Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kat na etacie i prawdziwy miecz katowski. Prawdziwa historia z Bytowa (ZDJĘCIA i WIDEO)

Sylwia Lis
Sylwia Lis
W bytowskim Muzeum Zachodniokaszubskim znajduje się miecz, którym ścinano głowy.
W bytowskim Muzeum Zachodniokaszubskim znajduje się miecz, którym ścinano głowy. Sylwia Lis
Bytów miał swojego kata? A owszem. Dziś można by powiedzieć: i był na etacie. Dlaczego jesteśmy tego tacy pewni? Bo w bytowskim Muzeum Zachodniokaszubskim znajduje się miecz, którym ścinano głowy.

Miecz został wypożyczony z Muzeum Narodowego w Szczecinie i jest do teraz eksponowany w zamku w Bytowie. Dodajmy, że został on nabyty do zbiorów Pomorskiego Towarzystwa Historii i Starożytności (Gesellschaft für Pommersche Geschichte Und Altertumskunde) w 1900 roku w jednym z berlińskich antykwariatów i przekazany w 1927 roku do Pomorskiego Muzeum Krajowego działającego wówczas w Szczecinie.

Ostry sędzia z Bytowa

O narzędziu do wykonywania kary śmierci i o „pracy” kata w dawnym Bytowie najwięcej możemy się dowiedzieć z publikacji Kamila Kajkowskiego, doktora nauk humanistycznych w zakresie archeologii, kustosza w Muzeum Zachodniokaszubskim w Bytowie „Jak ostry był sędzia dawnego Bytowa? Czyli o kacie i jego rzemiośle w dziejach miasta”. Artykuł ukazał się w „Naszym Pomorzu” – roczniku wydawanym przez Muzeum Zachodniokaszubskie.

Do jakich więc wniosków doszedł kustosz? Po oględzinach stwierdził, że miecz nie był wyprodukowany do walki, a wskazują na to jego właściwości techniczne między innymi: brak sztychu, większy ciężar (co jest atutem przy egzekwowaniu kar). Jego wymiary to: 116,5 cm długość, 90 - długość głowni, zaś szerokość głowni – 5,5 cm. Wymiary te odpowiadają „klasycznym ” mieczom katowskim.

To jednak nie wszystko, bo najciekawszym elementem jest napis na głowni „Sharf Richterrei zu Bütow” (Ostry sędzia z Bytowa). Ten wyryty napis jednoznacznie potwierdza, że został wyprodukowany na zamówienie władz miejskich Bytowa. Poniżej umieszczono symbole sprawiedliwości, czyli wagę i dwa skrzyżowane miecze. Na drugiej stronie znajduje się sentencja „Fünt Worte/Brüng ich dir./Gott sey mir/Sünder Gnäding/Erhöre Się/Mein?Gott/undSprich/Mich Los/Und Ledig” – Pięć słów do Ciebie wznoszę/ Boże bądź łaskaw/ dla mnie grzesznego/Wysłuchaj mnie mój Boże/Rozgrzesz i uwolnij/ode złego.

W archiwach nie ma wielu dokumentów mówiących o tym, kiedy w Bytowie pojawił się kat. Pierwsza wzmianka na ten temat pojawiła się w księdze parafialnej w Sominach w latach 1697-1678. Z niej można się dowiedzieć, że przed wielkim pożarem, który strawił Bytów w 1700 roku kat zajmował jedną z bytowskich bram. Spekuluje, że była to brama skierowana w kierunku Chojnic. tzw. Brama Zamkowa. Dlaczego akurat ta? Zawód kata był raczej negatywnie postrzegany. Osoby pałające się tym zajęciem były odseparowane od mieszkańców, bo oprócz kar wymierzanych przez sądy, wykonywały prace sanitarno-komunalne, ale też miały nadzór nad domami publicznymi. W pobliżu Bramy Gdańskiej znajdowała się karczma, w Słupskiej odprawiano nabożeństwa. Tak więc te lokalizacje należałoby wykluczyć.

Po wielkim pożarze bram nie odbudowano, władze miejskie zmuszone więc były poszukać innego lokum dla „mistrza sprawiedliwości”. Być może było to miejsce na obrzeżach miasta przy ulicy Carl Strasse, obecnie okolice ulicy Tartacznej.
Co wiemy o bytowskich katach?
- Pierwszego znanego z nazwiska egzekutora, Jana Fischera, poznajemy z akt datowanych na 1732 rok. W XVIII i na początku XIX stulecia funkcję tą pełnił Bockenhaeuser, Ziltz, Hering i Paehlke – wylicza Kamil Kajkowski. - Co ciekawe, w posiadaniu rodziny Paehlke rakarnia w Bytowie znajdowała się jeszcze w latach 30. minionego wieku. Paehlkowie nie musieli już wówczas nikogo zabijać, bo w XIX w. wykonywanie wyroków śmierci przeniesiono do więzień o wyższym statusie. Mieszkańców regionu tracono w Goleniowie.

Gdzie wykonywano wyroki

Niemal każde miasto rządzące się prawem niemieckim miało wydzielone miejsca do wykonywania wyroków. W przypadku rynków wykonywano kary chłosty, okaleczenia, obcinania fragmentów ciała, a także piętna. Tu dochodziło do publicznego ośmieszenia, czy wreszcie ścięcia.

Największych zbrodniarzy uśmiercano poza murami miasta. Takie osoby uznawano za niegodne chrześcijańskiego pochówku, a szczątki pozostawiano na widoku. Czy tak też było w Bytowie?
- Możemy się jedynie domyślać, że na pozbawionym zabudowy rynku było wystarczająco dużo miejsca, aby umieścić na nim pręgierz i jednocześnie pomieścić tłumy gapiów przybywających na spektakl z katem w roli głównej – wyjaśnia Kamil Kajkowski.
I jednocześnie spekuluje, że drugim miejscem, gdzie wykonywano karę śmierci może być Wzgórze Zamkowe. Są dowody na to, że w 1683 roku w Bytowie dochodziło do egzekucji. Jan Lipiński, szlachcić z okolic miasta zamordował pochodzącego ze Szkocji kupca. Zabójca zbiegł do Polski, został schwytany i osądzony a następnie ścięty na bytowskim zamku.

Placówka jest zamknięta

Na koniec wróćmy do miecza. Jak wspominaliśmy znajduje się na zamku. Ze względu na pandemię placówka w tej chwili jest zamknięta. Pracownicy zapraszają do odwiedzin, jak tylko obostrzenia zostaną zniesione. Zapraszamy też na stronę muzeum, tu można obejrzeć krótką prezentację na temat tego narzędzia.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza