkim zaangażowaniem. I właśnie z takim nastawieniem wyjdą do gry w Tczewie przeciwko liderowi. Taktyka jest taka: twarda obrona i mądry, ale skuteczny atak. Podczas meczu będą rotacje w składzie. I w tym upatruję klucza do zwycięstwa.

- Co pan powie o aktualnym liderze z Tczewa?

- Siła tej drużyny tkwi w grze ofensywnej. Sambor słynie z groźnych kontr i na nie uczulone są moje zawodniczki. Tczewskie dziewczęta niczym nas nie są w stanie zaskoczyć. Lider rozgrywek jest w naszym zasięgu. Wyżej cenię wartość przeciwnika ze Szczecina. Właśnie Pogoń Handball ma bardziej wyrównany zespół.

- Na co dzień sprawia pan wrażenie spokojnego szkoleniowca. Adrenalina uderza tylko podczas meczów?

- Nie mam zwyczaju wbiegać na boisko, wykłócać się z sędziami. Lubię przeżywać każde spotkanie na swój sposób i podpowiadać zawodniczkom oraz analizować na bieżąco ich grę. Wiadomo, że każdy mecz wyzwala emocje. Są one szczególne, kiedy jest wysoka stawka, a tak jest w przypadku aktualnej rywalizacji o ekstraklasę.

- To jaki będzie finał pana pracy na koniec sezonu 2009/2010?

- Trudno odpowiedzieć. W sporcie funkcjonują dwa obiegowe terminy: sukces i porażka. Natomiast ja podchodzę do sprawy nieco inaczej. Na pewno sukcesem będzie przepustka do najwyższej klasy rozgrywek w naszym kraju. Jeżeli nie uda się tego zrealizować, to pozostanie niedosyt. Ale powodów do robienia tragedii chyba nie będzie. Trzeba wtedy przeanalizować na spokojnie cały sezon i nabrać pewności, że Słupię rzeczywiście stać na jeszcze lepszą grę w następnej edycji pierwszej ligi. Przecież w Słupsku po odpowiednich działaniach organizacyjnych i kadrowych można poważnie podejść do wciąż aktualnego hasła o nazwie ekstraklasa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza