- To była wielka przygoda - mówi Danuta Wawrowska. - Jednak nadszedł czas jej zakończenia, musieliśmy wszyscy już wrócić do pracy i codziennych obowiązków.
W ścisłym centrum dowodzenia pracowało pięć osób, jego siedziba mieściła się najpierw, przez miesiąc, w Salonie Sukien Ślubnych pani Żanety Puki przy ul. Mickiewicza, a potem w Klubie Olimpijczyka przy hali Gryfia. Stały zespół szyjący maseczki liczył około 30 osób, z całego regionu, ale poza nim wielka rzesza ludzi angażowała się w dowożenie materiałów, krojenie, cięcie drucików do maseczek, rozwożenie urobku i inne niezbędne czynności. Brały w tym udział całe rodziny, łącznie z dziećmi.
- Miałyśmy szczęście, że udało nam się zdobyć certyfikowane materiały - z jednej strony materiał bandażowy, z drugiej fizelina, więc nasze maseczki mogłyśmy przekazywać służbie zdrowia, która potrzebowała ich w każdych ilościach, codziennie dzwonili z płaczem - zaznacza Danuta Wawrowska. - Sterylizowaliśmy je także i pakowaliśmy w woreczki, żeby zachować zasady higieny.
Odzew ludzi na każde wezwanie o pomoc (transport, krojenie, nici) na specjalnym profilu na Facebooku był natychmiastowy. - Była to pomoc bezinteresowna, płaciłyśmy tylko za materiały i gumki - dodaje radna wojewódzka.
Na Facebooku Danuta Wawrowska podliczyła efekty akcji. W jej ramach uszyto 29 tysięcy maseczek (a będzie 30 tysięcy, bo około 1000 jeszcze powstaje) i 700 fartuchów lekarskich, zrobiono 5 tysięcy przyłbic.
Tylko w miniony piątek, na zakończenie akcji, 55 przyłbic trafiło do nauczycieli i innych pracowników SP nr 5 Słupsku, 30 przyłbic i 40 maseczek powędrowało do SP nr 2 w Słupsku, 10 przyłbic i 20 maseczek przekazano do II LO w Słupsku. Poza tym 400 maseczek i 100 fartuchów lekarskich otrzymała Klinika SALUS, 600 maseczek i 26 fartuchów lekarskich dotarło do Centrum Zdrowia Psychicznego w Słupsku, Oddział Położnictwa i Ginekologii słupskiego szpitala dostał 600 maseczek i 30 fartuchów lekarskich, Oddział Nefrologiczny - 600 maseczek, a na Oddział Pediatrii powędrowało 300 maseczek, w tym 160 dla dzieciaków.
- Doszłam do wniosku, że poprowadziłam całkiem sprawnie przedsiębiorstwo o nazwie szwalni_a - śmieje się Danuta Wawrowska. - _A tak na poważnie, to w tym trudnym czasie uwierzyłam w ludzi. Dali z siebie wszystko, bez względu na wiek i przekonania polityczne. Ludzie wiedzą, że jestem feministką, że działam w polityce, ale nikomu to nie przeszkadzało. Po prostu razem pracowaliśmy, bo taka była potrzeba.
ZOBACZ TAKŻE: 1300 maseczek dla słupskiego szpitala od aktywistek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?