Trzy dni temu drogowcy pojawili się tu po raz pierwszy. Wycięli asfalt wokół studzienki. Po czym postawili znaki, blokując jeden pas jezdni. W dodatku tuż przed samym przystankiem autobusowym. I odjechali... Tak to trwało, denerwując kierowców. A ci bardziej nerwowi używali tu klaksonów, gdy autobusy blokowały przejazd.
- Niech te Wodociągi w końcu coś z tym zrobią - pisali do nas maile kierowcy.
Okazało się jednak, że to nie tylko napis na znaku, a słupskie Wodociągi nie naprawiły asfaltu od razu.
- To był zwykły ubytek w asfalcie, do załatania- powiedział nam wczoraj Jarosław Borecki, dyrektor Zarządu Infrastruktury Miejskiej w Słupsku.
Dyrektor nie potrafił wytłumaczyć dlaczego naprawa trwała w tym wypadku tak długo. Ale przypomina, że pogoda spowodowała teraz cały wysyp uszkodzeń na ulicach.
- Jak co roku, gdy po mrozie, jest woda i temperatura przechodzi przez zero. Nagle jest tyle ubytków - tłumaczy dyrektor.
W tym roku jednak miasto przygotowało się kompleksowo do łatania. Na początku roku podpisało umowę na trzy lata z firmą, która będzie dbała o naprawy ulic. Kwota jest niebagatelna, bowiem w sumie na poprawę stanu nawierzchni i powstających uszkodzeń samorząd wyda aż 12 milionów złotych.
Ubytek ma być oznakowany w godzinę od zgłoszenia, a załatany w dwa dni
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?