Ustawa wiatrakowa wyrzuci nas z pracy

Politycy Stronnictwa Demokratycznego w swoich czarnych prognozach nie są odosobnieni - podobnie uważają eksperci z wiatrowej branży. SD chce, by marszałek Sejmu Joachim Brudziński oraz prezydent i marszałek województwa zajęli w tej sprawie stanowisko.  - Jestem całym sercem za odbudowaniem stoczni w Szczecinie, na razie to jednak tylko plany. Tymczasem realnie istniejącym miejscom pracy - w wypadku Szczecina i regionu to dotyczy nawet 3 tysięcy osób - grozi likwidacja - mówił na niedawnym spotkaniu z prasą Przemysław Kazaniecki, przewodniczący regionu zachodniopomorskiego SD.  Od dłuższego czasu w mediach pojawiają się alarmujące publikacje na temat czarnej przyszłości wiatraków w Polsce. Przygotowywana przez PiS ustawa zakłada, że  farmy wiatrowe nie będą mogły powstawać w mniejszej odległości od budynków mieszkalnych, niż wynosi dziesięciokrotność wysokości wiatraków wraz z łopatami. To daje odległość ok. 1,5 - 2 km. Taka sama odległość ma obowiązywać wiatrakowych inwestorów przy granicach parków narodowych, rezerwatów, parków krajobrazowych i obszarów Natura 2000. Farmy już funkcjonujące, ale położone zbyt blisko, nie mogłyby być rozbudowywane. Projekt zakłada też uzyskiwanie zezwoleń na eksploatację wiatraków ważnych przez dwa lata. Eksploatacja wiatraka bez zezwolenia może być karana więzieniem.  Według Polskiej Izby Gospodarczej Energetyki Odnawialnej i Rozproszonej, przyjęcie PiS-owskiej ustawy będzie oznaczać koniec rozwoju energetyki wiatrowej a nawet upadek dużej części istniejących farm. A to przyniesie likwidację wielu miejsc pracy. I to właśnie tak niepokoi członków zachodniopomorskiego SD. - Spółka KK Wind Solutions Polska - zatrudnienie 400 osób, LM Wind Power Blades - 600 osób, Bilfinger Mars Offshore jackets  docelowo - 500 osób - wylicza Przemysław Kazaniecki. - Do tego wiele innych mniejszych firm, urbaniści, geodeci, firmy robiące pomiary i oceny odziaływania na środowisko. Wszyscy stracą.