Zarybianiem zajmuje się Polski Związek Wędkarski, który jako użytkownik wód jest do tego zobowiązany na podstawie umowy ze Skarbem Państwa, którego przedstawicielem są Wody Polskie.
- Do naszych obowiązków - zgodnie z tzw. operatem rybackim - należy zarybianie m.in. rzeki Słupi odpowiednimi gatunkami ryb, w odpowiednim czasie i w odpowiedniej ilości - tłumaczy Wojciech Sobiegraj, ichtiolog ze słupskiego okręgu PZW.
Obecnie trwa zarybianie trocią i pstrągiem. Troci wędrownej nie można kupić od innych hodowców, z innej rzeki, bo jest taka zasada, że trocie wędrowne można wpuszczać tylko do rzeki takie, które pochodzą od tarlaków z tego samego dorzecza. Chodzi o to, aby nie mieszać populacji, które przez setki lat się tutaj wytworzyły.
Jak wygląda cały proces? Jest dość długi i skomplikowany, ale niezwykle ciekawy!
- Łowimy takie dorosłe ryby - tarlaki - w Słupi, pozyskujemy od nich jesienią ikrę. Tę ikrę przewozimy do naszego ośrodka zarybieniowego w Damnicy, ona tam leży w odpowiednich warunkach przez kilka miesięcy i wylęgają się z niej małe ryby. I tymi rybami - tzw. wylęgiem - na wiosnę, zarybiamy rzeki. Wylęg to są takie małe rybki około 2 cm długości. Wypuszczamy je w małe dopływy rzeki Słupi. Jeśli wpuścilibyśmy je do głównego nurtu rzeki, to w większości te rybki zostałyby zjedzone przez inne ryby. Wszystkie gatunki ryb lęgną się, przychodzą na świat wiosną, ponieważ właśnie wiosną rodzi się życie, w wodzie namnażają się owady, które są głównym pokarmem dla większości ryb. Aby nasze rybki przetrwały, muszą mieć dostęp do pokarmu. Dlatego właśnie wypuszcza się je wiosną.
Co dalej?
- Nasze rybki w wylęgarni ładujemy do specjalnych worków z tlenem i rozwozimy po całym dorzeczu, po wszystkich dopływach, gdzie mają naturalny pokarm. One sobie tam przez cały rok rosną - mówi Wojciech Sobiegraj. - Rocznie wywozimy na naszą rzekę około 700-800 tysięcy wylęgu i narybku letniego.
Ale to dopiero początek dalekiej drogi trotek.
- Ryby, które osiągną około 13-15 cm, wysrebrzają się, co oznacza, że dostają srebrnego koloru - i przystosowują się do życia w morzu. Wtedy wpływają masowo do morza - w okolicach kwietnia i maja. W morzu bardzo intensywnie żerują na śledziach, szprotach i po roku, dwóch, trzech, wracają do nas do rzeki już jako duże, dorodne kilogramowe, trzykilogramowe ryby. A są nawet okazy po 8 kilo. Wracają na tarło, składają ikrę. Są takie okazy, które potrafią po trzy razy wracać do nas na tarło. My tę ikrę pobieramy i cały proces zaczyna się od początku - tłumaczy ichtiolog.
Trocie wracają z morza od czerwca. Wtedy mogą też zostać złowione przez wędkarzy. Tarło zaczyna się jesienią i wtedy - od października do grudnia - trwa okres ochronny dla troci, co oznacza, że wtedy nie można ich łowić.
Wędkarze z regionu o swoją pracę dokumentują, robiąc zdjęcia. Dzięki temu możemy zobaczyć, jak wygląda proces zarybiania.
W ostatnią sobotę, 24 kwietnia, odbyło się zarybianie narybkiem i wylęgiem troci.
- 12 samochodów, 60 worków z tlenem i ponad 320 tysięcy sztuk małych troci zostało dobrze rozwiezionych po całym dorzeczu Słupi. Podziękowania dla wszystkich biorących udział w tej dużej akcji - mówi ichtiolog.
Na kolejnych zdjęciach możemy zobaczyć zarybianie rzeki Skotawy narybkiem troci, zarybianie cieku Brodek wylęgiem żerującym troci, zarybianie dopływów Czernicy i Pustynki wylęgiem pstrąga potokowego, czy też zarybianie selektem pstrąga potokowego łowiska na Łupawie.
21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?