Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Twierdzi, że niesłusznie dostała mandat. Monitoring wykazał co innego

Andrzej Gurba [email protected]
Archiwum
Pani Emilia, mieszkanka podsłupskiej miejscowości, skarży się, że kontrolerki uniemożliwiły jej skasowanie biletu w autobusie. Zapis monitoringu pokazał jednak, że kobieta sama jest sobie winna.

- Przyjechałam do Słupska na egzamin. Wsiadłam do autobusu linii nr 17 na przystanku przy placu Dąbrowskiego. Usiadłam na chwilę, aby poszukać w torebce biletu. Wtedy podleciały do mnie kontrolerki i uniemożliwiły mi jego skasowanie. Zostały zablokowane kasowniki. Kontrolerki były bardzo napastliwe w stosunku do mnie - mówi pani Emilia. Kobieta twierdzi, że zaczęły ją szarpać.

- Nie pozwoliły mi wysiąść z autobusu. To zamach na moją wolność. Musiałam jechać z nimi na pętlę. Dostałam mandat. Nigdy w życiu coś takiego mnie nie spotkało. Mam świadka na złe zachowanie kontrolerek. Nie zostawię tak tego - oz­najmia czytelniczka.

Teofil Fijałkowski, kierownik słupskiego oddziału firmy Windpol, której pracownicy zajmują się kontrolą biletów w miejskich autobusach, twierdzi, że pasażerka mija się z prawdą.

- Ta pani usiadła na siedzeniu i nie zamierzała kasować biletu. Mamy prawo, wykonując czynności kontrolne, zablokować drzwi autobusu. Kontroler może wykonywać swoje czynności tylko w pojeździe. Poza autobusem nie jest już kontrolerem, tak samo jak i osoba kontrolowana nie jest już pasażerem - mówi Fijałkowski.

Większość słupskich autobusów ma zamontowane kamery. Były one również w tym, którym jechała nasza czytelniczka. Poprosiliśmy więc Zarząd Infrastruktury Miejskiej w Słupsku o przejrzenie zapisu z monitoringu.

- Zapis monitoringu nie potwierdza opisanych przez pasażerkę zdarzeń. Kobieta wsiadła na przystanku przy placu Dąbrowskiego razem z kontrolerkami i kilkoma innymi pasażerami. Cały czas rozmawiała przez telefon i po wejściu do pojazdu usiadła na siedzeniu. W tym czasie wszyscy zdążyli skasować bilety - mówi Marcin Grzybiński, zastępca dyrektora Zarządu Infrastruktury Miej­- skiej w Słupsku.

- Pojazd ruszył, a gdy stanął na światłach na ulicy Kołłątaja, kontrolerki z tyłu pojazdu przypięły identyfikatory i jedna z nich podeszła do kierowcy, prosząc o blokadę kasowników. W tym czasie autobus dojechał już do wiaduktu na ulicy Szczecińskiej. Kontrolerki skontrolowały pasażerów.

Skarżąca się kobieta cały czas rozmawiała przez telefon, szukając czegoś w portfelu. Kontrolerki poczekały, aż pasażerka skończy rozmowę i dopiero wtedy poprosiły ją o bilet. Od tego momentu pasażerka stała się agresywna.

Mówiła, że chciała skasować bilet, ale kontrolerzy jej to uniemożliwili. Pasażerka bardzo głośno krzyczała, chciała nawet przepchnąć kontrolerki, żeby wyjść z pojazdu. Grzybiński twierdzi, że kontrolerki rozmawiały z pasażerką bardzo kulturalnie i spokojnie.

- Nie były agresywne. W związku z zachowaniem pasażerki wezwana została policja - mówi Grzybiński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza