Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uratowali życie noworodka. Wszczepili mu stymulator serca

Andrzej Gurba [email protected]
Zdjęcie archiwalne.
Zdjęcie archiwalne. sxc.hu
Bartkowi Adamczykowi z Trzebielina w drugiej dobie życia gdańscy kardiochirurdzy wszczepili stymulator serca. Dzięki temu żyje. To pierwszy tego typu zabieg w Polsce na tak małym pacjencie.

- Jesteśmy z żoną bardzo wdzięczni za uratowanie życia naszemu synowi. Z całego serca dziękujemy za to lekarzom. Dzięki tej operacji nasz syn będzie normalnie rozwijał się - mówi szczęśliwy Artur Adamczyk, tata Bartka.

Wadę serca (biło zbyt wolno) płodu wykryto w 17. tygodniu ciąży dzięki badaniom prenatalnym. Przyszła mama trafiła pod opiekę lekarzy z Kliniki Położnictwa oraz Neonatologii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.

Początkowo lekarze sądzili, że kłopoty z sercem płodu wynikają z powikłań po grypie, którą przyszła mama. Później to wykluczono, stwierdzając, że zaburzenia rytmu serca wynikają z wrodzonej wady serca.

Bartek urodził się 20 sierpnia tego roku. Nie był wcześniakiem. Ważył 3,5 kilograma. Jego stan był ciężki. Serce było niewydolne, biło zbyt wolno (tylko 50-60 uderzeń na minutę, a powinno około 140 na minutę), narastała duszność. To typowe oznaki bradykardiii. Niewydolność serca mogła doprowadzić do szybkiej śmierci dziecka.

Noworodek trafił na oddział kardiochirurgii Kliniki Chirurgii i Urologii Dzieci i Młodzieży w Pomorskim Centrum Traumatologii w Gdańsku. W drugiej dobie życia zdecydowano się na operację ratującą chłopczykowi życie. Wszczepiono mu stymulator serca.

To pierwszy tego typu zabieg w Polsce na tak małym pacjencie. Operacja polegała na wprowadzeniu elektrod stymulatora do serca, a zasilające je urządzenie (z baterią) pod skórę w okolicy brzucha. Zwykle mali pacjenci w takich przypadkach mają zasilające urządzenia na zewnątrz. Dopiero kiedy urosną, przeprowadza się kolejną operację, umieszczając stymulator w organizmie.

W przypadku Bartka trudność zabiegu polegała też na tym, że dwudniowemu dziecku trzeba było otworzyć klatkę piersiową. Lekarze starali się to uczynić jak najmniej inwazyjnie, tak aby nie przecinać mostka, bo później chłopczyk mógłby mieć z tego powodu kolejne zdrowotne problemy.

Bateria stymulatora, którą ma mały Bartek wystarczy na 10 lat. Po sześciu godzinach od operacji, noworodka odłączono od respiratora.

- Serce naszego synka bije już teraz miarowo i ma tyle uderzeń na minutę, ile mieć powinno. Sądzimy, że niedługo Bartek wyjdzie ze szpitala - mówi tata.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza