Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uczniami ze Słupska w szatni na basenie nikt się nie opiekuje

Monika Zacharzewska [email protected]
Podczas zajęć na basenie uczniowie mają fachową opiekę. Problem jest tylko podczas przebierania się przed zajęciami i po nich.
Podczas zajęć na basenie uczniowie mają fachową opiekę. Problem jest tylko podczas przebierania się przed zajęciami i po nich. Kamil Nagórek
Kto powinien opiekować się dziećmi, gdy podczas zajęć na basenie są w szatni i ślizgają się po posadzce? - Jest luka w tym systemie opieki - przyznaje rzecznik prezydenta Słupska.

Uczniowie słupskich szkół w ramach zajęć lekcyjnych za darmo mogą korzystać z miejskiej pływalni. W podstawówkach na lekcje pływania jeżdżą m.in. trzecio- i czwartoklasiści. W autokarze opiekuje się nimi nauczycielka, na basenie lekcje prowadzi instruktor i jest ratownik WOPR. A w szatni, gdzie np. ostatnio chłopcy z jednej ze szkół urządzili sobie ślizganie na mokrej posadzce nie ma nikogo!

- Tam naszym dzieciom pomagają panie z obsługi basenu. Nauczycielka jest pod drzwiami, by mogła interweniować w razie jakiegoś zdarzenia - mówi Danuta Wyrwas, dyrektor SP nr 4 w Słupsku. - No, chyba że w grupie jest dziecko niepełnosprawne, wtedy z nim wchodzi jego rodzic. Nikt wię­cej wejść nie może, bo jest reżim sanitarny.

Wchodzą jednak wytypowani na zebraniach rodzice uczniów SP nr 1. Osoby, które w razie wypadku nie ponoszą żadnej odpowiedzialności.

- Rodzice pomagają nam dobrowolnie. Prosimy, by z dziewczynkami do szatni weszła jakaś mama, a z chłopcami - tata. Po prostu nie mamy nauczyciela, który mógłby wtedy przypilnować uczniów. Ten, który jedzie z dziećmi w autobusie, zaraz potem wraca po następną grupę, bo mamy ich sześć pod rząd - przyznaje Danuta Wojas-Palińska, dyrektor słupskiej SP1. - Gdybyśmy na basen kierowali jeszcze kolejnych nauczycieli, te zajęcia byłyby najdroższe w grafiku. Rodzice pilnują więc dzieci w szatni, a po zajęciach pomagają im rozczesać i wysuszyć włosy.

Tymczasem dyrektor pływalni wyraźnie zaznacza, że panie z obsługi basenu nie są opiekunkami dla dzieci i każda grupa uczniów nawet w szatni powinna być pod opieką wykwalifikowanej osoby.

- Opiekun może śmiało wejść do szatni z dziećmi. Nie ma żadnych restrykcji. Jednak to przepisy regulują, kto może sprawować opiekę nad dziećmi i bierze za nie odpowiedzialność - mówi Henryk Jarosiewicz, dyrektor Słupskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, ale dodaje, że jego pracownicy nie kontrolują kompetencji opiekunów. To zadanie szkoły.

- I to szkoła jest przez cały czas odpowiedzialna za uczniów, nawet jeśli prosi o pomoc rodziców - dodaje Teresa Lis, szefowa kuratorium oświaty w Słupsku. - Nie wyobrażam sobie jednak, by w szatni chłopców pilnowała ich kobieta i na odwrót.

Natomiast rzecznik słupskiego ratusza porównuje sytuację do zajęć wf-u. - Wtedy też nauczyciel nie wchodzi do szatni uczniów, gdy ci się przebierają - mówi Dawid Zielkowski.

Jednak wtedy cały czas jest on za nich odpowiedzialny. Na basenie do drzwi szatni za dzieci odpowiada pedagog, po wejściu na halę basenową - instruktor.

- No tak, w tym przypadku jest luka w systemie. To problem organizacyjny - mówi Zielkowski. - Przyjrzymy się temu i spróbujemy coś zaradzić - obiecuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza