Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ukraiński robotnik z budowy Galerii Słupsk oskarżony o próbę zabójstwa

Bogumiła Rzeczkowska
Andriy D. prowadzony na rozprawę.
Andriy D. prowadzony na rozprawę. Fot. Łukasz Capar
- Panie, dzisiaj galerię otwierają, którą pan budował. Co pan tu robi na ławie oskarżonych? - zapytał wczoraj na wstępie sędzia Dariusz Ziniewicz. Andrijowi D. pracę na budowie przerwały kajdanki, areszt i zarzut usiłowania zabójstwa kolegi.

Wczoraj w słupskim Sądzie Okręgowym rozpoczął się proces ukraińskiego 26-letniego robotnika, który budował Galerię Słupsk. Pierwszy termin sprawy o próbę zabójstwa 29-letniego Romana M. zbiegł się z otwarciem centrum handlowego.

Obaj ukraińscy budowlańcy mieszkali na stancji przy ul. Nad Śluzami w Słupsku. Łączyła ich ogromna zażyłość, a nawet przyjaźń, choć zaczepek i kłótni nie brakowało, jak to między współlokatorami. Po jednej z waśni 4 lutego tego roku pili wódkę na zgodę. Jednak zamiast uścisków dłoni pojawiły się kolejne pretensje. Ni stąd, ni zowąd Andriy D. złapał za nóż kuchenny i zaczął nim dźgać Romana M. gdzie popadnie - w podbrzusze, w szyję i dwa razy w stopę.

Krew zalała całą podłogę w kuchni, a odgłosy obudziły śpiącego w pokoju kolegę. Ten szybko wezwał pogotowie. Nieoczekiwanie napastnik usnął.

Obudzili go policjanci, a sąd następnego dnia aresztował. Ranny Roman M. szczęśliwie przeszedł operację.

Słupska Prokuratura Rejonowa najpierw zarzuciła Andrijowi D. spowodowanie obrażeń ciała, ale na koniec śledztwa zmieniła zdanie i oskarżyła go o usiłowanie zabójstwa.

Andriy D. najpierw przyznał się do zranienia współlokatora, później twierdził, że wódka odebrała mu pamięć (miał 2,5 promila).

Pokrzywdzony Roman w pierwszej wersji bronił kolegi i zapierał się, że został napadnięty w parku. Bał się utraty kontraktu na budowie w Polsce. Szybko wybaczył też Andrijowi i nie ma do niego żadnych pretensji.

Na wczorajszej rozprawie mecenas Anna Bogucka-Skowrońska, obrońca oskarżonego złożyła wniosek o przebadanie psychiatryczne Andrija. - Nie miał żadnego powodu, żeby to zrobić. Nagle wstał i zaczął machać rękami - tłumaczy adwokat.

- W dzieciństwie cierpiał na chorobę, która może mieć wpływ na jego poczytalność. Trzeba zbadać tło jego upojenia alkoholowego i wyjaśnić, dlaczego po zdarzeniu od razu zapadł w głęboki sen.

Jeśli okaże się, że Andriy nie miał zamiaru zabić Romana, odpowie tylko za spowodowanie ran.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza