- Wcześniej w Polsce brat nigdy nie miał do czynienia z prawem. O tym, co stało się w Anglii, nie mówił, bo wstydził się przed rodziną - mówi brat Remigiusza K.
Europejski Nakaz Aresztowania Remigiusza K. wydał Sąd Magistracki w Leeds, bo oskarżony ustczanin nie stawił się przed Sądem Koronnym w Bradford na procesie o ciężkie zranienie nożem Polaka - Artura W. w lutym 2007 roku.
- Najpierw w sądzie doszło do ugody. Miałem dostać dwa lata, ale brytyjski adwokat poradził mi, żebym się później nie stawiał - tłumaczył wczoraj Remigiusz K. - Wyjechałem z Wielkiej Brytanii, bo dwa lata nie widziałem rodziny, a brat miał wesele. Nie wiem, czy pozostali oskarżeni z tej sprawy mają już wyrok.
Dwaj z czterech napastników - na pewno. Dostali dziewięć i siedem lat więzienia. Jak donosiły polskie media na Wyspach, "dziką orgią okrucieństwa" nazwał Sąd Koronny w Bradford to, co Polacy zgotowali swemu rodakowi w lutym 2007. Stało się to w czasie koleżeńskiej imprezy u Artura W., która przeistoczyła się w krwawą jatkę. Bandyci torturowali go i omal nie zamęczyli na śmierć, kopiąc, zadając ciosy butelką i tnąc ciało ofiary kawałkami szkła i nożem. Później dwaj, ci już skazani, oddali mocz na Artura W., zawlekli go do łazienki, kazali zmyć krew i zakazali powiadamiać policję.
Wczoraj Remigiusz K. został aresztowany. W lutym sąd w Słupsku zdecyduje, czy wydać go Anglikom. Jaka była rola ustczanina w dręczeniu Artura K., oceni sąd w Bradford. Z angielskiej ustawy z 1861 r. o przestępstwach przeciwko osobie grozi mu dożywocie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?