Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urszula Radwańska: Poradziłam sobie pod koszem

Justyna Krupa
Justyna Krupa
25.06.2016 krakow   tauron arena mecz gortat team wojsko polskie ewa farna urszula radwanskafot anna kaczmarz  / dziennik polski / polska press
25.06.2016 krakow tauron arena mecz gortat team wojsko polskie ewa farna urszula radwanskafot anna kaczmarz / dziennik polski / polska press Anna Kaczmarz / Dziennik Polski / Polska Press
- Mam ogromny szacunek do Marcina Gortata i tego co robi – podkreślała Urszula Radwańska po swoim występie w meczu Gortat Team – Wojsko Polskie w Tauron Arenie Kraków.

- Jak wrażenia po grze w drużynie Marcina Gortata?

- Widać u mnie ogromne braki koszykarskie, ale jeden „kosz” udało mi się rzucić, więc jestem zadowolona. Dostałam telefon od Marcina tak naprawdę dwa dni wcześniej, więc nie miałam nawet czasu się przygotować. Ale okazało się, że to świetna zabawa i myślę, że sobie poradziłam. Marcin też dawał każdemu z nas pewne wskazówki, tak na szybko.

- Miała Pani wcześniej jakieś doświadczenia z koszykówką?

- Zupełnie nie (śmiech). Nawet mi nie wolno, bo mam narzucone, że skoro gram zawodowo w tenisa, to nie mogę uprawiać innych sportów. W związku z tym mój występ był całkiem spontaniczny, ale cieszę się, że mogłam pomóc grając w tym meczu. To już był taki sport „na luzie”, więc nie było problemu.

- Nie rozstała się Pani tak do końca z tenisową rakietą, bo w przerwie spotkania poodbijaliście sobie trochę z Marcinem Gortatem, wybijając podpisane piłeczki tenisowe w trybuny.

- Dokładnie, zapewnili mi taką możliwość, bym tę rakietę miała przy sobie nawet na koszykarskim meczu.

- Jak Pani odbiera Marcina i jego inicjatywę, jaką są Gortat Campy?

- Podziwiam Marcina za to, że chce pomagać młodym ludziom. Dostrzega w nich swoich następców. To jest świetna sprawa. Marcin jest nie tylko niesamowitym sportowcem, ale też niesamowitą osobą poza boiskiem. Mam do niego ogromny szacunek.

- Jakie będą teraz Pani kolejne plany startowe? Chyba, że jednak przerzuci się Pani na koszykówkę na dobre?

- Raczej nie (śmiech). Za dwa tygodnie wylatuję do Stanów Zjednoczonych na tamtejsze turnieje, a później skieruję się do Chin. Mamy teraz środek sezonu, więc tych podróży jest sporo.

- Ostatnio udało się Pani wygrać pierwszy mecz po dłuższej przerwie, w eliminacjach do turnieju wimbledońskiego. To znaczy, że forma po kontuzji w końcu zaczyna iść w górę?

- Na pewno. Na początku było ciężko wracać po kontuzji, dalej nie jest łatwo. Trzy miesiące nie grałam w tenisa, to jest jednak spora przerwa. Wiadomo, że potrzebuję teraz grać jak najwięcej spotkań. Ale ostatnio udało mi się wygrać to spotkanie na kortach w Londynie i widać, że forma rośnie. Jeszcze to nie jest sto procent moich możliwości, ale myślę, że już niedługo powrócę do swojej optymalnej dyspozycji.

- W turnieju głównym na kortach Wimbledonu zobaczymy w tym roku trzy Polki – Pani siostrę Agnieszkę, a także Magdę Linette i Paulę Kanię. Jakie są Pani typy i przewidywania przed ich zmaganiami?
- Magda miała niełatwe losowanie – zagra z Samanthą Stosur. Sama z nią grałam w zeszłym roku w Londynie, w II rundzie, więc wiem, jak to jest. To świetna zawodniczka, z czołówki, więc Magdzie będzie ciężko. Nie wiem dokładnie, w jakiej dyspozycji jest teraz Magda. Ale też nie będzie miała nic do stracenia. Nie wolno jej skreślać, bo Magda też prezentuje świetny tenis. Z kolei Paula miała na pewno dużo łatwiejsze losowanie, powiedziałabym nawet – bardzo dobre [w I rundzie zmierzy się z Samanthą Crawford – przyp. JUK]. Aczkolwiek tak naprawdę na Wimbledonie nie ma łatwych losowań, nawet jeśli jej rywalka to zawodniczka spoza pierwszej setki rankingu. Dlatego Paula też będzie musiała zagrać na sto procent swoich możliwości, by wygrać. A siostra? Jak to siostra, na Wimbledonie świetnie gra. Ja w nią wierzę. Mam taką nadzieję, że w tym roku w końcu uda jej się sięgnąć po zwycięstwo w wimbledońskim turnieju. Ciężko na to pracuje i jest teraz świetnej formie.

Rozmawiała: Justyna Krupa

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Urszula Radwańska: Poradziłam sobie pod koszem - Gazeta Krakowska

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza