O ucieczce 18-letniego Adriana K. z policyjnego konwoju jako pierwsi napisaliśmy w piątek. Tę informację powtórzyła większość mediów w Polsce. Przypomnijmy, że Adrian K. miał odpowiadać przed sądem jako oskarżony. Funkcjonariusze z wydziału konwojowego Komendy Wojewódzkiej w Gdańsku przywieźli go z tamtejszego poprawczaka przed godziną 9.
Tuż przed gmachem sądu Adrian K. uśpił czujność funkcjonariuszy i na oczach świadków rzucił się do ucieczki. - Policjantka została przy radiowozie, a policjant ruszył w pogoń. Chłopak uciekał w kajdankach. Na ulicy Mostnika zniknął w bramie kamienicy i pościg się urwał - mówi osoba, która słyszała relację bezpośredniego świadka.
Uciekiniera zaczęły szukać wszystkie patrole policji. Znaleźli go kryminalni na jednym z podwórek przy ulicy Słowackiego, niespełna kilometr od gmachu sądu. K. był agresywny i funkcjonariusze musieli użyć siły. Został przewieziony znowu do sądu. Rozprawa się odbyła.
Co ciekawe, Adrian K. odpowiadał w sądzie za... wcześniejszą ucieczkę policjantom. A dokładnie:
- Za naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza, udaremnienie przeprowadzenia czynności oraz samouwolnienie. Doszło do tego w okolicy ulicy Reymonta w czasie, gdy był doprowadzany na komisariat. - A został zatrzymany, bo z kolei nie wrócił na czas do poprawczaka - mówi sędzia Krzysztof Obst, wiceprezes Sądu Rejonowego w Słupsku, który przyznaje, że o ucieczce dowiedział się z artykułu w "Głosie".
- Dzisiaj (piątek-red.) komenda wojewódzka zwróciła się do nas o nagranie monitoringu.
W piątek sprawą zajęła się słupska prokuratura rejonowa. - Z tego, co się zdążyłem zorientować, to uciekał w kajdankach - mówi Dariusz Iwanowicz, słupski prokurator rejonowy. - Będziemy prowadzić postępowanie w sprawie samouwolnienia się osoby pozbawionej wolności. Tymczasem policjanci z konwoju już mają postępowanie. - Na razie wszczęto postępowanie sprawdzające - mówi komisarz Maciej Stęplewski z biura prasowego pomorskiej policji. - Wnioski zostaną przesłane do wydziału kontroli. Wszystko wskazuje na to, że zostanie wszczęte postępowanie dyscyplinarne. Wiele wyjaśni monitoring.
Komisarz dodaje, że para policjantów z konwoju to sierżanci sztabowi z kilkuletnim stażem.
- Należało spodziewać się problemów i zastosować jakieś obostrzenia. Trudno jednak było mu skuwać nogi, bo nie jest uznany za niebezpieczneg - dodaje komisarz Stęplewski. - Tylko na filmach akcje zawsze wyglądają spektakularnie. A czasami trzeba się pomęczyć. Tak wyszło, ale na pewno dało do myślenia, jak postępować w przyszłości. Teraz będziemy bardziej pilnować doprowadzanych.
Według pomorskiej policji, w ciągu roku ucieczki z konwojów są jednostkowe błąd ludzki zawsze może się zdarzyć.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?