Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Umorzono sprawę policjanta o oszustwa na półtora mln. zł

Bogumiła Rzeczkowska bogumił[email protected]
Egzekucja komornicza na posesji dłużników 19 marca 2012 r.
Egzekucja komornicza na posesji dłużników 19 marca 2012 r. Łukasz Capar
Słupska prokuratura rejonowa umorzyła sprawę byłego funkcjonariusza policji, którego podejrzewała o oszustwa na kwotę ponad półtora miliona złotych.

Sprawa pożyczek zaciąganych przez Władysława K. i jego rodzinę od osób prywatnych stała się głośna w
marcu zeszłego roku, kiedy komorniczka z domu dłużników zabrała meble, sprzęt RTV i samochód. To było skutkiem sprawy cywilnej, ale pięć osób, które nie mogą doczekać się zwrotu pieniędzy, złożyło doniesienie do prokuratury.

Wierzyciele twierdzili, że Władysław K. popełnił przestępstwo, bo pożyczał pieniądze, nie mając zamiaru ich zwrócić. Zaufali mu, bo przekonywał ich, że pieniądze pójdą na inwestycje związane z farmami wiatrowymi i na maszyny budowlane, a więc przyniosą spory zysk. Najpierw prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa. Jednak musiała to zrobić po tym, gdy pokrzywdzeni złożyli zażalenie do sądu okręgowego, który polecił prowadzić postępowanie.

Szybko też przedstawiono zarzuty Władysławowi K. Był on podejrzany o to, że od lipca 2010 roku do czerwca 2011 roku z góry powziętym zamiarem w celu osiągnięcia korzyści majątkowych zawierał umowy o pożyczkę z osobami prywatnymi. Wprowadzał je w błąd co do zamiaru i możliwości spłacenia. W ten sposób doprowadził je do niekorzystnego rozporządzenia mieniem na łączną kwotę 1.658.500 złotych.

Dodatkowo sprawę zakwalifikowano jako oszustwo, dotyczące mienia znacznej wartości. Podejrzanemu groziło do dziesięciu lat więzienia. Najwyższa spośród wszystkich niespłaconych pożyczek to prawie 700 tysięcy złotych. Prokuratura zabezpieczyła też majątek podejrzanego w wysokości 40 tysięcy złotych na rzecz przyszłej kary grzywny. Władysław K. nie przyznał się do zarzutów.

Sprawę prowadził wydział do walki z przestępczością gospodarczą i korupcją KMP w Słupsku pod nadzorem prokuratora Artura Kido.

Pół roku temu wszystko wskazywało na to, że zakończy się aktem oskarżenia. Teraz jednak sprawa została umorzona. Według śledczych, Władysław K. "nie unika kontaktów z wierzycielami, nie neguje istnienia zobowiązania i deklaruje chęć zwrotu należności, a z większością pożyczkodawców zawarł ugody i porozumienia". Słowem: nie popełnił przestępstwa, bo pożyczając pieniądze, nie miał zamiaru niespłacenia. A długi to sprawa cywilna.

- Z informacji od prokuratora prowadzącego sprawę wynika, że K. zaczął spłacać należności i pokrzywdzeni, z wyjątkiem jednej osoby, stwierdzili, że nie chcą postępowania przeciwko niemu - mówi Dariusz Iwanowicz, słupski prokurator rejonowy, który przyznaje, że śledztwo prowadzone przeciwko
osobie już podejrzanej rzadziej się umarza niż te, prowadzone "w sprawie", gdy nikt nie ma jeszcze zarzutów. - Postanowienie o umorzeniu jest nieprawomocne i pokrzywdzeni mogą złożyć zażalenie.

- Oczywiście, że to zrobimy - zapowiada jeden z wierzycieli (nazwisko do wiadomości redakcji). - Miesiąc temu K. oddał nam po dwa tysiące i poinformował prokuraturę, że spłaca. Jest odwrotnie niż mówi prokurator. K. tylko z jedną osobą spisał umowę na spłatę zobowiązań, a pozostała czwórka nie dostała później ani złotówki. My już wyczerpaliśmy procedury cywilne. Sprawy sądowe są zakończone wyrokami z klauzulą wykonalności. I co z tego, jak pieniędzy nie widać? Dlatego powiadomiliśmy prokuraturę, ale się przeliczyliśmy. Władysław K. był policjantem, szefem inspektoratu komendanta rejonowego w Słupsku, czyli policji w policji. Na emeryturze rozpoczął działalność gospodarczą działalność gospodarczą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza