Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ustawa śmieciowa: Duży gabaryt to duży problem

Alek Radomski
Niechciana lodówka wystawiona dziś pod śmietnikiem w Słupsku może tam utkwić do jesieni.
Niechciana lodówka wystawiona dziś pod śmietnikiem w Słupsku może tam utkwić do jesieni. Archiwum
Niechciana lodówka wystawiona dziś pod śmietnikiem w Słupsku może tam utkwić do jesieni. Chyba że wywieziemy ją sami do PSZOK-u. Jeśli nie, to zrobi to za nas spółdzielnia i obarczy kosztami.

Dotąd mieszkaniec słupskiego bloku nie miał kłopotów z pozbyciem się starej kanapy czy pralki. Wystarczyło wystawić wielkogabarytowy odpad pod klatką schodową lub w okolicach kosza na śmieci. Teraz, po lipcowej zmianie prawa o gospodarowaniu odpadkami, czyli rewolucji śmieciowej, wygląda to inaczej. Już przekonali się o tym mieszkańcy bloku przy ul. Batorego.

Najpierw, zgodnie z przedrewolucyjnym zwyczajem, niechcianą kanapę i stół ktoś wystawił pod klatką. Zalegały pod drzwiami, więc sąsiedzi meble przenieśli pod śmietnik na segregowane odpadki. Gdy zgodnie z harmonogramem, pod blokiem pojawiła się śmieciarka, pracownicy firmy Sommer, którzy na tej części Zatorza wywożą odpadki, śmieci wywieźli, pozostawili jednak stare meble.

- Zwróciłem im uwagę, aby je zabrali - mówi Jan Sosnowski, mieszkaniec bloku. - Usłyszałem, że to niemożliwe. Przecież zmieniły się przepisy, jest nowa ustawa. Niewykluczone, że stare meble rzucone pod śmietnik, zostaną tam aż do jesieni. Tak przynajmniej wynika z ulotki skierowanej do mieszkańców przez zarząd SSM Czyn. Czytamy w niej, że zgodnie z "Regulaminem utrzymania czystości i porządku na terenie miasta Słupsk" meble i inne odpady wielkogabarytowe będą odbierane z częstotliwością co najmniej dwa razy w roku.

Do tego najbliższy termin wywozu planowany jest na jesień.

- Jesteśmy już po rozmowach z Czynem - mówi Justyna Marglarczyk, kierownik referatu gospodarki odpadami w słupskim urzędzie miejskim. - Wiemy, że spółdzielnia zaczęła wywozić takie odpadki z różnych części osiedla. I jak się okazuje, kosztami wywozu obciąży mieszkańców nieruchomości.

Mateusz Bilski, rzecznik PGK, informuje, że firma za taki jednorazowy kurs inkasuje 50 zł netto. Tyle kosztuje wywóz, ale nie utylizacja. Ta jest za darmo. Co więc powinien zrobić mieszkaniec bloku, który zamierza pozbyć się kanapy? Albo przechować, np. w piwnicy, albo wywieźć do jednego z dwóch PSZOKów,czyli punktów Selektywnej Zbiórki Odpadków. We własnym zakresie i na własny koszt.

Ewentualnie skorzystać z wywozu, który w swojej ofercie ma PGK, King lub Sommer.

- Przed zmianą ustawy wywóz wielkogabarytowych odpadków w przypadku mieszkańców nieruchomości wielorodzinnych wliczony był w umowy, które spółdzielnie miały z firmą odbierającą odpadki. Z kolei
mieszkańcy domków jednorodzinnych za taką usługę musieli płacić. Teraz jest inaczej, korzystamy z PSZOKów.

W Słupsku są dwa. Sprawdziliśmy, że do tej pory trafiło tam już 15 ton odpadów. Pierwszą zbiórkę wielkogabarytowych śmieci miasto przeprowadzi na przełomie września i października.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza