Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trudno być Polakiem

Sylwia Lis [email protected]
Obchody związane z wyzwoleniem Lęborka.
Obchody związane z wyzwoleniem Lęborka. Sylwia Lis
10 marca minęła 78. rocznica zajęcia Lęborka przez wojska radzieckie. Oswobodzenie miasta spod władzy faszystów spowodowało duże zmiany narodowościowe.

Polacy, szukając miejsca dla siebie,zjawili się tutaj dość szybko, zajmując gospodarstwa rolne, domy i mieszkania opuszczane przez Niemców. Wraz z napływem ludności nowa władza musiała zmierzyć się z problemem autochtonów, których w powiecie lęborskim było wielu.

Pozbyć się krzyżackiego potomstwa
10 marca 1946 roku był obchodzony w Lęborku bardzo uroczyście. Była to pierwsza rocznica wyzwolenia miasta. W oficjalnej manifestacji wzięły udział tysiące osób. Chwile te zostały nawet uwiecznione przez filmowców Polskiej Kroniki Filmowej. Krótki film możemy oglądać jeszcze teraz, bo został zamieszczony w internecie. Fragment o mieście zaczyna się około trzeciej minuty. Widzimy na nim maszerujących mieszkańców Lęborka oraz fragment z odsłonięcia pamiątkowej tablicy upamiętniającej wyzwolenie miasta. Lektor wyjaśnia, że miasto zdołało się już pozbyć krzyżackiego potomstwa. Jednak problem był bardziej złożony niż mogłoby się wydawać, bo w powiatach nadgranicznych takich jak Bytów czy Lębork mieszkał pewien odsetek ludności tzw. autochtonicznej. Byli to obywatele Niemiec o polskich lub kaszubskich korzeniach, którzy posługiwali się zarówno biegle językiem niemieckim i polskim (lub kaszubskim). Osoby te również posiadały nieruchomości, które były wyczekiwanym kąskiem dla repatriantów. Problem dotyczył również Ślązaków i Mazurów. Pod względem prawnym problem został rozwiązany dopiero w kwietniu 1946 roku i do tego czasu autochtonów traktowano jak Niemców - czyli de facto bez żadnych praw.

Autochton to zdrajca

W ówczesnych mediach akt przekazania nieruchomości oraz sposób nadania ukazywano jako swoistą uroczystość. Przedstawiciele władz oddawali repatriantowi dom, na którym ten wieszał biało-czerwoną flagę. I czekał na przyjazd rodziny. Rzeczywistość była inna, a zajmowanie nieruchomości było swoistym wyścigiem, nad którym nie panowały nawet władze. Najbardziej łakomym kąskiem dla repatriantów były gospodarstwa rolne, które nie zostały opuszczone. Zajmujący taką posesję po prostu wyrzucali dotychczasowych mieszkań­- ców do stodoły lub obory. Pół biedy, kiedy taki człowiek mówił po niemiecku. Wówczas taka przymusowa eksmisja była swoistym aktem zemsty. Problem pojawiał się wtedy kiedy słyszano polską lub kaszubska mowę. A skupisk ludności autochtonicznej na terenie ziemi lęborskiej było kilka. Największe w okolicach Łeby (słowińcy) oraz pas na styku z powiatem słupskim i puckim. Problem mógł dotyczyć nawet do pięciu tysięcy osób. Działania skierowane przeciwko tym ludziom usprawiedliwiano przedstawiając autochtonów jako zdrajców, którzy służyli faszystom.

A jednak autochton to Polak

Status prawny autochtonów został prawnie uregulowany przez ustawę z dnia 28 kwietnia 1946 roku o obywatelstwie państwa polskiego oraz narodowości polskiej zamieszkałej na obszarze ziem odzyskanych. Ten akt prawny posiadał tylko pięć artykułów, z czego pierwszy mówił, że "prawo obywatelstwa polskiego służy każdej osobie, która przed dniem 1 stycznia 1945 r. miała na obszarze Ziem Odzyskanych stałe miejsce zamieszkania, udowodniła swą polską narodowość przed komisją weryfikacyjną (narodowościową) i uzyskała na tej podstawie stwierdzenie swej polskiej narodowości przez właściwą władzę administracji ogólnej pierwszej instancji oraz złożyła deklarację wierności narodowi i Państwu Polskiemu". Zaś artykuł drugi stwierdzał, że dla osób, które były weryfikowane w trybie art.1 z przyczyn zasługujących na uwzględnienie, właściwą do stwierdzenia polskiej narodowości jest władza administracji ogólnej pierwszej instancji ostatniego miejsca zamieszkania", czyli w skrócie należało udowodnić przed komisją polską narodowość i złożyć deklarację wierności narodowi polskiemu. Autochtoni ponownie zostali postawieni pod murem, mogli stwierdzić, że są Polakami i pozostać w Polsce, lub stwierdzić, że są Niemcami i zostać wysiedleni, często pozostawiając na miejscu dorobek wielu pokoleń.

Powiatowy Związek Kaszubów

Powołane komisje weryfikacyjne szybko rozpoczęły pracę i część wniosków została odrzucona. Zdarzało się często tak, że Niemcy (nie- znający nawet słowa po polsku), chcąc zatrzymać majątek, usiłowali udowodnić, że są Polakami. Często się im to za sutą łapówkę udawało. Często również zdarzało się tak, że sąsiedzi chcąc zgarnąć majątek donosili na siebie. A negatywna weryfikacja oznaczała wysiedlenie za Odrę, często w nieznane. Powojenna władza szczyciła się w mediach, że Niemcy zostali z ziem odzyskanych praktycznie wypędzeni. Jednak w praktyce wyglądało to inaczej. Celem sprawniejszych działań powołano przez Pełnomocnika Rządu na obwód Lębork Powiatowy Związek Kaszubów, którego oddziały pracowały w każdej gminie. To od opinii tych osób zależało, czy ktoś mógł Polakiem zostać. Aby zapewnić ochronę prawną autochtonom, powołano również w Lęborku Komitet Opieki nad Zweryfikowanymi. Od negatywnej opinii tych organów nie było odwołania.

Weryfikacja po nazwiskach

Ulubionym sposobem weryfikacji było rozróżnianie autochtonów po nazwisku i jeśli ktoś nosił nazwisko polsko brzmiące miał duże szanse powodzenia na pozostanie w Polsce. Jednak jeśli ktoś nosił nazwisko niemieckie, mógł liczyć się z dużym prawdopodobieństwem, że zostanie wysiedlony. Największe tragedie były w rodzinach mieszanych, których wówczas było bardzo dużo. Zdarzało się tak, że część rodziny musiała wyjechać, a część wyjechać nie mogła. Rodzina często łączyła się dopiero po kilku latach. Po okresie nienawiści do Niemców władze doszły do wniosku, że bez sensu jest wysiedlanie wszystkich. Takie działanie doprowadziło do tego, że pozbywano się fachowców, którzy byli niezbędni do odbudowy państwa. Lukę techniczną ciężko było zapełnić, gdyż polskie szkolnictwo techniczne było dopiero w fazie rozwoju i tworzenia. Wyjazdy Niemców, źle wpłynęły również na wysokość plonów, gdyż osadnicy pochodzący z różnych rejonów Polski nie potrafi prawidłowo gospodarować w specyficznych warunkach klimatycznych. Podczas spisu powszechnego w 1950 roku sytuacja była już wyklarowana. Z deklaracji lęborczan wynikało, że na terenie powiatu zamieszkiwało około trzech tysięcy ludności autochtonicznej, co stanowiło ok. 10 proc. całej populacji.

Obywatelstwo RFN - "nagroda" dla autochtona

Integracja trwała kilkadziesiąt lat. Wiele osób zapomniało o tym, że dziadek był obywatelem Niemiec. Jednak w latach 90. XX wieku wiele przypomniało sobie o tym, że mogą uzyskać obywatelstwo niemieckie i jako pełnoprawni Niemcy wyjechać za Odrę. A Niemcy musieli obywatelstwo potwierdzać. Wystarczyło, że przodkowie urodzili się na terenie Rzeszy i potwierdzono to urzędowymi odpisami aktów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza