Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uczmy się nowych mediów - rozmowa z dr Moniką Kaczmarek-Śliwińską

Artur Kostecki [email protected] Tel. 94 347 35 99 Fot. www.monikakaczmarek-sliwinska.pl
Dr Monika Kaczmarek-Śliwińska.
Dr Monika Kaczmarek-Śliwińska.
O internecie, zagrożeniach w sieci i naszym zamiłowaniu do komunikatorów, rozmawiamy z dr Moniką Kaczmarek-Śliwińską z Politechniki Koszalińskiej.

- Po co nam te wszystkie Facebooki, Twittery, Blipy? Czy nie jest tak, że rozwój takich kanałów komunikacji, może skutecznie ograniczyć tradycyjny sposób porozumiewania się między ludźmi? Przestaniemy rozmawiać, a pozostanie nam jedynie monitor, myszka, klawiatura? Jakie negatywne skutki może nieść za sobą taka tendencja? Niedawno spotkałem się nawet z określeniem "FaceBóg". - Myślenie, że Facebook, Twitter czy Blip zabije tradycyjną komunikację jest nieuzasadnione. Podobne obawy były już wcześniej, wraz z rozwojem polskiego Internetu. Na początku lat 90-tych socjologowie alarmowali, że Internet zabije relacje personalne, że staniemy się cyborgami, którzy będą rozumieć jedynie przekaz elektroniczny. Tak się nie stało.

Mało tego wielu badaczy Internetu zauważa, że Internet często wzbogaca nasze życie towarzyskie. Nawiązujemy nowe kontakty, odnawiamy stare znajomości, rozmawiamy z dawno nie widzianą rodziną. Co byłoby gdyby nie było takiej szansy? Wg mnie wiele kontaktów stracilibyśmy bezpowrotnie. Wiem po sobie, że social media pozwoliły mi odnaleźć znajomych na drugim końcu świata, których być może nigdy nie spotkałabym offline. Oczywiście taka sytuacja ma miejsce, gdy korzystamy z Internetu rozsądnie, gdy sieć nie zastępuje nam życia offline.

Marc Prensky (jeden z największych światowych autorytetów od cyfrowej rzeczywistości - dop. red.) już kilkanaście lat temu zauważył, że użytkowników Internetu można podzielić na cyfrowych tubylców i cyfrowych imigrantów. Tubylcy to ci, którzy urodzili się już "w czasach" Internetu, sieć jest dla nich naturalnym środkiem komunikowania, nie pamiętają listów tradycyjnych, ale świetnie czują maile itp. Imigranci to pokolenie, które pamięta czasy "przed internetem". To ludzie, którzy muszą uczyć się nowego sposobu komunikowania, rozmawiania nawet wtedy, gdy nie stoi się twarzą w twarz z drugim człowiekiem.

- Korzystanie z nowoczesnych kanałów komunikacji to zapewne ułatwienie życia, ale sądzę, że także możliwość rozwoju różnych patologii. Np. uczestnik forum internetowego, osoba komentująca artykuł jest często anonimowa. Tym samym właściwie bezkarnie ukryci za "nickiem", możemy zmieszać z błotem kogokolwiek i cokolwiek. Jak temu przeciwdziałać? - Nie przesadzałabym z anonimowością w sieci. Takie myślenie pokutowało kilkanaście lat temu. Obecnie coraz częściej przekonujemy się, że można zidentyfikować osobę agresywną w sieci. Z pewnością Internet stwarza poczucie anonimowości, ponieważ agresor nie widzi swojej ofiary. Obraża często nie znając jej, tak dla zabawy, dla rozładowania swoich emocji.

Na to nie mamy wpływu. Można przeciwstawiać się poprzez edukowanie, począwszy już od szkoły podstawowej. Uczenie, czym jest Internet, jaka jest etykieta, co wolno, a co jest zakazane. Po kilku latach powinniśmy widzieć efekty takiej nauki. Jak postępować kiedy zostaniemy tak właśnie potraktowani? Przede wszystkim zawsze radzę oddzielać krytykę od agresji elektronicznej.

Często jesteśmy przeczuleni na swoim punkcie i każdą krytykę odbieramy jak agresję. Prowadząc zajęcia ze studentami czy szkoląc firmy i polityków radzę, aby w przypadku ataku personalnego czy ataku na firmę zdecydować się na jeden, maksymalnie dwa komentarze na forum, gdzie byliśmy poddani agresji. Komentarze podpisane imieniem i nazwiskiem oraz reprezentowaną instytucją. To pokazuje naszą odwagę, branie odpowiedzialności za słowo. Ci, którzy są anonimowi i jednocześnie agresywni są dla nas zagrożeniem, psują nam humor, ale nie mogą powodować naszego zniechęcenia do nowych mediów.

- Takie samo zagrożenie widzę, jeśli chodzi o głoszenie politycznych idei i postulatów lub podejmowanie prób "likwidacji" konkurencji na rynku. Anonimowo możemy być nośnikiem nawet najbardziej szkodliwych czy niebezpiecznych koncepcji. Czy rozwiązaniem jest cenzura? Czy w ogóle możliwe jest jej wprowadzenie w sieci? Czy cenzura z kolei także nie jest przejawem patologii? - Cenzura jest patologią i prawdę mówiąc wszystkim, którzy chcą robić cenzurę netu, gratuluję pomysłów. Oczywiście drwię. Nie da się cenzurować Internetu, a ci którzy tak twierdzą nie znają tego medium. Zresztą po co cenzura? W jakim celu? Na czyje potrzeby? Nie da się monitorować Internetu. Każda próba ograniczania wolności internautów spowoduje, że znajdą inne sposoby na wyrażanie swoich opinii, krytykowania czy organizowania się. Zamiast cenzurować, uczmy się tego medium, spróbujmy zrozumieć, aby wykorzystać maksymalnie do pracy czy rozrywki.

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza